W niedawnym wywiadzie prof. Andrzej Zybertowicz – doradca prezydenta RP ds. bezpieczeństwa państwa – poinformował o planach stworzenia wywiadu elektronicznego, który miałby się stać nową częścią służb. O ocenę tego pomysłu poprosiliśmy Krzysztofa Liedla – specjalistę w zakresie terroryzmu międzynarodowego i byłego dyrektora Departamentu Prawa i Bezpieczeństwa Pozamilitarnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

 

Informacje, których udzielił prof. Andrzej Zybertowicz były dość lakoniczne i enigmatyczne. Tym niemniej można zadać ogólne pytanie o ocenę pomysłu stworzenia oddzielnej służby zajmującej się wywiadem elektronicznym. Jak pan ocenia te plany?

Samą inicjatywę oceniam bardzo dobrze. Jestem zwolennikiem tego, byśmy posiadali taką służbę. Wynika to z postępu technologicznego i rozwoju obiegu informacji. Postępująca cyfryzacja i rozwój technologii sprawiają, że pozyskiwanie informacji przez wywiad tradycyjną drogą jest niewystarczające. Musimy posiadać własne kanały i sposoby pozyskiwania informacji drogą elektroniczną oraz wypracować własne narzędzia służące analizie danych. Ilość informacji, która dziś znajduje się w sieci i mnogość rodzajów przekaźników wymaga od nas posiadania zdolności do zdobywania, przechwytywania i analizowania informacji. Zawsze przy tej okazji posługuję się przykładem katastrofy Smoleńskiej, gdzie w ramach pracy dochodzeniowej musieliśmy prosić inne kraje, między innymi Stany Zjednoczone o udostępnienie materiałów, m.in. zdjęć satelitarnych. Powinniśmy natomiast dysponować własnymi narzędziami i być samowystarczalni w tym zakresie.

Z tego, co Pan mówi, wynika, że istnienie takiej części wywiadu to żadne novum i w innych krajach jest to naturalny element funkcjonowania wywiadu?

Dokładnie. Większość krajów na świecie posiada takie służby. Mieszczą się one organizacyjnie albo w strukturze już działających służb, albo też stanowią oddzielną jednostkę. W taki sposób działa to w Stanach Zjednoczonych, gdzie NSA stanowi zupełnie niezależną agencję. Tak naprawdę jeśli mówimy o stworzeniu wywiadu elektronicznego, oba te warianty są do przyjęcia. Za stworzeniem oddzielnej służby przemawia fakt, że wywiad elektroniczny wymaga bardzo konkretnej specjalizacji. Potrzebuje ludzi bardzo dobrze wyszkolonych, nastawionych na konkretny typ działań. Potrzebny jest też wysoki budżet, co związane jest z koniecznością wyposażenia funkcjonariuszy w nowoczesny i sprawny sprzęt umożliwiający szybką i gruntowną analizę zbieranych danych.

Jak dokładnie funkcjonuje wywiad elektroniczny i czym różni się jego działanie od tradycyjnej służby wywiadowczej?

Te służby zajmują się przede wszystkim nadzorem elektronicznym. Ważny w tym kontekście staje się dostęp do satelitów komunikacyjnych, które wywiad wykorzystuje jako źródło pozyskiwania danych, stają się one de facto satelitami obserwacyjnymi. Wykorzystywane są do tego, by zbierać zdjęcia, analizować je, analizować obraz i dźwięk, aby ewentualnie przechwytywać rozmowy, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Dziś kontakt ma charakter globalny, a więc chodzi nie tylko o monitorowanie sytuacji na terenie naszego kraju, ale również na tych wszystkich obszarach, których dotyczą polskie interesy m.in. w regionach, w których polscy żołnierze biorą udział w operacjach wojskowych, lub na których działa polski wywiad. Chodzi tu o zmaksymalizowanie dostępu do informacji oraz naszych możliwości w zakresie ich analizy tak w zakresie łączności satelitarnej, jak i komunikacji internetowej.

A więc stworzenie takiej służby jest koniecznie, zwłaszcza aktualnego stanu rozwoju polskiego wywiadu w tej sferze?

Zdecydowanie tak. Obecny stan jest niewystarczający. Mamy jakieś zalążki działań dotyczących wywiadu elektronicznego, ale postęp technologiczny jest tak szybki, że obecnie konieczne jest powołanie wyspecjalizowanych służb, szczególnie wziąwszy pod uwagę naszą sytuację geopolityczną i interesy.

Dziękuję za komentarz

Rozmawiał MW