To, że większość mediów popiera PO jest truizmem. Jednak jest w Polsce kilku publicystów, którzy z neoficką gorliwością potrafią bronić najbardziej absurdalnych wpadek rządu. Waldemar Kuczyński, obok Tomasza Wołka czy rudej maskotki w rękach premiera na gali „Wprost”, należy do największych fanów obecnego rządu. W sumie to dobrze. Fajnie, że Donald Tusk nie jest w ciężkich czasach zdradzany przez wszystkich swoich admiratorów. Kuczyński przypomina więc w felietonie dla Wirtualnej Polski , że w ostatnich dniach spadło poparcie dla ekipy Tuska. A to musiało przerazić wybitny autorytet moralny III RP. „Wśród przewodników ludu pisowskiego, także medialnych powiało optymizmem, po raz pierwszy od wyborczego lania. Prawie zaczyna się widzieć kres rządu i nadzieję na "czas patriotów" robiących porządek ze "zdrajcami". Ów szubieniczny podział po raz kolejny zarysował poeta Rymkiewicz (we wcześniejszej wersji byli patrioci i reszta do psiej agencji towarzyskiej) przyjmując pielgrzymującego do niego posła-pływaka Ryszarda Czarneckiego. Poseł to znany ze zmieniania łajb na Wiejskiej. Aktualnie jest na PiS-owskiej” - pisze Kuczyński, który wie, że Tuska trzeba bronić jak niepodległości, bo czai się za rogiem Macierewicz i Sakiewicz z kałachami.  



„Mówiąc poważniej, na PO zwaliła się masa krytyki, głównie z mediów, którym wcześniej zdarzało się oceniać ją z pewną powściągliwością. Politycy PiS i kibicujący mu komentatorzy dostrzegli w tym układ medialno-polityczny przeciwko partii "Prezesa Ty jesteś Polska" i niemu samemu. Co więcej, ta koalicja miała bez żadnych powodów, wytworzyć w ogromnej większości narodu kłamliwą świadomość o zagrożeniu PiS-owskim autorytaryzmem. A to niewiniątka. W rezultacie przez cztery lata władzę PO chronił kokon przyjaznych lęków wmówionych ludziom i on zapewnił jej wygraną w ubiegłym roku. Zostawiam na boku obelżywość tego wyjaśnienia wobec wyborcy, uważanego za kukiełkę sterowaną z gazety, czy ekranu TV. Cięgi, jakie dziś zbiera Platforma przeczą hipotezie o antypisowskiej zmowie polityków z mediami. Ale jej zwolennicy zostaną przy niej, bo jest wygodna. Pozwala zamknąć oko na wkład PiS w zrodzenie społecznego strachu przed nim”- dodaje Kuczyński, który, przypomnijmy, uważa, że Tusk dostaje od mediów cięgi. Cięgi, drodzy Państwo. Tak, cięgi. Większe niż Kaczor, Giertych i o. Rydzyk razem wzięci. Jednak dzięki czterem jeźdźcom apokalipsy te cięgi aż tak nie bolą.   

„Teraz zaś superhisteria, o seksistowskim też, jak sądzę podłożu, wymierzona w minister sportu, za parę kwestii do naprawienia, ale całkiem nieproporcjonalna do kopów, jakie ona dostaje. Gdyby fakty, które tak wzburzyły, zaistniały krótko przed wyborami, to reakcje byłyby stonowane właśnie przez - uzasadniony i wtedy na czasie - lęk, aby nie władować kraju na rafę. Teraz osłabł, można więc przyłożyć rządowi, także odrabiając wcześniejszą powściągliwość. Byle nie wpaść w zapamiętanie” - kontynuuje swoją tyradę Kuczyński, który na szczęście dla nas zauważa, że najwyżej lewica zyska na spadku poparcia dla PO. „Strach przed IV RP o zamordystowskim obliczu przycichł, ale trwa. Widać to w tym właśnie, że PO traci, a PiS nie zyskuje. To co nazywam szczepionką przeciw owej nowej RP nadal działa i nie jest to skutek medialnej antypisowskiej nagonki, lecz pamięć o dwóch latach rządów Kaczyńskich. Pamięć, którą ten nurt polityczny bardzo chce zrobić narzędziem w gnębieniu wrogów, tu obróciła się przeciwko niemu. Dla dobra Rzeczpospolitej. Oczywiście Trzeciej” - kończy z ulgą Kuczyński. Czy rzeczywiście ulgą? Chyba jednak nie. Ulga będzie wtedy jak Kaczor i wszyscy na prawo od Adasia znikną z powierzchni ziemi. Ten felieton pokazuje, że nawet Kuczyński nie wierzy w szybką realizację tego scenariusza.

 

Łukasz Adamski