Rozmowa z Linasem Kojala, dyrektorem Eastern Europe Studies Centre

Fronda.pl: Podczas warszawskiego szczytu NATO zdecydowano o wzmocnieniu tzw. Wschodniej Flanki. Ważnymi beneficjentami tej deczyji są kraje bałtyckie. Czy Litwa, Łotwa I Estonia czują się usatysfakcjonowane ustaleniami szczytu?

Linas Kojala: Kraje te stały się członkami NATO w 2004 roku, a więc Artykuł V stosuje się do nich już od ponad dziesięciu lat. Jednak ze względu na geostrategiczne położenie i sąsiedztwo krajów spoza NATO, obrona Bałtyckich w przypadku ataku pozostaje problematyczne. NATO stoi w obliczu ogromnych trudności, starając się zapewnić krajom bałtyckim wsparcie wojskowego, ponieważ łączy je z innymi krajami Sojuszu tylko wąski korytarz Suwalski i Morze Bałtyckie. Ze względu na to, bałtyckie konsekwentnie dążył stacjonowania wojsk NATO w regionie, jako kluczowy element odstraszania. Inne kraje były stosunkowo niechętnie udzielają wystarczających elementów wojskowych z powodu sprzeciwu Rosji, a nawet zagrożenia militarnego z jej strony. Jednak agresja Moskwy na Ukrainie okazała się być istotnym czynnikiem, który zjednoczył Pakt i dał wystarczającej woli politycznej do podejmowania niezbędnych decyzji. Dlatego, Litwa jest zadowolony ze Sojusz jest w stanie sprostać wyzwaniom.

Fronda.pl: Liczebność wojsk wysłanych do państw bałtyckich nie jest imponująca. Jest niemal pewne, że nie wystarczy to w wypadku agresji ze strony Rosji. Czy mimo to, Bałtowie czują się pewniej dzięki efektowi psychologicznemu, jaki mogą dać decyzje podjęte na szczycie w Warszawie?

Kluczową zasadą jest odstraszania NATO. Ze względu na to, NATO udało się zapewnić bezpieczeństwo i stabilność, co sprawiło, że artykuł V został użyty tylko raz, po atakach z 11 września w USA. Stąd decyzja jest ważna nie ze względu na dokładną liczbę wojsk, ale z powodu chęci wysłania ich do krajów bałtyckich, mimo że Rosja sprzeciwia je i stara się wywierać presję na decydentów NATO. Ponadto decyzja dotycząca oddziałów międzynarodowych stacjonujących w tym regionie została podjęta przez Sojusz, a nie z inicjatywy jednego lub dwóch krajów. Jest to oznaką zdolności do współpracy i działać jako jednostki.

Fakt, że każdy agresor będzie musiał stawić czoła niemieckim, francuskim, kanadyjskie, amerykańskie wojskom w pierwszym dniu każdego rodzaju ataku jest odstraszająca, sama w sobie. Oczywiście, kraje bałtyckie mają nadzieję, że to dopiero pierwszy krok, przy czym w przyszłości wzrastać będzie liczba oddziałów w nich stacjonujących.

Fronda.pl Od kilku lat NATO zmienia swoją politykę braku militarnego zaangażowania we wschodniej Europie. Czy kraje postkomunistyczne przestaną być w końcu w Pakcie członkami “drugiej kategorii”?

Myślę, że kraje Europy Wschodniej nigdy nie były traktowane jak niepełnoprawni członkowie NATO. Jednakże istniała praktycznie asymetria w kwestii bezpieczeństwa różnych krajów NATO, a kraje bałtyckie są znacznie bardziej podatne na zewnętrzną agresję. Decyzje warszawskiego szczytu rozwiązują ten problem w sposób bezpośredni. Ponadto należy dodać, że amerykański sprzęt wojskowy, mający u nas stacjonować, jest już na Litwie, są dwie misje powietrzno-policyjne w krajach bałtyckich, a także odbywają się tu regularne ćwiczenia wojskowe. To dowodzi, że nie ma "drugiej kategorii" narodów w NATO.

Fronda.pl: Ostatnie decyzje NATO są spowodowane agresywną polityką Rosji, szczególnie na Ukrainie. Czy nowa polityka Paktu może wpłynąć na zmianę myślenia w Moskwie, a może nawet na wycofanie Rosjan z okupowanych terytoriów?

Raczej nie, ale to wyraźny sygnał, że obecne granice NATO są nieprzekraczalne, chociaż Rosja zawsze była przeciwna rozszerzeniu NATO na obszarze poradzieckim. Ostatnie decyzje znacznie zmniejszają szanse na prowokacji militarne w granicach NATO, ale nie rozwiązują bezpośrednio problemów konfliktów w krajach takich jak Ukraina czy Gruzja. Można nawet uznać, że że chociaż obecne granice NATO są wzmocnione, to możliwości dalszego rozszerzenia o kraje, w których Rosja okazała się gotowa do użycia bezpośredniej agresji militarnej, staje się mniej prawdopodobne. Stąd, gdy NATO kontynuuje politykę "Otwartych drzwi", to jest prawie niemożliwe, aby wyobrazić sobie, Gruzję czy Ukrainę w Sojuszu w najbliższej przyszłości.

Fronda.pl: W zeszłym roku została utworzona Polsko-Litewsko-Ukraińska brygada. Czy współpraca krajów Europy Środkowo-Wschodniej, nie tylko na polu military, ale I politycznym, może w przyszłości jeszcze zostać zintensyfikowana? I czy ten region mógłby się stać ważnym filarem europejskiego systemu bezpieczeństwa?

Współpraca regionalna pomiędzy krajami naszego regionu jest kluczowym elementem. Wszyscy rozumiemy ograniczenia sił małych krajów takich jak Litwa, stąd stałe zaangażowanie we współpracę z sąsiadami, co jest jedynym sposobem na zwalczanie wspólnych zagrożeń. Jest to również ważne z punktu widzenia podziału obciążeń i zdolność do wzmocnieniu Sojusz, postępując zgodnie z logiką inteligentnej obrony. Ponadto przyczynia się to do modernizacji sił Ukrainy, która ubiega się o członkostwo w NATO.

Rozmawiał Bartosz Bartczak