Paweł Kukiz w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że zniechęcił się do Prawa i Sprawiedliwości po kampanii wyborczej. Nie spodobały mu się obietnice w rodzaju 500 złotych na każde dziecko. 

"Bardzo wiele. Miałem okazję poobserwować każdą ze stron. W tamtym czasie liczyłem, że PiS będzie dążył do zmian systemowych. Ale kiedy potem usłyszałem obietnice w rodzaju „500 zł na dziecko" i inne wyssane z palca cyfry, to zacząłem traktować jedną i drugą panią równorzędnie. Z jedną i drugą mógłbym się napić kawy i debatować nad zmianami ustrojowymi" - powiedział.

Rockman powiedział, że nie wejdzie w żadną stałą koalicję z PiS. Może popierać jedynie konkretne postulaty. "Powtarzam, że nie wejdziemy w koalicję stałą, jedynie celowe, które będą miały na celu wprowadzenie konkretnych zmian systemowych. Nie ma to dla mnie znaczenia, czy poprzemy projekt pani Szydło czy pana Leszka Millera" - stwierdził.

Dodał, że sam poprze nawet rząd mniejszościowy PiS. "Zadeklarowałem, że będę głosował za mniejszościowym rządem PiS, jeśli Jarosław Kaczyński zgodzi się na zmianę konstytucji. Nie mam jednak partii wodzowskiej. Co zdecydują inni posłowie z mojego ruchu, to jest ich sprawa". 

Kukiz wyraził też nadzieję, że PiS wzmocni rolę prezydenta, w czym on chciałby ugrupowanie Kaczyńskiego poprzeć. "Z mojej perspektywy taką korzyścią jest wzmocnienie władzy prezydenckiej, a przynajmniej wyjaśnienie relacji między władzą ustawodawczą i wykonawczą, które są teraz dramatycznie poplątane. Jednocześnie chcę, by najbliższy Sejm opracował nową konstytucję. I może się okazać, że PiS, który jest zainteresowany wzmocnieniem roli prezydenta, będzie miał w nas sojusznika".

Polityk uznał, że w żadnej mierze nie poprze Ryszarda Petru, bo to człowiek, który stoi za bankami i korporacjami, co grozi Polsce neokolonializmem. "W moim przypadku to wykluczone, bo największym zagrożeniem dla Polski jest neokolonializm, a nie mam wątpliwości, że pan Petru będzie reprezentował interesy korporacji i banków." - stwierdził. 

Jak miałaby wyglądać Polska za cztery lata dzięki działaniom Kukiza? "Z nową konstytucją, i to nie za cztery lata, ale być może za dwa. Parlament powinien zostać rozwiązany i wybory powinny się odbyć w nowej ordynacji. Nie mówię o JOW-owskiej, ale kompromisowo o większościowej" - twierdzi. 

kad/rzeczpospolita.pl