Jagiellonia.org

Prawie rok temu w przemysłowej części Kijowa pojawiła się ulica Stepana Bandery, w tym roku pojawiła się ulica Romana Szuchewycza. Obydwie ulice słynę z częstych utrudnień w ruchu (korków), a nie ze sławy swych patronów. Polska opinia jest zszokowana tym, że przywódca UPA został upamiętniony w toponimice Kijowa. Czy można było tego uniknąć? Czy nowa nazwa ulicy wróży kolejne komplikacje w polsko-ukraińskim dialogu?

Fakt

Od 1 czerwca ulica prowadząca do dzielnicy będącej największą „sypialnią” miasta zmieniła nazwę – z prospektu generała Nikołaja Watutina na prospekt Romana Szuchewycza. Decyzja została podjęta przez radnych miasta Kijowa. Za zmianą nazwy ulicy zagłosowało 69 radnych spośród 120, nowego patrona wsparli wszyscy radni z frakcji nacjonalistycznej „Swobody”, partii mera Lwowa „Samopocy” i partii Juli Tymoszenko „Batkiwszyny”, ale zmiana stała się możliwa wyłącznie dzięki głosom frakcji „Bloku Petra Poroszenki” i osobiście Witalija Kliczka.

Niespodzianka, na którą trzeba było długo czekać

Uchwała radnych miasta Kijowa zgorszyła i zaskoczyła najbardziej pro-ukraińskich publicystów.Agnieszka Romaszewska zmianę nazwy ulicy określiła jako „przekroczenie moralnej granicy i granicę bezdennej głupoty”, w podobny sposób opisali to wydarzenie Wojciech Mucha i znany z tropienia prorosyjskich działaczy w Polsce bloger Marcin Rey. Wszystkie te osoby próbowały powstrzymywać anty-ukrainizm, o który czasami byli oskarżani działacze partii PiS. Inny polski publicysta Piotr Skwieciński skomentował nazwę nowej ulicy Kijowa jako sygnał, że Ukraina nie potrzebuje wsparcia za każdą cenę, i Polska ma prawo zdecydowanie walczyć o swoje interesy, a nie „rozpieszczać Ukrainę”. Tak czy owak, ale w przeddzień obchodów „Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa OUN-UPA” wszystkie pro-ukraińskie kręgi (rządowe i opozycyjne) w Polsce straciły argumenty na rzecz Ukrainy jako państwa potrzebującego bezwarunkowego wsparcia.

Reakcje polskiej strony na ulicę Szuchewycza są bardzo podobne do reakcji Ukraińców na przegłosowanie uchwały wołyńskiej w 2016 roku. Przypomnę, że kilku ukraińskich historyków i polityków nawoływało wówczas do uchwały w sprawie upamiętnienia ludobójstwa na Ukraińcach dokonanego przez władze II RP.

Interpretacja

Jednak podstawowym pytaniem jest to, czy można było zapobiec pojawieniu się niefortunnej nazwy ulicy, i to akurat teraz? Czy Polska mogła temu przeciwdziałać? Otóż tak, na pewno można było poczynić pewne starania.

Pierwsza i najważniejsza rzecz, zmiana nazwy ulicy wymaga przeprowadzenia długiej i przejrzystej procedury, nikt nie debatuje za zamkniętymi drzwiami, nikt nie głosuje w nocy. Dla każdego naprawdę zainteresowanego nie była to niespodzianka.

Po drugie, warto przypomnieć, że w grudniu 2016 roku radni miasta Kijowa nie uzbierali liczby głosów wystarczającej do powołania do życia ulicy Szuchewycza. Pół roku temu za projektem zmiany nazwy ulicy zagłosowało zaledwie 41 radnych z wymaganych 61. W grudniu 2016 roku, tak samo jak 1 czerwca 2017 roku, na sali obrad również był obecny syn Romana Szuchewycza – Jurij, mimo to zimą 2016 roku kijowskim radnym zabrakło 20 głosów do przeforsowania „dobrej zmiany”.

