Pojawienie się na demonstracji KOD twarzy banku ING – Marka Kondrata wraz z Ryszardem Petru oraz bagatelizowanie tego zdarzenia przez zainteresowanych, może świadczyć o tym, że lobby finansowe jako rzecznika swoich interesów wybrało partię .Nowoczesna.

Na ostatniej demonstracji KOD pojawił się Marek Kondrat, który od lat reklamuje produkty bankowe firmy ING Bank Śląski. Po pojawieniu się informacji na Twitterze, bank zbagatelizował ów fakt, odpowiadając lakonicznie, że jest to prywatna inicjatywa znanego aktora, do czego ma pełne prawo. Czy rzeczywiście?

Polityk czy lobbysta?

Aktorzy występujący w reklamach zwykle związani są ścisłymi klauzami, z reguły ograniczającymi ich działalność publiczną, a w szczególności – zaangażowanie polityczne. W normalnych warunkach aktor straciłby intratny kontrakt, a instytucji finansowej, która chciałaby zachować wiarygodność, zależałoby, aby nie kojarzyć jej z żadną z partii.

Tak działoby się w większości krajów UE, ale co innego w Polsce opanowanej histerią. Histerią tych, którzy bezkarnie przez lata doili konsumentów do ostatniego grosza. Dlatego bank zapewnie nie chce i nie będzie ukrywał, co jest mu na rękę i będzie szedł na otwartą konfrontację z rządem, jednoznacznie wspierając opozycję.

Może to oznaczać, że lobby bankowe przesuwa swoje poparcie polityczne z Platformy Obywatelskiej na .Nowoczesną. Jest to krok jak najbardziej logiczny i przemyślany. Platforma traci poparcie, a ostatnie sondaże, choć do ich wiarygodności można mieć zastrzeżenia, pokazują, że .Nowoczesna zostawia PO w tyle. Pierwsze transfery polityczne w tym kierunku mogą tylko zwiastować narastanie zjawiska.

Rąsia myje rąsię

Petru słusznie jest uważany za rzecznika interesów banków. Zawodowo był w przeszłości związany z bankami BPH, BRE Bankiem i PKO BP, pracując na stanowiskach głównego ekonomisty i pełniąc funkcję menedżerskie. Pracował także w Banku Światowym i największej firmie doradczej na świecie – PricewaterhouseCoopers. To wszystko sprawia, że trudno go podejrzewać o niezależność.

Był także związany z fundacją CASE oraz Leszkiem Balcerowiczem. Jednym z głównych sponsorów instytucjonalnych organizacji jest mBank (wcześniej BRE Bank), a Balcerowiczowie należą do Rady Fundacji. Z kolei flagową fundację FOR Balcerowicza wspierają także banki oraz instytucje finansowe.

Dlatego rząd musi być przygotowany na druzgoczącą krytykę zewsząd, u źródła której leży podatek bankowy. Banki nie będą chciały oddać pieniędzy państwu i będą robiły wszystko, aby do uchwalenia daniny nie dopuścić, albo ją odłożyć w czasie. Będą też finansowo wspierały opozycję i dążyły do powrotu do władzy tych, którzy im sprzyjają.

Pożyteczni idioci gotowi do akcji

W najbliższych tygodniach będziemy mieli do czynienia z falą dezinformacji w mediach, straszenia, że banki zemszczą się za PiS na klientach, podnosząc marże i opłaty za usługi bankowe. W rzeczywistości jednak ich pozycja tylko nieznacznie pogorszy się. Innymi słowy: banki stać na to, aby płacić podatki w Polsce oraz wziąć na siebie część kosztów reform społecznych, czego przez lata unikały.

Za chwile w mediach pojawią się także liczne analizy rozmaitych fundacji czy think-tanków, tworzonych przez ludzi Platformy i .Nowoczesnej, wykazujące, jakie to straty poniesie rodzima gospodarka wskutek nieudolnych rządów PiS, ilu ludzi rzekomo straci pracę i jak źle będzie. TVN i Gazeta Wyborcza wyniki tych analiz będą publikowały na okrągło, a lemingi będą powtarzać te brednie jak papugi.

Skoro banki nie wyprowadziły się z Węgier, co zresztą zapowiadały, a Madziarzy uniezależnili się od obcego lobby finansowego, pokazując mu czerwoną kartkę i stawiając jasne granice, co im wolno, a czego nie, oznacza to, że podobną operację można z powodzeniem przeprowadzić nad Wisłą. Z tą różnicą, że Polska jest dużym rynkiem, przez co obywatele odniosą nieporównywalnie większe korzyści.

Tomasz Teluk