Litewskie elity są w większości wrogie Polsce – czytamy w najnowszym „Plusie Minusie”. Tymczasem Warszawa nie ma żadnego pomysłu, jak rozwiązać ten poważny problem. Kolejne litewskie rządy wciąż uderzają w interesy polskiej mniejszości. Jerzy Haszczyński zastanawia się, czy dojdzie do jakiejś zmiany w tym względzie w obliczu wspólnego zagrożenia ze strony Rosji.

W artykule „Litwo! Rozczarowanie moje” Haszczyński zauważa, że negatywnego stosunku Litwinów do Polaków jak na razie nic nie jest w stanie zmienić: ani zmiana pokoleniowa, ani wspólne interesy w Unii Europejskiej i w NATO. Także rosnące zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej wydaje się nie mieć tu żadnego wpływu.

Autor pisze, że gdy na Litwie odbywają się głosowania w sprawach istotnych dla Polski, to zawsze zwycięża opcja nacjonalistyczna i przyjmowane są rozwiązania dla Polaków niedobre.

Mniejszość na Litwie ma żal o wiele spraw. Są to między innymi prawa przyjmowane przez Sejm, a skierowane przeciwko mniejszościom. Jako przykład Haszczyński podaje ustawę oświatową z 2010 roku, która zmniejszyła zakres nauczania w języku polskim.

Z kolei ustawy o mniejszościach narodowych Sejm na Litwie nie przyjął na czas. To zaś, wobec wygaśnięcia wcześniejszego prawa, skutkuje ogromnym chaosem na przykład w dziedzinie podwójnego nazewnictwa ulic. Litwini wykorzystują lukę prawną i wymazują polskie nazwy w rejonach pod Wilnem.

Co więcej w czasach II wojny światowej Litwini dopuścili się wielkich i licznych zbrodni: ale wciąż brak rozliczenia z tamtym okresem, do czego dochodzi stałe krzywdzenie mniejszości.

Szczególną uwagę zwraca tu kwestia zwrotu zagrabionej ziemi. Uchwalane ustawy krzywdzą wszystkie mniejszości narodowe na Litwie, w tym Polaków. Tymczasem w czasach komunistycznych w nielegalny sposób odebrano wiele majątków. Niestety, zamiast poważnych rozwiązań, Litwini proponują tylko śmieszne odszkodowania, sięgające kilku tysięcy złotych za hektar zabranej ziemi.

Można dodać, że jest to po prostu wyjątkowo haniebne współuczestnictwo dzisiejszej Litwy w komunistycznym rozboju.

bjad/plus minus