Portal Fronda.pl: We Francji aresztowano pięciu obywateli Rosji, konkretnie: Czeczenów, podejrzewanych o organizowanie zamachu. Czy są jakiekolwiek podstawy, by ich mocodawców poszukiwać na Kremlu?

Andrzej Mroczek*: Jestem daleki od tego, by stwierdzać jednoznacznie, że stoi za tym konkretne państwo, w tym wypadku: Rosja. Problem polega na tym, że możemy nigdy się nie dowiedzieć, kto stał za zatrzymanymi Czeczenami, a także kto stał za zamachowcami, którzy strzelali w Paryżu. Z prostej przyczyny: służby wywiadowcze posiadają szeroko rozbudowane możliwości kamuflażu grup, które mają wykonywać określone zadania na terenie innych państw. To funkcjonuje na zasadzie działania „nielegałów”, a więc osób, do których działań nie przyzna się żadne państwo w momencie ich wpadki.

Kto mógł więc organizować zamach, który chcieli, być może, przeprowadzić zatrzymani Czeczeni?

Nie mogę powiedzieć, że stoją za tym Rosjanie. Ludność Czeczenii wyznaje islam i problem terroryzmu kaukaskiego dotyczy również samej Federacji Rosyjskiej. Dlatego możemy tutaj stawiać tak naprawdę trzy hipotezy.  Po pierwsze, stałby za tym Emirat Kaukaski. Po drugie, mogłoby to być Państwo Islamskie: w ramach tej organizacji działa wielu Czeczenów i Dagestańczyków. Według trzeciej hipotezy, mogłyby stać za tym służby Kadyrowa (szefa Republiki Czeczeńskiej – red.). Wiemy, że Kadyrow jest w istocie marionetką w rękach Kremla. Tak czy inaczej, jeżeli miałaby to być operacja z udziałem jakiejś służby, to jest tak zakamuflowana, by żadne bezpośrednie nitki nie prowadziły do rzeczywistych mocodawców.

Aresztowanie Czeczenów nie może wiele pomóc w ustaleniu, kto za nimi stał?

Mogłaby tu pomóc identyfikacja materiałów wybuchowych, które Czeczeni posiadali. Rodzaj tych materiałów oraz sama konstrukcja urządzenia wybuchowego pozwoliłyby na 90 proc. powiedzieć, kto te materiały dostarczył. W poszczególnych krajach są materiały łatwiej i trudniej dostępne. Na podstawie geografii tychże materiałów wybuchowych można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, gdzie był konstruktor i kto może stać za dostarczeniem półproduktów do wytworzenia materiału wybuchowego. Jeżeli byłoby to, na przykład, materiały na podstawie semtexu lub materiałów plastycznych pochodzenia wojskowego, to można by z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zostały przeszmuglowane z terenów Federacji Rosyjskiej.

A jak w tym kontekście ocenić sprawę Pawła Gubariewa, byłego „gubernatora” tak zwanej Noworosji? 10 stycznia Gubariew stwierdził, że ma w postaci nagrania dowody na to, że to Kreml stoi za zamachami z Paryża. 11 stycznia podał, że dowodów nie przedstawi, a teraz zniknął – ukraińskie media twierdzą, że mógł zostać porwany przez Czeczenów.

Nie wiadomo, czy na pewno został porwany. Mogło to zostać sfingowane na zasadzie bezpiecznego ulotnienia się z terenów walk. Rewelacje, które ogłaszał, że za zamachami z Paryża stoją służby Federacji Rosyjskiej, są zapewne na wyrost. Gubariew raczej nie mógł posiadać aż tak szczegółowej wiedzy. Takie operacje przygotowuje się w bardzo ostrożny sposób, tak, że niewiele osób o tym wie. Oczywiście niczego nie można tu wykluczyć.

Wielu komentatorów wskazuje, że Federacja Rosyjska miałaby bardzo konkretny interes w organizowaniu zamachów we Francji.

Trzeba spojrzeć na to z perspektywy stosunków międzynarodowych. Relacje między Rosją a państwami zachodnimi nie są dziś najlepsze. Jeżeli służby Federacji Rosyjskiej nie potrafią udowodnić, że to nie one przeprowadziły zamachy na budynki mieszkalne w 1999 roku, na swoich obywateli, to jest w tym kontekście bardzo prawdopodobne, że mogłyby przeprowadzić też podobne operacje choćby na terenie Europy.

Do zamachów z Paryża przyznała się już jemeńska Al-Kaida. Czy ma to dla nas jakąkolwiek wartość?

Podchodzę do tego z dużą ostrożnością. Zbyt wiele było nieścisłości w tym, co mówili bracia oraz pojedynczy sprawca ze sklepu koszernego. Al-Kaida miała i nadal ma to do siebie, że przyznaje się do zamachów już w chwili, gdy ten zamach wygasa. Tutaj przyznano się dopiero wówczas, gdy ci, którzy się na Al-Kaidę powoływali, już nie żyli. Co więcej ten pojedynczy zamachowiec mówił, że jest z Państwa Islamskiego. Wiemy dokładnie, że w poglądach obu organizacji są różnice i jest mało prawdopodobne, aby te dwie organizacje finansowały wspólnie jeden zamach. Biorąc pod uwagę modus operandi  i środki, jakimi dysponowali zamachowcy, każą przypuszczać, że stoją za tym zamachem osoby, których nie możemy jeszcze jednoznacznie zidentyfikować. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski

*Andrzej Mroczek, koordynator ds. szkoleń w Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Ekspert w zakresie terroryzmu i przestępczości zorganizowanej oraz edukacji izarządzania w stanach nadzwyczajnych i kryzysowych