To smutne święta dla chrześcijan mieszkających w Iraku i w Syrii. Wielu z nich musiało w ostatnich miesiącach uciekać z domów w obawie przed walkami lub radykałami z tak zwanego Państwa Islamskiego.

Ekstremiści z ISIS dokonywali mordów zarówno na szyickich muzułmanach, jazydach jak i na chrześcijanach. Wielu z nich zmuszali na przejście na radykalną wersję islamu. Kościół na Bliskim Wschodzie alarmuje o eksodusie chrześcijan z Syrii i z Iraku. Łaciński arcybiskup Bagdadu Jean Slejman dwa lata temu mówił Polskiemu Radiu, że chrześcijanie w Iraku żyją w strachu. Większość z nich chciałaby natychmiast opuścić Irak.

– Wszyscy mówią: „pozwólcie nam emigrować”. Nikt już nie wierzy władzom, ani centralnym ani lokalnym. To jest ogromna katastrofa chrześcijaństwa w Iraku. A ten strach jest obecny także w innych krajach Bliskiego Wschodu. Chrześcijanie chcą po prostu wyjechać, byle gdzie. Oni niczego nie planują, po prostu wyjeżdżają. Bo wszędzie jest lepiej niż tutaj – mówił duchowny.

Arcybiskup Jean Slejman podkreślał, że bojownicy z Państwa Islamskiego są bezwzględni i okrutni. Jak mówi, to nie są prawdziwi muzułmanie.

– Państwo Islamskie to taka skomputeryzowana wersja islamu. Myślę, że naukowcy, psychologowie i historycy skomponowali po prostu nową religię, którą nazwali islamem, takim bardzo ideologicznym. A potem zaprogramowali w pewien sposób umysły tych, którzy teraz walczą. Ci bojownicy nie są ludźmi. Widać to po tym, jak zabijają, jak mówią, jak straszą, a także w jaki sposób używają mediów społecznościowych – dodawał arcybiskup Jean Slejman.

Za czasów Saddama Husajna w Iraku mieszkało około półtora tysiąca chrześcijan. W Syrii chrześcijaninem był co dziesiąty mieszkaniec kraju. Masowe zabijanie chrześcijan przez ISIS zostało oficjalnie uznane za zbrodnię przeciwko ludzkości przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Kanadę.

emde/tvp.info