Jej synek nie przeżyje. Nie ma mózgu, więc należy go zabić, przerywając ciążę - usłyszała od lekarzy Shelly Wall, Amerykanka oczekująca dziecka.

Shelly i jej mąż Rob dowiedzieli się, że ich dziecko będzie cierpieć na rozszczep kręgosłupa - spina bifida. Co więcej, jego mózg przestał rosnąć. Dziecko po urodzeniu nie przeżyje. Trzeba zatem dokonać aborcji - lekarze naciskali na małżeństwo aż pięciokrotnie, domagając się usunięcia ciąży.

Eksperci medyczni byli przekonani: nawet jeżeli chłopiec przeżyje poród, to i tak umrze wkrótce po nim. Jeżeli jakimś cudem by przeżył, będzie ciężko upośledzony fizycznie i psychicznie.

Rodzice jednak nie poddali się i odmówili zabicia chłopca. Byli przekonani, że dziecko umrze, ale mimo wszystko chcieli, by się urodziło.

Prognozy okazały się, niestety, częściowo słuszne. Dziecko urodziło się z rozszczepem kręgosłupa, miało też jedynie szczątkowy mózg. Tuż po porodzie chłopiec musiał przejść operację chirurgiczną, polegającą za zamknięciu otworu u dołu jego kręgosłupa i usunięciu z czaszki płynu uniemożliwiającego wzrost mózgu.

I wtedy wydarzył się cud... Mózg dziecka zaczął szybko rosnąć.

Dziś chłopiec, o imieniu Noah, ma już cztery lata. Jest wesołym i szczęśliwym dzieckiem. Potrafi liczyć do dziesięciu. Umie utrzymać długopis i uczy się czytać oraz pisać. Chodzi do przedszkola, gdzie bawi się z innymi dziećmi. Mówić, oczywiście, również potrafi.

Mózg Noaha zaczął po porodzie rosnąć bardzo szybko. Gdy dziecko skończyło 3 lata, miał już 80 procent normalnej wielkości. Po narodzinach były to tylko 2 procent! Dziecko bardzo wiele zawdzięcza rodzicom i sostrze. Spędzają z nim mnóstwo czasu, bawiąc się i stymulując rozwój mózgu.

Przede wszystkim jednak dziecko zawdzięcza im życie. Gdyby posłuchali lekarzy...

Noah póki co nie może chodzić - rozszczep kręgosłupa spowodował paraliż nóg. Jednak jest nadzieja! Chirurdzy mają nadzieję, że uda się postawić go na nogi.

Fronda.pl/Life Site News