"Ludzie ze wsi i małych miast są utrudzeni i nie mają czasu na sprawdzanie informacji. Jaki więc wniosek wyciągają? Brać co dają, a reszta mnie nie obchodzi – bo nie ma patriotyzmu, nie ma przywództwa, nie ma Kościoła" - powiedział Lech Wałęsa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

"Masowe i pojedyncze myślenie jest takie – tu nikomu nie można wierzyć – agenci i zboczeńcy. No więc co? Biorę ile się da! A mam gdzieś patriotyzm i inne sprawy. To zachowanie właściwe na moment, w którym się znaleźliśmy" - dodawał.

Były prezydent mówił też, że grozi nam wojna domowa, ale ma nadzieję, że uda się tego uniknąć.

"Przewidywałem, że jeden Kaczyński drugiego doprowadzi do śmierci, albo skończy się to w wariatkowie, albo samobójstwem i nie zmieniam tego zdania. Widzę jak to się układa i do czego prowadzi" - dodawał skandalicznie Lech Wałęsa...

bsw