Badanie prezentowane w publikacji jest mało wartościowe – dane uzyskano wyłącznie przez Internet. Tezą jest coraz niższa jakość nasienia wśród mężczyzn. Rozwiązaniem – korzystanie z usług klinik in vitro. Właściciele biznesów wmawiają Polakom, że bez ingerencji z zewnątrz, kobiety nie będą w stanie w sposób naturalny zajść w ciążę i urodzić dziecka.

Problem, według autorów tej kampanii reklamowej, ma dotyczyć 15 proc. par w Polsce. Dlatego, aby to potwierdzić, zalecają jak najczęstsze badanie nasienia, pozyskiwanego poprzez masturbację. Ma to wykazać niską jakość nasienia. Od razu proponowane są też metody „leczenia” niedostatecznej jakości spermy: sztuczna inseminacja oraz zapłodnienie pozaustrojowe. Problem znika, Polak staje się płodny.

Tego typu metoda wywierania wpływu na potencjalnych klientów klinik sztucznego zapłodnienia może być bardzo skuteczna. Mężczyznom wmawia się, że są do niczego, że o siebie nie dbają i nie będą mogli mieć dzieci. Aby oszczędzić sobie stresu i wstydu, pewnie wielu panów daje się na to nabrać. Przy okazji lekarze namawiają do grzechu ciężkiego – masturbacji. Sugerują liczenie plemników, zgodnie z normami Światowej Organizacji Zdrowia, zapominając, że do zapłodnienia wystarczy jeden plemnik.

Jest to wysoce perfidna kampania, która fałszuje problem. Po pierwsze nie jest to żaden raport naukowy, tylko kampania reklamowa. Po drugie jest wątpliwa moralnie – oprócz namawiania do częstej masturbacji ukrywa fakt uśmiercania zbędnych zarodków uzyskanych wskutek metody sztucznego zapłodnienia.

Reklamowanie w ten sposób biznesu in vitro szokuje. Onanizm i eliminacja poczętego w laboratoryjnych życia nie rozwiązują problemu płodności Polaków, lecz go pogłębiają. W rzeczywistości zamiast życia, oferowana jest śmierć, poczęcie oderwane od aktu małżeńskiego oraz grzech ciężki – oderwanie od miłości Boga.

Tomasz Teluk