Trochę to dziwne, że nikt nie skwitował niebywałych konsekwencji egzorcymu ks. Stanisława Małkowskiego, niezłomnego kapłana z Krakowskiego Przedmieścia, który będąc znanym również z poczucia humoru, modlił się w trakcie kwietniowych uroczystości z okazji rocznicy tragedii smoleńskiej, aby „Aby złe duchy opuściły ojczyznę, i różne takie budynki tutaj". Egzorcyzmy księdza Małkowskiego, kapłana opluwanego w tym samym miejscu w dniach żałoby smoleńskiej przez bluźnierców i pospolitych rzezimieszków, przyniosły oczekiwany skutek. Złych duchów nie ma już w „różnych takich budynkach”, choć jeszcze straszą one w Ojczyźnie.

Miejmy jednak nadzieję, że już niedługo.

W następstwie egzorcyzmów ks. Stanisława Małkowskiego, które wywołały natychmiastową reakcje we właściwych środowiskach (stylizująca się na Babę Jagę posłanka Senyszyn Joanna wykrzykiwała nawet coś, bez ładu i składu, na temat wiary w „złe i dobre duchy”), pożegnaliśmy się z formacją polityczną, która straszyła nas od kilku dekad.

Zanim w parlamencie zasiądą nowo wybrani posłowie, warto może podsumować dotychczasowe wysiłki głównych podmiotów politycznych występujących w organizmie RP.

Platforma Obywatelska. Formacja, która swój sukces i upadek zawdzięcza niemal wyłącznie piarowi, sondażom politycznym i wielomiliardowym środkom europejskim, okazała się rodzajem politycznego polipa, guzowatego tworu patologicznego (tak określa taką strukturę medycyna), który skutecznie przez pewien czas żywił się sokami RP. Jaki jest prawdziwy bilans rządów tej formacji, jak blisko była ona tzw. nowotworowej gruczolakowatości, tego dowiemy się podczas najbliższych obdukcji, jakim poddany zostanie organizm Rzeczypospolitej.

Polskie Stronnictwo Ludowe. Partia obrotowa. Twór z wieloma mackami, przypominający ośmiornicę. Kompletnie bezideowy, wykorzystujący w sposób całkowicie nieuprawniony dorobek chłopskich formacji. Byłoby dobrze, gdyby głowonóg ten (głowy szczęśliwie zostały obcięte, ale macki jeszcze się trzymają) został stracony w niebyt, w jakąś mroczną otchłań, gdzie nawet nie widać do kogo można się przykleić.

Sojusz Lewicy Demokratycznej. Już sama nazwa tego tworu jest tak absurdalna, że nie chce się jej wystukiwać na klawiaturze. Specyficzne ugrupowanie określane mianem lewicy kawiorowej, celebryckiej, karmiące się - jak przystało na kontynuatorów tradycji światowego postępu – światłem reflektorów w studiach telewizyjnym oraz służalstwem wobec formacji uwłaszczających się na wypracowanym przez pokolenia polskim majątku. Wraz z nim ze sceny znika lewacka efemeryda, wymyślona przez politycznego kuglarza.

Zjednoczona Prawica. Środowisko polityczne, które otrzymało społeczny bonus za trwanie przy wartościach. To wielkie szczęście, że nagły zwrot na prawo dokonuje się właśnie dzisiaj, gdy RP staje w obliczu najpoważniejszych wyzwań, jakie związane są z antydemokratycznymi manipulacjami  w Unii Europejskiej i rywalizacją gospodarczą w regionie oraz w układzie globalnym.

Artur Leśnodorski