Zauważmy, jak niezmiernie ważny jest obraz Boga, jaki w sobie nosimy. Kim jest dla mnie Bóg? Kim ja jestem dla Niego? Te podstawowe pytania rozstrzygają o naszej postawie.

Odpowiedzi na nie nie ograniczają się do naszych wyobra­żeń o Bogu. O tym, Kim jest dla mnie Bóg, nie tyle rozstrzyga moje wyobrażenie czy sposób myślenia i mówienia o Nim, lecz to, jak w życiu praktycznie się do Niego odnoszę. Jaki jest rodzaj mojej więzi z Bogiem? Jeżeli staję przed Nim, to przed Kim staję? Czy przed władcą, którego się lękam? Czy przed sędzią, który mnie ocenia, i oczekuję od niego akceptacji moich czynów? Czy przed Kimś, kto w tajemniczy sposób jest głębiej we mnie niż ja sam i przemawia do mnie ze środka, z samego serca?

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dn 9, 4b-10; Łk 6, 36-38

Istnieje piękna opowieść biblijna o proroku Jonaszu, która ukazuje, jak człowiek może doskonale wiedzieć, że Bóg jest miłosierny, ale jednocześnie zupełnie tego nie przyjąć. Wręcz przeciwnie – Jonasz miał o to do Boga pretensje. Pamiętamy, że dostał od Boga polecenie, żeby poszedł do wielkiego miasta Niniwy i wzywał mieszkańców do nawrócenia, bo inaczej grozi im całkowita zagłada. Jonasz uciekł w zupełnie prze­ciw­nym kierunku. Pamiętamy całą historię o burzy na morzu, o wielkiej rybie, która go połknęła, o wyrzuceniu go na brzeg i o tym, że tak zmuszony przez Boga, ostatecznie poszedł i głosił słowo Boże do mieszkańców pogańskiego miasta, którzy na podstawie jego orędzia się nawrócili i uniknęli zniszczenia.

Rzadziej jednak zwracamy uwagę na bardzo ciekawy wątek dialogu Jonasza z Bogiem. Otóż Jonaszowi nie podobało się to, że Bóg ulitował się nad Niniwitami. W czwartym rozdziale Księgi Jonasza czytamy:

Nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana i mówił: „Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i mi­ło­sier­ny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie”. Pan odrzekł: „Czy uważasz, że słusz­nie jesteś oburzony?” (Jon 4,1–4).

Ta historia ma dowcipne rozwiązanie. Jonasz bowiem zatrzymał się na zboczu niedaleko miasta, aby obserwować, co się będzie działo, co Bóg ostatecznie zrobi z miastem. Znalazł sobie wygodne miejsce w cieniu rycynowca. Następnego dnia jednak krzew usechł.

A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr. Słońce prażyło Jonasza w głowę, tak że osłabł. Życzył więc sobie śmierci i mówił: „Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć”. Na to rzekł Bóg do Jonasza: „Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu?”. Odpowiedział: „Słusznie gniewam się śmiertelnie”. Rzekł Pan: „Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?” (Jon 4,8–11).

Widzimy, jak nie wystarczy wiedzieć, że Bóg jest łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad nie­dolą. Nie wystarczy to wiedzieć. Potrzeba czegoś więcej, trzeba dać się porwać duchowi, jaki jest w Bogu. Konkretnie: trzebawspół­czucia. Może lepiej powiedzieć: współ-odczuwania, solidarności z drugim człowiekiem. Dopiero wówczas obraz Boga-miłoś­ci zaczyna nas kształtować i możemy stawać się prawdziwie Jego dziećmi, nie zamykając się w swoich urazach, pretensjach, gnie­wach, złościach…, ale wchodząc w Jego życie.

[koniec_strony]

W Ewangelii Pan Jezus zaleca, a jednocześnie obiecuje nam:

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie (Łk 6,37n).

Tutaj jednocześnie ukazuje się właściwa logika przykazań Pana Jezusa. Nie chodzi w nich o normy i zasady, według których będziemy osądzani na zasadzie: coś za coś. Chodzi w nich o to, byśmy uzyskali pełnię życia. Zauważmy, te wszystkie zalecenia są właściwie rozwinięciem pierwszego zdania dzisiej­szej Ewangelii:Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny (Łk 6,36). Zarówno brak osądzania innych, jak brak potępiania, odpuszczanie win prawdziwie wyrażają miłosierdzie względem drugiego człowieka. I według miary tego miłosierdzia sami będziemy traktowani.

Przypomina się w tym miejscu przypowieść o dwóch dłuż­ni­kach z Mt 18,23–35, w której pan postępuje względem sługi według miary jego potraktowania swojego współsługi:

Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda (Mt 18,32–34).

Otóż jeżeli nasza wiara w Boga, nasze widzenie Boga, nie uzyskają bardzo konkretnego kształtu w naszym życiu, dopóki nie zaczniemy według nich żyć, nie potraktujemy Boga jako nasze­go Mistrza i Nauczyciela, dopóty nasza wiara pozostanie martwa i nie poprowadzi nas do życia. Święty Jan Ewangelista pisze bardzo jednoznacznie w swoim liście:

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością (…)

I nieco dalej Jan pisze:

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłuje­my się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała (…)

I na końcu czwartego rozdziału:

Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4,7n.11n.20).

Ostatecznie zatem o naszej wierze i naszej więzi z Bogiem rozstrzyga praktyka życia. Bardzo ważny jest nasz stosunek do drugiego człowieka, mianowicie to, kim on dla nas jest, jak go traktujemy. Czy jest naszym bratem, czy może obcym, konkurentem, a może zagrażającym nam wrogiem? Kim jest drugi człowiek?Nasza wiara jest bardzo konkretna, jest religią wcieloną i dlatego musi uzyskać materialny kształt w postaci naszych czynów. One dopiero wskazują, czy jest ona prawdziwą wiarą, czy jedynie deklaracją bez pokrycia, ideologią, która daje nam dobre mniemanie o sobie samych.

Włodzimierz Zatorski OSB | Pieśni dla Pana

Źródło: www.ps-po.pl