Już dzisiaj premier Kopacz razem ze swoimi ministrami wybiera się pociągiem ekspresowym do Krakowa aby odbyć tam kilka spotkań, a we wtorek poprowadzić posiedzenie Rady Ministrów.

Będzie to w ciągu kilkunastu ostatnich tygodni już 4 wyjazdowe posiedzenie rządu (wcześniej odbyły się w Katowicach, Łodzi i we Wrocławiu), jak się okazuje dosyć kosztowne prowadzenie kampanii wyborczej Platformy za pieniądze podatników.

Jak ustalili bowiem dziennikarze tygodnika „Wprost„ jeden taki dwudniowy wyjazd kosztuje przynajmniej 300 tysięcy złotych, przygotowuje go około 100 pracowników Kancelarii Premiera i urzędu wojewódzkiego w mieście do którego rząd się udaje (Kancelaria Premiera konsekwentnie od kilku tygodni nie odpowiada na pytania dziennikarzy o koszty wyjazdowych posiedzeń rządu).

Takie obrady poza Warszawą to konieczność wysłania w delegację przynajmniej kilkudziesięciu pracowników Kancelarii Premiera i ministerstw, którzy odpowiadają za poszczególne tematy omawiane na wyjazdowym posiedzeniu, a więc także konieczność pokrycia ich kosztów podróży i przynajmniej jednego noclegu w dobrym hotelu.

Okazało się także, że wyjazdowe posiedzenie Rady Ministrów to nie tylko konieczność przemieszczenia licznych pracowników administracji rządowej ale także przewiezienie stołów i krzeseł z Kancelarii Premiera, aby jak to ujął rzecznik rządu, ”żeby ministrowie mieli pełen komfort podczas obrad).

Ale to nie wszystko, logistyka tego rodzaju wyjazdów premier Kopacz i jej ministrów oficjalnie obywających się pociągiem, wymaga jednak przemieszczenia się także rządowych limuzyn.

Jak ustalili dziennikarze mimo przejazdu premier Kopacz pociągiem, towarzyszy jej kawalkada rządowych limuzyn, które podążają w ślad za szefową rządu tylko po to aby odebrać ją i jej otoczenie z dworca kolejowego, a później po spotkaniach w terenie odwieźć z powrotem do Warszawy już bez telewizyjnych kamer i radiowych mikrofonów.

Słynny był wyjazd premier Kopacz i jej najbliższego otoczenia do Trójmiasta także pociągiem tyle tylko, że jak się później okazało do Gdańska poleciał także rządowy samolot, bo nie było pewności, że premier zdąży na pociąg powrotny do Warszawy.

Zdążyła, i w związku z tym samolot wrócił pusty do Warszawy, a przelot w obydwie strony jak podały tabloidy, kosztował podatników około 100 tys. zł.

Czym będzie zajmował się rząd w Krakowie? Z doniesień medialnych wynika, że agenda obrad Rady Ministrów w najbliższy wtorek nie jest zbyt bogata, zawiera zaledwie 3 merytoryczne punkty.

Pierwszy to program współpracy z Polonią i Polakami za granicą w latach 2015-2020, drugi to program rozwoju turystyki do roku 2020 i wreszcie trzeci to nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Nie ma więc przynajmniej na razie w porządku obrad żadnej sprawy związanej bezpośrednio z Krakowem czy szerzej województwem małopolskim, którą należałoby ze względu na jej wagę omówić na wyjazdowym posiedzeniu Rady Ministrów być może także z udziałem władz regionalnych i lokalnych, która w jakiś sposób uzasadniałaby poniesienie tak wysokich kosztów związanych z wyjazdami poza Warszawę wszystkich ministrów i ich najbliższych współpracowników.

Widać z tego wszystkiego wyraźnie, że doradcy premier Kopacz uznali, że skoro Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie licznymi spotkaniami w terenie, to wystarczy go naśladować, żeby także odnieść sukces.

Ale aby tak się stało spotkania muszą być autentyczne (a nie ustawiane jak te wyjazdowe posiedzenia Rady Ministrów), a także sama kandydatka i jej partia muszą być wiarygodni (a w tym przypadku zarówno wiarygodność szefowej rządu jak i całej jej partii jest co najmniej wątpliwa), więc mimo tego, że z rządem podróżują także stoły i krzesła, to z tych wyjazdów poza Warszawę „chleba jednak nie będzie”.

Zbigniew Kuźmiuk