Takie, alarmujące dla ludzi wierzących dane, podała ostatnio Pew Research Center. Optymistyczne jest natomiast to, że nadal najliczniejsi w Stanach Zjednoczonych są chrześcijanie. Aż siedmiu na dziesięciu z Amerykanów to chrześcijanie. Niestety wzrosła – z 16 do 23 procent – liczba tych, którzy deklarują się jako agnostycy, ateiści lub osoby bez zdeklarowanej religii. Jednocześnie liczba chrześcijan  spadła z 78 do 71 procent. 46.5 procenta Amerykanów deklaruje, że jest protestantami.

Wyraźnie, i to jest ewidentnie zła informacja, spadła także liczba katolików. W 2007 roku było ich 23.9 procenta, a obecnie jest ich 20.8 procenta. Ale nie to jest najgorszą informacją. Otóż z badań tych wynika, że aż 31.7 procenta dorosłych Amerykanów deklaruje, że zostało wychowanych jako katolicy, a 12.9 procenta dorosłych Amerykanów jest byłymi katolikami. Jednocześnie zaledwie 2 procent dorosłych Amerykanów konwertowało  na katolicyzm.

Wzrastająca liczba osób, które nie deklarują żadnej religii jest ewidentnym dowodem na laicyzację amerykańskiego społeczeństwa. Większość z tych osób zapewnia wprawdzie, że wierzy w jakiegoś Boga, albo jest „religijna”, ale zazwyczaj oznacza to new age’owe przekonanie o istnieniu jakiejś siły, a nie realną religijność.

Ta zmiana religijna oznaczać może także pewne przesunięcia na scenie politycznej. Osoby niereligijne bowiem w Stanach Zjednoczonych częściej głosują na Demokratów, a ewangelikalni protestanci na Republikanów.

TPT/Silive.com/Catholicherald.co.uk