- O tym, że urodzę czworaczki, dowiedziałam się podczas badania USG. Byłam zaskoczona, ale bardzo szczęśliwa. Wiedziałam jednak, że musimy się przygotować na wiele problemów - mówi Dorota Walczak. - Odetchnęłam, kiedy wiceprezydent odwiedziła nas i powiedziała, że miasto nam pomoże, bo czują się za nas odpowiedzialni. Stało się inaczej. Pani Dorota od pół roku próbowała skontaktować się z władzami Łodzi, bo wiedziała, że w styczniu musi wrócić do pracy na pełen etat. Zamiast pomocy, dostała tylko urzędniczą odpowiedź o stawkach obowiązujących w łódzkich żłobkach. - Odpisano mi, że na trzecie i czwarte dziecko mogę skorzystać z ulgi w opłatach. Z tymi ulgami żłobek dla maluchów kosztuje właśnie 700 zł. Jak możemy ufać władzy, która rzuca obietnice bez pokrycia - żali się pani Dorota.
15.12.2011, 06:52
Łódź obiecała czworaczkom darmowy żłobek, rodzice zapłacili 700 zł
Dorota i Paweł, rodzice łódzkich czworaczków wydają co miesiąc na utrzymanie dzieci 1200 zł. Pomocą dla jedynych czworaczków, które urodziły się w Łodzi w ciągu ostatnich 10 lat, miało być sfinansowanie przez Łódź żłobka. Żłobek dla czwórki dzieci kosztuje co miesiąc 700 zł. Dla rodziców to majątek.
Wiesława Zewald, która przed kamerami osobiście zadeklarowała rodzicom pomoc, podczas swojej kadencji nic więcej nie zrobiła. Teraz zapowiada, że będzie w tej sprawie interweniowała. - Przecież można o tym zdecydować zarządzeniem prezydenta - mówi Zewald.
W środę o pomoc pani Dorota zaapelowała też do radnych podczas sesji Rady Miasta. - Jestem zły, bo oprócz obietnic nikt wcześniej nic nie zrobił. O sprawie dowiedziałem się w zeszłym tygodniu. Zleciłem w wydziale zdrowia przeanalizowanie możliwości prawnych na opłacenie żłobka czworaczkom lub zwolnienie rodziców z opłat - mówi Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi, który zastąpił Wiesławę Zewald. - Jeśli tylko znajdę taką możliwość, to na pewno będę się starał tamtej obietnicy dotrzymać. Dla budżetu miasta nie jest to duża kwota, ale wszystko musi być zgodne z prawem. W przyszłym tygodniu powinienem mieć odpowiedź. Obecne władze czują się jednak zakłopotane - pisze Joanna Barczykowska w "Polska Dziennik Łódzki".
JW/Polska Dziennik Łódzki
/