1. W Parlamencie Europejskim od wielu już miesięcy trwa debata o przyszłości Unii Europejskiej, na kolejne posiedzenia są zapraszani premierzy albo prezydenci państw członkowskich.

Wystąpiło już 17 przywódców państw członkowskich, gośćmi PE byli już między innymi: kanclerz Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron, także premier Polski Mateusz Morawiecki, w ostatni wtorek w takiej debacie uczestniczył premier Włoch Giuseppe Conte.

Premier nowego włoskiego rządu, który powstał wiosną poprzedniego roku po wyborach parlamentarnych w ramach koalicji Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi Północnej i nie jest lubiany w Brukseli, nie mógł spodziewać się dobrego przyjęcia w PE, ale na pewno nie był przygotowany na spostponowanie.

Niestety do czegoś takiego doszło i celowali w tym liderzy głównych frakcji politycznych: EPL- Manfred Weber, socjalistów- Udo Bullmann i liberałów Guy Verhofstadt.

2. Najpierw premier Conte w kilkunastominutowym wystąpieniu scharakteryzował problemy obecnej Unii Europejskiej, między innymi mówił o oderwaniu brukselskich elit od spraw zwykłych ludzi, twierdził, że polityka oszczędnościowa aplikowana głównie krajom strefy euro przez Komisję Europejską „wbiła klin pomiędzy elity i obywateli”, wreszcie zauważył, że Europejczycy demonstrują w poszczególnych krajach członkowskich swoje niezadowolenie wobec elit, co oznacza, „że polityka nie odrobiła pracy domowej i zrezygnowała z misji”.

Postulował także większą elastyczność przepisów budżetowych dotyczących krajów strefy euro, przekonywał, że UE musi wrócić do korzeni i postulatów ojców założycieli, wezwał Unię do zakończenia sporu dotyczącego rozwiązywania problemów imigrantów przybywających do Europy i przypomniał, że Włochy są jednym z krajów południa Europy, do którego dociera najwięcej imigrantów z Afryki przez Morze Śródziemne.

3. Jakież musiałoby być jego zdziwienie, kiedy przywódcy głównych frakcji politycznych w PE, nie poświęcili ani jednego zdania jego poglądom na przyszłość Europy, a zaatakowali go i to brutalnie za politykę krajową.

Manfred Weber oskarżył Contego o prowadzenie polityki gospodarczej opartej na wysokich deficytach budżetowych i w konsekwencji wysokim zadłużeniu (Włochy mają rzeczywiście wysoki dług publiczny sięgający 130% PKB, ale Conte odziedziczył go po poprzednikach, który akurat byli hołubieni przez Komisję i Parlament).

Udo Bullmann zaatakował premiera Włoch za jego zdaniem eskalację konfliktu z Francji (konflikt na tle wielkości deficytu budżetowego we Francji i we Włoszech, poparcie Włoch dla protestów tzw. żółtych kamizelek), a także zaostrzenie polityki imigracyjnej i nie przyjmowanie imigrantów ze statków organizacji pozarządowych.

4. Najdalej w tej krytyce posunął Guy Verhofstadt, który wprost zwrócił do Contego z pytaniem „zastanawiam się jak długo będziesz marionetką prowadzoną przez Salviniego i Di Maio?”.

Salvini i Di Maio do dwaj wicepremierzy włoskiego rządu, pierwszy Ligi, która w tej chwili ma już poparcie na poziomie 33% i to w całych Włoszech, wcześniej, jako Liga Północną była partią działającą tylko w tej części kraju, drugi to przywódca Ruchu 5 Gwiazd, którego poparcie polityczne trochę osłabło, ale w dalszym ciągu jego notowania sięgają 25%, więc trudno sobie wyobrazić, żeby premier, którego rząd jest oparty o te ugrupowania, przeciwko nim występował.

Na tę tyradę Verhofstadta zareagował przewodniczący PE, Włoch Antonio Tajani, który stwierdził, że wprawdzie nie popiera tego rządu, ale chce przypomnieć, że trwająca debata, dotyczy przyszłości Europy, a nie polityki włoskiego rządu i w związku z tym nawołuje, żeby się skoncentrować na tym temacie.

Ta reakcja szefa PE niewiele zmieniła, w dalszym ciągu premier Włoch był atakowany za to, co robi jego rząd, w szczególności ataki kierowano na wicepremiera Salviniego za jego twardą politykę imigracyjną.

Ta debata w PE po raz kolejny udowodniła, że jeżeli jakiegoś rządu nie lubią brukselskie elity, to niezależnie od tego czy reprezentuje on tzw. „stary” czy „nowy” kraj członkowski, to ma on „pod górę” w każdej unijnej instytucji.

Zbigniew Kuźmiuk