Joanna Jaszczuk, Fronda.pl:Czego możemy spodziewać się po dzisiejszym spotkaniu liderów partii politycznych?

Łukasz Warzecha, dziennikarz, publicysta: Należałoby to pytanie rozłożyć jeszcze na dwa oddzielne: co byłoby dobre z punktu widzenia państwa i jakie są moje przewidywania, co do dalszych wyników dzisiejszego spotkania.

Na pierwsze pytanie mogę odpowiedzieć, że życzyłbym sobie, aby to spotkanie rzeczywiście było przełomowe. Poziom konfliktu politycznego, przede wszystkim wokół TK, w tej chwili jest bardzo niekorzystny dla Polski. Dalsza eskalacja tego konfliktu będzie dawała naszym partnerom zagranicznym, szczególnie tym niezbyt przychylnym Polsce, argumenty przemawiające za tym, że w naszym kraju coś się dzieje nie tak. Dobrze byłoby więc wytrącić im z ręki te argumenty. Warto więc porozumieć się przynajmniej na najbardziej ogólnym poziomie co do rozwiązania tej sprawy. Inną kwestią jest to, czego się spodziewam. Odbieram to spotkanie i fakt, że to PiS doprowadził do zorganizowania go, poniekąd jako przyznanie się przez partię rządzącą, że problem jednak istnieje. Jest to odejście od dotychczasowej, bardzo konfrontacyjnej linii na rzecz tej łagodniejszej, przynajmniej retorycznie. A tym samym-przyznanie, że problem istnieje, bo gdyby go nie było- po co tego typu posunięcia wykonywać? Jest to typowa sytuacja, kiedy w czasie konfliktu jedna ze stron stara się przerzucić odpowiedzialność za jego zakończenie na drugą stronę, wiedząc, że stawia to oponenta w trudnej sytuacji. Jeżeli oponent zgodzi się na tę propozycję kompromisu, poniekąd sam przyznaje się do błędu. Będzie wyglądało to trochę jak działanie pod dyktando swoich przeciwników politycznych. Jeśli jednak druga strona odrzuci tę propozycję, będzie można na oponenta zepchnąć odpowiedzialność za to, że konflikt nadal trwa. W takiej trudnej sytuacji zostały właśnie postawione Platforma i Nowoczesna. Gdybym miał przewidywać ich reakcję, przewidywałbym próbę miękkiego „wymiksowania się” z sytuacji, bez dążenia do kompromisu. Próbę pokazania, że „jednak nie my jesteśmy odpowiedzialni”, bez wyciągania ręki do zgody. Konflikt wokół TK jest w tym momencie jedyną rzeczą, jaka napędza obie te partie. PO i Nowoczesna nie mają zupełnie innego paliwa, żadnych propozycji w jakiejkolwiek sprawie, więc zapewne brak im również pomysłu, jak odnaleźć się w sytuacji, gdyby takiego paliwa zabrakło. Gdyby były z ich strony jakieś pomysły, jakiś pozytywny przekaz, można byłoby ten konflikt sobie odpuścić jako niszczący dla państwa, a i na dłuższą metę niekorzystny dla opozycji. Takie paliwo zwykle wypala się po pewnym czasie, staje się jałowe. Poza najtwardszymi segmentami elektoratu, zmęczenie tym konfliktem będzie narastać. Im dłużej PO i Nowoczesnej będzie brakowało innego punktu zaczepienia, tym dłużej mogą brnąć w konflikt.

Różne są też opinie po stronie przedstawicieli ugrupowań. Paweł Kukiz określił spotkanie jako „lanie wody”, Grzegorz Schetyna nie widzi możliwości kompromisu, przeciwnie do Władysława Kosiniaka-Kamysza,najciekawsza jednak wydaje się wypowiedź Ryszarda Petru, który rano mówił w TVN24: „Pójdę tam i okaże się czy nie była to pułapka”, po spotkaniu przyznał, że widzi „światełko w tunelu”, wolę porozumienia ze strony PiS. Jak Pana zdaniem wygląda chęć porozumienia ze strony opozycji?

Wszystkie dotychczasowe wypowiedzi traktowałbym raczej w kategoriach taktycznych. Najbardziej merytoryczny, a także wiarygodny wydaje się tu Paweł Kukiz. Jego wypowiedź o „laniu wody” może potwierdzać, że spotkanie miało charakter raczej taktyczny, niż poszukiwania konkretnego rozwiązania. Wypowiedź Ryszarda Petru jest zaś dość ciekawa, ponieważ może wskazywać, że Petru widzi już, iż nie da się wytrwać w roli totalnej opozycji. To „paliwo” się kończy, pora znaleźć inne, bardziej rzetelne rozwiązanie. Może chodzi o to, by pokazać, że Nowoczesna widzi możliwość porozumienia i czeka na kolejny ruch ze strony PiS. Być może, gdy PiS przedstawi kolejną propozycję, Nowoczesna odpowie: „O nie, to za mało, nie możemy się na to zgodzić”.

Czy kolejne takie spotkania będą ważne i potrzebne? Po wypowiedziach uczestników można wnioskować, że są duże szanse na kolejne tego typu rozmowy i być może padną już bardziej konkretne pomysły na porozumienie.

Wszystko zależy od potrzeb poszczególnych uczestników. Wydaje się, ze Jarosław Kaczyński po spotkaniu zapowiedział kolejne kroki. Być może będą to następne spotkania już z propozycjami. Należałoby skupić się już na konkretach, kolejne spotkania na poziomie ogólności już by niczego nie przyniosły. Każdy z uczestników patrzy jak na razie na swoją korzyść polityczną i jest to dla nich poważniejszą motywacją, niż chęć znalezienia rzeczywistego rozwiązania. Nie jest jednak powiedziane, że to rzeczywiste rozwiązanie w którymś momencie nie pojawi się, nawet w naturalny sposób. Wszystko zależy od nastawienia obu stron. Kluczem do tego rozwiązania powinno być dojście do wniosku przez każdą ze stron, że zwyczajnie nie opłaca się brnąć dalej w ten konflikt. Jak już mówiłem, zorganizowanie tego spotkania przez PiS może wskazywać, że partia rządząca już zaczyna do tego wniosku dochodzić, trudniej będzie to jednak osiągnąć opozycji, gdyż wydaje się jej, że nie ma innego „paliwa”. Jeśli do porozumienia doszłoby dzięki właśnie tej inicjatywie, PiS byłby na wygranej pozycji, pozycji narzucającej tempo i kierunek gry.