Wydaje mi się wysoce mało prawdopodobne, aby akurat Radosław Sikorski został marszałkiem Sejmu. Po pierwsze jest to polityczny singiel - on nie ma poparcia ani w klubie, ani wśród polityków decyzyjnych w PO. Nie lubi go prezydent, a Donald Tusk zawsze traktował go w gruncie rzeczy jako człowieka niepoważnego. Osoba na tym stanowisku, będzie musiała współpracować ze środowiskiem Cezarego Grabarczyka, a środowisko Grabarczyka nie sympatyzuje zbytnio z Sikorskim. Kolejny powód, który moim zdaniem wyklucza Sikorskiego, jest taki, trudno przewidzieć jego zachowanie, bo jest to osoba bardzo emocjonalna. Ewa Kopacz również jest osobą bardzo emocjonalną, ale Ewa Kopacz miała tę zaletę, że była blisko Tuska.

Poza tym, marszałek Sejmu musi się orientować w całym gąszczu prawnych uwarunkowań (Konstytucja, regulamin Sejmu, ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora), a nie mam specjalnej wiary w umiejętności Sikorskiego. To nie jest typ człowieka, który będzie kombinował jak interpretować ten czy inny akt prawy. Sama lojalność wobec PO tu nie wystarczy.

Rola marszałka Sejmu z całą pewnością wzmocniłaby pozycję Sikorskiego, bo daje ona możliwość pokazywania się, podejmowania różnych działań w strukturach Sejmu. Sikorski bez wątpienia próbowałby się na tym stanowisku wypromować – sprawiając przy okazji dodatkowe problemy.

Gdybym miał wskazywać osobę, która według mnie poradziłaby sobie w roli marszałka Sejmu, to wskazałbym właśnie na Cezarego Grabarczyka. Jest polityk, która zachowuje się w sposób raczej wyważony co, a dodatkowe znaczenie ma tu ten specyficzny układ sił poparcia w PO pomiędzy Ewą Kopacz, prezydentem Komorowskim, a Donaldem Tuskiem.

Not. ed