Ksiądz Wojciech Lemański w 2014 roku, po sporze z abp. Henrykiem Hoserem został wykreowany przez media takie jak "Newsweek" i "Wyborcza" na "męczennika", który walczy o nowoczesny, postępowy i otwarty Kościół. W grudniu ubiegłego roku brylował na marszu KOD w "kulturalnym" jak stan wojenny towarzystwie... płk. Adama Mazguły.

Teraz postanowił opluć premier Beatę Szydło. Podobnie jak inny nieformalny "kapelan" środowisk lewicowo-liberalnych, ksiądz Kazimierz Sowa, robi to w sposób niegodny osoby duchownej. 

Ksiądz Lemański odnosi się do wywiadu premier Beaty Szydło na łamach "Gazety Polskiej". W rozmowie z tygodnikiem szefowa rządu mówi między innymi o fali protestów w naszym kraju po przegłosowaniu ustaw składających się na reformę sądownictwa autorstwa PiS. 

"Wielokrotnie mówili (politycy opozycji- przyp. JJ), że do walki z rządem będą wykorzystywać „ulicę i zagranicę”. I to robią. Mając to na uwadze, trudno zaakceptować tezę, że ostatnie protesty były spontaniczne. To była dobrze wyreżyserowana i dobrze opłacona akcja, mająca uderzyć w polski rząd"- te słowa premier mocno zabolały suspendowanego kapłana, który, cytując byłego marszałka Sejmu, Ludwika Dorna stwierdził, że Szydło "łże jak bura suka". Swoją frustrację Lemański wyraził na Facebooku:

W całym wpisie duchowny używa podobnie mocnych słów. Ironizuje na temat zdolności intelektualnych szefowej rządu, powtarza wytarte slogany z nagłówków "GW" czy "Newsweeka" oraz wypowiedzi polityków totalnej opozycji i sprzyjających im dziennikarzy i publicystów. 

"Zdolna na swój sposób jest, to znaczy jest zdolna uzasadnić każde, najgłupsze nawet posunięcie swoich ministrów, którzy ostentacyjnie pokazują jej, że ta pani w tym rządzie nie ma nic do powiedzenia. Wszak oni mają innego zwierzchnika i wie o tym każdy w tym kraju, jak i zagranicą. Powtarza więc niczym zdarta płyta slogany i banialuki przysłane przez „naczelnika”- zarzuca. 

W dalszej części wpisu ksiądz Wojciech Lemański obraża zarówno premier, jak i poszczególnych polityków i ministrów:
(...) ta marionetka, która porażkę nazywa zwycięstwem, niedorajdę - geniuszem, tchórza spod Smoleńska - reformatorem polskiej armii, a niedouczonym prawnikom pozwala demontować polski system sądownictwa"- pisze duchowny. Publicznie obrażając prezes Rady Ministrów oraz członków jej rządu, zarzuca premier Szydło, że zdecydowała się "publicznie napluć w twarz" tysiącom ludzi protestujących "w obronie niezależności sądów", oskarżyć o to, że protestowali "za pieniądze i pod czyjeś dyktando".

Skoro ta osoba zdecydowała się tysiącom ludzi, którzy wyszli na ulice i place polskich miast i miasteczek by stanąć w obronie niezależności sądów - zdecydowała się publicznie napluć w twarz i oskarżyć nas o to, że protestowaliśmy wtedy za pieniądze i pod czyjeś dyktando".

"To powiem o tej nieporadnej, zakompleksionej i mijającej się z prawdą na każdym kroku kobiecie, słowami byłego marszałka Dorna - " łże jak bura suka"- podsumowuje suspendowany kapłan. 

W kwietniu tego roku "naTemat" i "Newsweek" lamentowały nad "samotnym życiem" Lemańskiego.

"Modli się w domu, odprawia sam dla siebie mszę. Jedyna sytuacja, w której może poczuć się jak ksiądz, to wyjątek określany w prawie kościelnym jako "posługa w niebezpieczeństwie śmierci". W takich okolicznościach kary ulegają zawieszeniu – i dlatego telefon Lemańskiego jest zawsze gotowy. Spowiada umierających, udziela ostatniego namaszczenia, odprawia w domu msze w intencji osób oczekujących na operację ratującą życie czy kobiet w zagrożonej ciąży."- piszą dziennikarze, ubolewając, że jedynym warunkiem zdjęcia suspensy jest wyrażenie przez księdza skruchy wobec abp. Hosera. Według naTemat, Lemański czynił to wielokrotnie, ale arcybiskup jest nieugięty. Cóż, skrucha nie polega na obrażaniu ani podobnych wypowiedziach na Facebooku. Kiedy wypłynęły taśmy z wspomnianym już na początku ks. Sową, Lemański na tym samym portalu opisał historię z uroczystego obiadu na jednej z plebanii, gdzie rzekomo jeden z duchownych miał stwierdzić, że Hitlerowi należy się pomnik za "skuteczne rozwiązanie w Polsce kwestii żydowskiej". Lemański żałował, że nikt tego nie nagrał.

Duchowny za chwilę znów zostanie gwiazdą opozycji totalnej. No, chyba że jej zwolennicy zastosują swoje niepisane prawo pod tytułem: "Polska nie jest państwem wyznaniowym, księża won od polityki", powszechnie stosowane w przypadku takich duchownych, jak np. ks. Stanisław Małkowski.

JJ/Facebook, naTemat, wPolityce.pl, Fronda.pl