Były premier Leszek Miller w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" mówi m.in. o śmierci swojego jedynego syna, Leszka Millera jr. 

Miller podkreśla, że cały czas trudno mu uwolnić się od pytania, dlaczego musiało do tego dojść, wciąż jednak nie znajduje na nie odpowiedzi. Były lider SLD wyznaje, że jedynie partnerka jego syna mogłaby powiedzieć, jak wyglądały jego ostatnie chwile. Była bowiem ostatnią osobą, która widziała żywego Leszka Millera jr. Jednak, zdaniem rozmówcy "Wprost", informacje, których udzieliłaby partnerka jego syna, byłyby wyłącznie "jej prawdą", w dodatku "niekoniecznie obiektywną".

Miller podkreślił, że z partnerką swojego syna rozmawiał chwilę po tragicznej wiadomości o śmierci 48-latka. 

"Powiedziała, że doszło między nimi do brutalnej awantury. Nie ukrywam, że bardzo trudno nam z nią rozmawiać"- wspomina były szef rządu. Jak dodał, już wcześniej miał do kobiety wiele pretensji, a dziś Millerowie chcą wyłącznie tego, aby jak najszybciej zniknęła z ich życia. 

"Do śmierci syna wiedziałem, kim jestem i co jest w życiu ważne. Teraz nie wiem, jakim będę człowiekiem i co będę robił"-przyznał Leszek Miller. 

yenn/Wprost.pl, Fronda.pl