Był przywiązany do słupka w sąsiedztwie jednej z Biedronek w Leśnicy. Przebywał na pełnym słońcu co najmniej dwa dni bez pokarmu i wody. Nie mógł pić, ani zaszczekać z powodu kagańca przypominającego maskę Hannibala Lectera z filmu "Milczenie owiec".


"Lecter" - bo tak nazwano psa przebywał pod Biedronką co najmniej dwa dni. W końcu po wielu godzinach katuszy ktoś ulitował się nad losem zwierzęcia i zadzwonił do wrocławskiej Ekostraży.

Jak podała na facebooku Ekostraż, pies żyje, a jego właściciel został już zidentyfikowany. "W związku z licznymi pytaniami, czy pies Lecter spod Biedronki "czy aby na pewno żyje", informujemy z radością, że NA PEWNO żyje :) Dziś był gościem stacji POLSAT NEWS. Piesek jest nadal w stanie złym, ale stabilnym. Jest leczony. Wkrótce opublikujemy jego nowe zdjęcia. Informujemy także, że udało nam się ustalić i zweryfikować dane jego dotychczasowego właściciela, który niedługo - dzięki naszemu zawiadomieniu - wejdźcie w niezbyt miłą rolę procesową podejrzanego w postępowaniu karnym" - napisało Stowarzsyszenie.

ol/gazeta wrocławska/ekostraż