W tym znaczeniu, że nie były to wybory równych szans. Była to walka Dawida z Goliatem” - utyskuje na łamach „Gazety Wyborczej” jej wicenaczelny Jarosław Kurski.

Tego oczywiście mogliśmy się spodziewać. Aż dziw, że Kurski nie pisze wprost, że w Polsce nie ma już demokracji. Zamiast tego stwierdza:

Wszystkie niemal zasoby państwa były niewyczerpanym zasobem partii Kaczyńskiego. A bezmiar ordynarnej propagandy lejącej się z mediów publicznych i narodowych zapierał dech”.

Dalej mówił o tym, jak to w telewizji polskiej kłamano, lżono opozycję „24 godziny na dobę”. Polskę porównywał między innymi z Białorusią czy Rosją.

Mimo tego, dalej wskazał na to, że opozycja w sumie zebrała więcej głosów od Prawa i Sprawiedliwości. Pisze też:

Jeśli PiS będzie zdolny samodzielnie rządzić, trzeba się przygotować na to, że dokończy swoją <<narodową rewolucję>>, bez której autokratyczne rządy Kaczyńskiego będą niepełne”.

Przepowiedział już, że PiS zaatakuje teraz media, po czym przyjdzie czas na sądy oraz samorządy.

Władza PiS uzna bowiem, że jej odnowiony mandat uprawnia ją do dalszej destrukcji praworządności i łamania konstytucji”

- dramatyzuje Kurski na łamach „GW”.

Apelował też do zwolenników opozycji totalnej, aby ci nie poddawali się i „nie wywieszali białej flagi”, ponieważ „to dopiero początek”.

dam/"Gazeta Wyborcza",Fronda.pl