Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Prezydent USA w przemówieniu na Placu Krasińskich poruszył bardzo istotne aspekty związane z naszą historią- docenił walkę Polaków o wolność własną i innych narodów, podkreślił znaczenie niepodległości i suwerenności państw oraz potrzebę budowania silnych więzi gospodarczych i politycznych z Ameryką. Co oznacza dla nas to mocne podkreślenie faktów historycznych przez prezydenta Trumpa i czy wywrze ono wpływ na zaprzestanie stosowania kłamliwej pedagogiki wstydu przez inne kraje wobec Polski?

Leszek Żebrowski, historyk, publicysta: Na inne kraje to nie podziała dobrze, wprost przeciwnie. Tzw. opinia publiczna na zachodzie, kształtowana przede wszystkim przez zakłamane media, świat różnej maści cwelebrytów, naukowców (bo przecież nie uczonych, warto to rozróżniać) jest jednoznacznie zdegenerowany i przeżarty lewackością. Nie lewicowością, ale lewackością. To przede wszystkim skutek rewolucji 1968 roku, czyli "rewolucji kulturalnej", łagodniejszej niż w Chinach, ale w konsekwencji prowadzącej społeczeństwa na manowce. Tamto pokolenie, już zmutowane (oraz ich dzieci) po prostu rządzą tymi środowiskami, prawie niepodzielnie. Dlatego zwycięstwo Trumpa to dla nich szok, z którego długo nie wyjdą. Należy się zatem liczyć z intensyfikacją ataków na niego i jego ekipę, ale również na Polskę.

Donald Trump stwierdził: ,,(..) Fundamentalne pytanie naszych czasów brzmi: czy Zachód chce przeżyć? Czy mamy pewność w naszych wartościach, żeby walczyć o nie do samego końca? (…) Czy mamy odwagę, aby zachować naszą cywilizację w obliczu tych, którzy chcieliby ją sobie podporządkować i zniszczyć…?  - Jak rozumieć to przesłanie i czy dotyczy ono poparcia ze strony USA dla Polski w naszym oporze wobec nacisków UE na przyjmowanie muzułmańskich imigrantów?

To dla nas szansa zacząć proces powrotu do normalności, do świata, który przez kilkadziesiąt lat, krok po kroku, był nam przemocą wydzierany. Nie tylko nam - wystarczy popatrzeć, do jakiego stanu doprowadzone zostały społeczeństwa zachodzie, jak wychowały sobie kolejne roczniki zidiociałych anarchistów, "postępowców", zwolenników zbrodniczych ideologii. I tam nie ma już znaczących sił, które mogłyby się im przeciwstawić.

U nas jest inaczej. Od wielu lat następuje początkowo powolny, ostatnio szybszy odwrót od nienormalności. Ludzie instynktownie wracają do swej tożsamości, uczą się historii, chcą mieć mocne oparcie w fundamencie ideowym, patriotycznym.

Z pewnością nie cała Ameryka, ale obecnie rządząca ekipa będzie nam sprzyjać (na szczęście nie tylko moralnie), w naszym oporze przeciwko rozbijaniu naszych fundamentów narodowych. Mamy wyjątkowo zgodne interesy, obronę wartości świata cywilizacji łacińskiej. Ale prawdziwa walka o to dopiero przed nami. Lewactwo łatwo nie ustąpi. Ich siłę widać nie tylko na ulicach Hamburga, gdzie dobrze zorganizowane państwo niemieckie pokazało swoją bezradność i brak woli walki z wynaturzeniami. Tam powinny instytucje państwa wystąpić z całą mocą. A tak się nie stało.

W przemówieniu prezydenta Trumpa wybrzmiały kwestie naszej waleczności jako narodu, siły i niezłomności w dążeniu do wolności oraz wsparcie dla uniwersalnych wartości chrześcijańskich. Czy można powiedzieć, że D. Trump postawił nas jako wzór do naśladowania i jakie to ma znaczenie polityczne dla Polski?

Tak, Donald Trump pokazał nas jako wzór. Powrót do wartości powinien być pierwszym krokiem. Od dawna nikt w Europie i świecie tak głośno o tym nie mówił. Pamiętajmy, że wszelkiej maści odchyleńcy walczą przede wszystkim na tej płaszczyźnie, dla nich zwalczenie największych zdobyczy moralnych naszej cywilizacji to cel numer jeden. A walczą z honorem mężczyzny i wstydem kobiety. Wiedzą, że od tego należy zaczynać nasze rozbrojenie, aby wyrugować naszą cywilizację. Dla lewackości (dziś już nawet lewicy w ogóle) honor to przeżytek, to samo zło. Mężczyzna ma być pozbawiony honoru, bo zapomni o naturalnej dumie. Mężczyzna niehonorowy, ubrany i noszący się tak, aby okazał pozbawianie się cech męskich, to przykład do naśladowania, lansowany dzień i w nocy we wszystkich mediach.

Kobieta pozbawiona poczucia wstydu, to ma być kobieta "wyzwolona", ma przestać być kobietą, ma stać się tym, czym była po rewolucji sowieckiej. Po prostu rzeczą…

Jeszcze możemy te procesy powstrzymać i dobrze, że o obronie naszej cywilizacji mówi przywódca światowego mocarstwa, które samo w znacznej mierze uległo procesom destrukcji. Jeśli i tam pojawiła się wola walki o normalność, to nam też będzie łatwiej. Widać, że nie jesteśmy sami i za to powinniśmy być wdzięczni prezydentowi USA.

Dziękuję za rozmowę