Pojawiający się w wielu kampaniach lewicowych kandydatów do samorządów postulat refundacji in vitro jest działaniem propagandowym. Chętnych do skorzystania z in vitro nie jest wcale tak wielu, jak próbuje się to nagłaśniać. Tu chodzi głównie o walkę światopoglądową i kulturową z katolicką częścią społeczeństwa. To, że dzięki in vitro urodziło się w Częstochowie kilkoro dzieci, nie ma rzeczywistego znaczenia ani dla mieszkańców Częstochowy, ani dla demografii kraju.

Wykorzystując tego rodzaju postulaty, samorząd próbuje stać się się bardziej wyrazistym w oczach wyborców (w odróżnieniu od tych, które reprezentują „ciemnogród”) i przyciągać pewnie tę młodszą część do urn. Niewątpliwie, w ten sposób także promuje się in vitro. Jeżeli w czyichś kampaniach pojawiają się nazwy ośrodków wykonujących te zabiegi, to jest to niezgodne z prawem. Śmiem wątpić, aby tego rodzaju postulaty przełożyły się na lepszy wynik w wyborach. Polskie społeczeństwo boryka się z wieloma bardziej dotkliwymi problemami.

Not. Ra