Poziom dziennikarstwa, zwłaszcza uprawianego przez młode pokolenie, jest żenujący. Widać to po niechlujnych, pełnych błędów wywiadach wysyłanych do autoryzacji, po pytaniach (przy tak zwanej setce), które ujawniają ignorancję. Widać to również po upadającej sztuce dokumentu - pisze w najnowszym felietonie Magdalena Środa.


Jej zdaniem przed laty autorzy dokumentów byli zaangażowani w warsztat i prawdę opartą na faktach. - Dziś nie ma żadnego warsztatu, wystarczy, że „zdobędzie się" pieniądze  - czytamy we "Wproście".Jako przykład upadku sztuki dokumentu Środa podaje zrealizowany przez Katarzynę Kolendę-Zaleską materiał o Wisławie Szymborskiej. Środa nazwała go żenującym, bo pokazał poetkę, jako wesołą staruszkę, dającą  się obwozić po Europie, paląc papierosa za papierosem.


- Dziś laury zdobywają dokumentaliści zaangażowani w Prawdę, niekoniecznie związaną z faktami, byle żarliwą i mającą polityczne wzięcie (Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski). Parodią tak rozumianej misji (na granicy prawa!) jest działalność Wojciecha Cejrowskiego, który kręci swoje reportaże głównie po to, by pokazać prymitywizm innych kultur („głupie ludzie”) i wyższość własnej fundamentalistycznej wersji prowincjonalnego katolicyzmu. TVN to kupuje, bo ludzie oglądają. Ludzie oglądają, bo TVN im to serwuje - pisze Środa.


Publicystka krytykuje redaktora naczelnego "Super Expressu", dla którego - zdaniem Środy - SDP powinno stworzyć nagrodę specjalną: "Szambo Roku". Wbija też szpilę Tomaszowi Lisowi. Choć jego nazwisko w felietonie nie pada, to nie trudno się domyślić, że właśnie o rozstanie z "Wprostem" i pociągnięcie za sobą gro ludzi z redakcji Środa miała na myśli pisząc: "Dziennikarze (naczelni) coraz chętniej siegają też po biznesowe metody nieuczciwej konkurencji, wykradając sobie pracowników, co - często - destabilizuje z trudem budowaną lojalność czytelników wobec pisma.

 

Nie wiem ile razy slyszałem podobne zawodzenie. Kiedyś to się pisało! Z punktu widzenia inteligenta humanistycznego świat idiocieje, bo rzadko już się trafiają w prasie takie teksty jak niegdyś w "Polityce", albo "Tygodniku Powszechnym" - jeden na bite 35 minut czytania. To nic, że tekst nie zawsze miał jakąś ciekawą tezę, coś nowego wnosił do dyskusji. Trzeba było takie teksty znać, jak człowiek chciał być inteligentem. A filmy dokumentalne jakie kiedyś kręcono? Akcja toczyła się powolutku - kamera koncentrowała się na twarzy starego poety, który toczył dialog nieśpiesznie przez godzinę. Jak ktoś rzucił, że to nuda, reżyser nie miał pomysłu, to "inteligenci" z miejsca wyzywali go od "ćwierć inteligentów". Tak naprawdę media dzisiaj są i lepsze i gorsze zarazem. Gorsze, bo w serwisach informacyjnych podaje się zwykły bluzg jako newsa. Lepsze, bo powstają dzieła ciekawe, świetnie napisane i zmontowane, bo dzis weryfikuje dziennikarstwo rynek, kiedyś niekoniecznie. Dziennikarstwo jest szybkie, jak czasy w których żyjemy.

 

Paweł Sawkowski/wprost.pl/dziennik.pl