Jak informuje reżyser, a zarazem dziennikarz śledczy, Franiewski sporządził listę imion, nazwisk i numerów telefonów policjantów. - Jakie były związki Franiewskiego z tymi policjantami? - pyta Latkowski.

 

W posiadaniu reżysera są również materiały operacyjne policji. Jednak ich ujawnienie uzależnia od losu śledztwa i tego, jak publikacja nieznanych opinii publicznej dokumentów, wpłynęłaby na postępowanie. Według Latkowskiego może właśnie takie „trzęsienie” zmobilizuje śledczych.

 

Sylwester Latkowski opublikował na swoim profilu na Facebooku, zeskanowane dokumenty ze sprawy tajemniczych samobójstw osób, które zamordowały Krzysztofa Olewnika. Wśród nich jest choćby list Franiewskiego, wysłany niedługo przed jego śmiercią do żony. W swojej więziennej korespondencji pisze m.in., że "umrze przy niej". Prosi jednocześnie, aby żona zebrała dokumenty, które miałyby mu pomóc w obronie przed sądem. Listy zawierają dużo osobistych, prywatnych treści.

 

Latkowski ocenia, że z zawartości listów Franiewskiego do żony można wywnioskować, że dzieci były „słabym punktem” mordercy. Według reżysera trudno sądzić, wczytując się w listy porywacza, że był człowiekiem psychicznie załamanym i gotowym popełnić samobójstwo.

 

Dziennikarz śledczy zamieścił też w sieci zeskanowane strony z zeznaniami wspomnianej żony Franiewskiego oraz postanowienia o umorzeniu śledztwa ws. śmierci Franiewskiego. Do tego list Jacka Krupińskiego, wspólnika Krzysztofa Olewnika, który wedle śledczych był zamieszany w porwanie syna właściciela zakładów przetwórstwa mięsa z Drobina, a także opinię nt. serii tajemniczych samobójstw porywaczy i zeznania świadka Piotra Skwarskiego.

 

Latkowski tłumaczy, że do publikacji materiałów, nie w wersji skróconej, ale w miarę pełnej, skłoniła go ostatnia decyzja prokuratury o umorzeniu sprawy śmierci Franiewskiego. Wedle jego opinii, śledczy dowolnie wybierali dowody, które świadczyły o nieprzymuszonym targnięciu się na własne życie przez Franiewskiego, a pominęli te, które nasuwały inne wnioski - jak choćby listy pisane do żony.

 

Zdaniem innego dziennikarza śledczego Jerzego Jachowicza, sprawa Olewnika jest już "przegrana”, bo choć nadal żyją "płotki", to trzech porywaczy już nie, a to oni mogliby ujawnić kulisy zbrodni.

 

AM/Onet.pl