"Tak naprawdę w Polsce mamy do czynienia z dwiema partiami – partią zmiany, która kontynuuje realizację postulatów Solidarności i partią postkomunizmu, partią utrzymania status quo Polski urządzonej przez Michnika i Kiszczaka - to są ludzie,  którzy uważają się za właścicieli kraju. Polacy muszą czynnie zaangażować się po stronie zmian, bo siedząc na kanapie Polski się nie zmieni" - powiedziała wczoraj na antenie Radia WNET poseł PiS, Joanna Lichocka.

"Po tamtej stronie są ludzie autentycznie zaangażowani, których obchodzi Polska. I trzeba z nimi jakoś, mimo tej nawały postkomuny, złapać kontakt. Bo jestem przekonana, że gdyby nie szczucie tych postkomunistycznych propagandzistów, to Polacy by się dogadali. My byśmy sobie spokojnie wyjaśnili co zrobić z Trybunałem. Prawa strona , która znalazła sposób na dotarcie do własnych wyborców, ponad propagandą, musi teraz pomyśleć, jak zanaleźć sposób na porozumienie z ludźmi, którzy do tej pory na PiS nie głosowali" - kontynuowała Lichocka.

"Operacja, którą widzimy przy okazji Trybunału Konstytucyjnego i która zapewne będzie też powtarzana przy okazji zmiany ustawy o mediach publicznych, polega na tym, żeby odebrać większości parlamentarnej możliwość wprowadzenia w Polsce zmian. To jest próba powiedzenia Polakom, że ta większość sejmowa jest tymczasowa i nie ma prawa podejmować decyzji. Cała ta operacja ma unieważnić wynik demokratycznych wyborów, powiedzieć że rządzić możemy tylko „my” : postkomuna - PO, PSL, SLD, Nowoczesna..." - dodała. 

kad/Radio WNET