Wątpię, żeby przez te pół roku radni z klubu Petra Poroszenki studiowali książki z historii Ukrainy w XX wieku i po przeczytaniu doszli do wniosku, że Watutin jest gorszym patronem od Szuchewycza, dlatego trzeba usunąć sowieckiego generała z przestrzeni publicznej, i w ten sposób z pamięci wszystkich Ukraińców. Zresztą obaj współpracowali z hitlerowcami, tyle że Watutin od 1933 po 1941 roku.

„Sprawa Szuchewycza trwała bardzo długo, Kliczko mówił, to nie spodoba się Polakom. Trzeba było go przekonywać, że to nasza wewnętrzna sprawa i nie trzeba opowiadać o Polakach. Dla nas jest ważna nasza historia. Oni robią machlojki, my milczymy, więc macie, zróbcie nam przysługę” – powiedział jeden z kijowskich radnych. Przypomnę, że w kijowskiej radzie miasta zasiada 52 radnych reprezentujących blok Petra Poroszenki, których wspiera 15 radnych z klubu Zjednoczenie Samopomoc (22 radnych), Batkiwszyna (17 radnych), Swoboda (14 radnych).

„Myślicie, że jestem w stanie przeforsować coś w Kijowie, jak mam 14 głosów? Bez głosów ludzi Kliczka nie możemy nic, więc my nie robimy zadymy, gdy wy coś kombinujecie. On jest nam [coś] winien” – sprecyzował radny jednego z klubów. Kijowska komisja toponimiczna została określona przez rozmówcę jako „watna” (w ukraińskim politycznym slangu tak określa się osoby bardzo pro-rosyjsko i pro-sowiecko nastawione, „wata” od watnik [w Polsce – waciak] czyli pikowana kurtka robocza). Rzeczywiście, w komisji opiniującej przydatność tego albo innego bohatera do upamiętnienia w „Matce Grodów Ruskich” są tylko dwie osoby o wyrazistych, nacjonalistycznych poglądach: aktor i radny reprezentujący Swobodę, Bogdan Beniuk, i dr Pawło Podobiet, bliski współpracownik Wiatrowycza z Ukraińskiego IPN.

Wnioski

Czy była możliwość zapobieżenia temu niefortunnemu wyborowi? Moim zadaniem tak, ale trzeba było włożyć trochę wysiłku i podjąć starania na szczeblu ambasady RP, polskiego MSZ, miejscowej Polonii (wyobraźcie sobie, że na Ukrainie funkcjonuje polityczna partia Polaków Ukrainy) oraz ludzi dobrej woli, ponieważ na Ukrainie istnieją środowiska krytycznie obserwujące promowanie dziedzictwa OUN-UPA.

Niestety, ośrodki zainteresowane stonowaniem obecnych napięć między Warszawą a Kijowem albo nie koordynują swoich działań, albo w ogóle nie są one zauważalne.

W mojej opinii, Polska nie jest w stanie realizować skutecznego lobbingu swoich interesów, ale ostatnie zmiany świadczą o pogorszeniu sytuacji, ponieważ Polska obecnie ma nawet trudności ze zwykłym wyartykułowaniem swoich poglądów.

Oto jedno z najprostszych rozwiązań co do nazwy ulicy: jej patronem mógłby być Tarasa Bulba-Boroweć, osoba należąca do kanonu XX-wiecznych bohaterów walki o niepodległość Ukrainy.

Biorąc pod uwagę powyższe, należy zastanowić się nad kondycją pro-polskich i polonijnych środowisk na Ukrainie – to temat zasługujący na odrębny artykuł analityczny, zresztą to samo dotyczy polskiego pomysłu na promowanie sojuszu Petlury i Piłsudskiego.

 

Eugeniusz Biłonożko

 

P.S. Okręgowy Sąd Administracyjny zakazał Radzie Miejskiej Kijowa podpisać i opublikować decyzję o zmianie nazwy ulicy Watutina w prospekt Szuchewycza. To stało możliwe wskutek wniosku „Antyfaszystowska Liga Obrony Praw” oraz „Żydowska Grupa Obrony o czym poinformowała szefowa Instytutu polityki prawnej i opieki społecznej Ołena Bereżna.