PAP dotarła do materiałów śledztwa tajemniczej śmierci Ireny Dziedzic i nieumyślnego spowodowania śmierci Ireny Dziedzic. Słynna prezenterka programu „Tele-Echo” zmarła nagle 5 listopada 2018 w wieku 93 lat , a pod koniec sierpnia 2020 prokuratura umorzyła śledztwo. Co szczególnie nietypowe informację o jej śmierci ks. Andrzej Luter z kwartalnika „Więzi” przekazał dopiero 12 stycznia 2019 roku.

Zastanawiające jest także, że Sylwia Irena Dziedzic w ostatnich dniach swojego życia upoważniła notarialnie opiekującą się nią kobietę do swojego rachunku bankowego, do reprezentowania jej w urzędach, sądach oraz placówkach służby zdrowia. Szczególnie nietypowe jest, że Irena Dziedzic na niedługo przed śmiercią wypłaciła z konta sporą kwotę pieniędzy.

Prokuratura badała możliwość nieumyślnego spowodowania śmierci oraz przekroczenia uprawnień przez notariusza.

Jak ustaliła prokuratura, w ostatnich latach życia Irena Dziedzic popadła w długi. Podpisała „umowę dożywocia” z Bogdanem B. 29 września 2012, na mocy której mężczyzna przelał na jej konto 235 tys. złotych oraz co miesiąc wpłacał na jej konto 4500 złotych. W zamian został właścicielem budynku na Saskiej Kępie, gdzie przed śmiercią mieszkała Dziedzic.

Od sąsiada, z którym B. utrzymywał kontakty „na wszelki wypadek” uzyskał informację 23 października, że Dziedzic źle się poczuła, a domu prezenterki zamieszkuje „jakaś pani doktor o imieniu Basia” raz ukraińska opiekunka. Sąsiad miał też poinformować Bogdana B., że owa „pani Basia” przyprowadzała do domu Dziedzic notariusza.

Okazało się, że Dziedzic miała niezdjęte szwy po złamaniu i operacji nogi, które miały miejsce kilka miesięcy wcześniej. Bogdan B. zawiadomił prokuraturę, ponieważ jego zdaniem, warunki, w jakich mieszkała Dziedzic po opieką Ukrainki, były „urągające”, a prezenterka miała „przebywać w ciemności”.

Dziedzic została zabrana do Szpitala Grochowskiego 25 października, gdzie stwierdzono przewlekłą niewydolność krążenia ze zbyt wolno bijącym sercem. Po początkowej poprawie, jej stan się pogorszył i zmarła 5 listopada o godz. 13.00

Opiekująca się nią Ukrainka przekazała prokuraturze, że w domu prezenterki pojawiali się różni wierzyciele, którzy domagali się wysokich kwot za wykonane usługi. Dlatego „pani Basia” miała poprosić o dostęp do rachunków bankowych, na które Bogdan B. przelewał pieniądze.

Śledztwo zostało umorzone 28 sierpnia. Nastąpiło to po przesłuchaniu Ukrainki opiekującej się Ireną Dziedzic.

Pierwszy informację o tym podał w piątek portal fakt24.pl

Jak zaznaczył prokurator, „w ostatnim okresie swojego życia osoby życzliwe pokrzywdzonej zapewniły jej odpowiednią i adekwatną do jej stanu zdrowia opiekę oraz zabezpieczyły i zaspakajały potrzeby bytowe, osobiste i materialne”.

 

mp/fakt24.pl/pap