Minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz udzielił wywiadu "Gazecie Polskiej". Mówił m.in. o decyzji prezydenta w sprawie wręczenia nominacji generalskich podczas Święta Wojska Polskiego. 

"Jednolitość działania instytucji decydujących o wojsku i o bezpieczeństwie Państwa Polskiego jest konieczna. Tej zasadzie musimy się wszyscy podporządkować. Kto ją łamie – działa na szkodę Niepodległości"- twierdzi minister. Zapytany o swoją reakcję na rezygnację prezydenta z wręczenia nominacji generalskich podczas Święta WP, odmówił komentowania jakichkolwiek postanowień głowy państwa.

"Jakikolwiek komentarz ze strony ministra wikłałby nas w publiczną polemikę, a ta tylko pogarszałaby sytuację. Tymczasem musimy z niej jak najszybciej wyjść. Wojsko Polskie jest kluczowym czynnikiem bezpieczeństwa narodowego, jest jego gwarantem, z trudem i wysiłkiem odbudowywanym, tak by zapewnić skuteczną obronę przed wrogiem" -podkreślił szef MON. Jak dodał, narasta zewnętrzne zagrożenie militarne, choć, niestety, nie  wszyscy zdają sobie z tego sprawę, dlatego też- "bez względu na racje – nie wolno dawać jakiegokolwiek pretekstu wrogom Polski". W ocenie ministra, rzeczą konieczną jest "jednolitość działania instytucji decydujących o wojsku i o bezpieczeństwie państwa polskiego". Kto zlekceważy tę zasadę, "działa na szkodę niepodległości"- podkreślił. Macierewicz wskazał również na konieczność stworzenia jednolitego systemu dowodzenia armią. Musi istnieć "jedno, a nie dwa czy trzy dowództwa naczelne".

"Wypracowaniu takiego systemu poświęcony był m.in. Strategiczny Przegląd Obronny. Ta praca trwała rok i była prowadzona pod nadzorem wiceministra Tomasza Szatkowskiego. Monitorowałem wszystkie jej etapy i aprobuję wypracowane tam decyzje. W pracach nad SPO brało przez cały czas udział BBN, reprezentanci Prezydenta RP"- tłumaczył szef MON. W efekcie, przygotowano jednolity system, a różnic zdań było niewiele i dotyczyły one kwestii drugorzędnych. 

"Jest nowy szef Sztabu Generalnego, który za aprobatą Pani Premier Szydło został mianowany przez Prezydenta jako kandydat na przyszłego Wodza Naczelnego. Tak więc kluczowa decyzja dotycząca nowego systemu kierowania i dowodzenia została podjęta we współpracy Prezydenta, Prezes Rady Ministrów i ministra obrony narodowej. Trwają jeszcze dyskusje dotyczące tego, czy system dowodzenia ma mieć charakter jednolity i skoncentrowany w ręku szefa Sztabu, a później Wodza Naczelnego, jak radzą specjaliści wojskowi, czy też ma być stworzonych więcej stopni pośrednich, za czym zdaje się optować BBN. Ale to sprawa funkcjonalności i skuteczności systemu dowodzenia. Tutaj względy personalne muszą ustąpić racjom merytorycznym"- poinformował minister, podkreślając, że ambicje personalne nie mogą zagrażać skuteczności dowodzenia armią, a co za tym idzie- również bezpieczeństwu państwa. 

Szef MON został zapytany również o system Patriot. Jak tłumaczył, podpisane miesiąc temu memorandum rozstrzyga, że umowa na dostarczenie systemu zostanie zawarta jeszcze w tym roku, natomiast pierwsze baterie przybędą do Polski w 2020 r.

"Muszę jednak powiedzieć, że po rozmowie na ten temat, jaką odbyłem ostatnio z szefem sztabu armii lądowej USA gen. Milleyem, być może zostanie to zmodyfikowane tak, aby ten system mógł zostać dostarczony Polsce prędzej. Dowódcy amerykańscy są bowiem zgodni co do tego, iż zagrożenie jest na tyle duże, że należy zrobić wszystko, by Polska jak najszybciej dysponowała obroną antyrakietową. Na pewno będzie to możliwe, jeśli chodzi o rakiety Homar, które są zdolne do rażenia na co najmniej 300 km"- podkreślił. Antoni Macierewicz dodał, że resort obrony ma przed sobą również zakup okrętów podwodnych oraz helikopterów uderzeniowych. W konsultacjach z przedstawicielami USA potwierdzone zostało, że są one "zdecydowanie ważniejsze", niż helikoptery transportowe. Kiedy wspomniany sprzęt trafi na wyposażenie polskiej armii? Szef MON podkreślił, że zależy to "w znacznym stopniu od decyzji politycznej."

"Komunikat dotyczy bezpośrednio lewego skrzydła samolotu, ponieważ główne badania tego właśnie fragmentu maszyny zostały zakończone (...) naukowcy po całej serii analiz, doświadczeń, badań etc. uzgodnili, iż nie mają wątpliwości, że rozpad tej części rozpoczął się, zanim samolot dotarł do miejsca, w którym rosła brzoza"- odpowiedział Macierewicz na pytanie o oświadczenie podkomisji smoleńskiej, z którego wynika, że Tu-154 rozpadł się w powietrzu. Jak dodał minister, eksperci potwierdzili obecność śladów eksplozji na bardzo wielu częściach wspomnianego, lewego skrzydła. 

"W ten sposób ostatecznie zostało odrzucone kłamstwo smoleńskie, które przez wiele lat było fundamentem dezinformacji polskiej i międzynarodowej opinii publicznej. Jak pamiętamy, ta brzoza urosła do rangi symbolu niefrasobliwości Polaków, brawury i głupoty, które miały doprowadzić do katastrofy. Na tej brzozie opierał się cały system fałszu i antypolonizmu, rozwijany przez ostatnie siedem lat przez Rosjan i wspierające ich ośrodki w Polsce i za granicą. (...) Jest jasne, że ta brzoza nie odegrała żadnej istotnej roli w dramacie, jakim była katastrofa smoleńska"- ocenił minister.

JJ/DGP, Fronda.pl