Tomasz Wandas, Fronda.pl: Księże profesorze, co sądzi ksiądz o śp. Piotrze S., który popełnił samobójstwo w ramach protestu przeciwko obecnej władzy? Czyn ten pochwalił biskup Pieronek i ksiądz Boniecki. Jak to jest, że biskup i kałan publicznie, nawet jeśli wyrażają swoje poglądy, to mimo wszystko wyrażają naukę sprzeczną z nauczaniem Kościoła? Co więcej robią to oficjalnie i można powiedzieć, że jak dotąd bezkarnie.

Ks. Prof. Marek Łuczak: Przede wszystkim warto podkreślić, że mieliśmy w historii wielokrotnie do czynienia z takimi aktami desperacji. Wielokrotnie zdarzało się tak, że ludzie decydowali się na śmierć w imieniu obrony ojczyzny, wartości. Gdy patrzymy na literaturę, wielokrotnie zachwycamy się postaciami takimi jak Ketling czy Wołodyjowski. Jednak ich bohaterskie czyny związane były z wykonaniem ślubowania, były ofiarą dla kogoś, były po "coś".

I jakie są tego wnioski?

W niektórych warunkach widziałbym w historii, w tamtych okolicznościach element bosko-ludzki. Nie jest on jednak wartością nadrzędną, w tym sensie, że nie ma ponad życie ludzkie wartości wyższych. Jeżeli walczymy o Ojczyznę, wolność, wtedy na ołtarzu Ojczyzny możemy złożyć nasze życie. W tym przypadku, który został przywołany, absolutnie nie mogę się zgodzić z księdzem biskupem Pieronkiem, księdza Bonieckiego komentować nie trzeba.

Dlaczego?

Te czasy, w których żyjemy nie przystają do tamtych czasów. Ta teoria jest zbyt daleko idąca. Osobiście mam nawet wątpliwości, czy w ogóle chodzenie po wysokich górach przez alpinistów, które wiąże się z ryzykiem utraty śmierci jest etyczne, a cóż dopiero jeżeli chodzi o sprawę targnięcia się na swoje życie. Przy całym dramatyzmie, tego co zrobił pan Piotr, szacunku dla niego i dla jego rodziny - zadałbym pytanie, co takiego dzieje się w dzisiejszych czasach, (nawet jeżeli są kontrowersje polityczne, podejście elit do konstytucji, do sądownictwa) że ktoś decyduje się targnąć się na swoje życie?

I jakie można wyciągnąć z tego wnioski?

To nie ten ciężar gatunkowy. Jeżeli chodzi o osoby duchowne, które próbują w tego rodzaju akcie widzieć pewien heroizm, to z mojej strony nie ma absolutnie na to zgody. Moim zdaniem, miał miejsce dramat, trudna, przykra sytuacja.

Ale czy nie można manifestować swoich poglądów?

Oczywiście można manifestować swoje poglądy. Żyjemy w kraju wolnym, ale jest wiele innych sposobów, aby te poglądy manifestować. Dziś funkcjonują wolne media. Jest Gazeta Wyborcza, ale jest też takie medium jak Fronda. Są pozostałe media i debata może się dokonywać na tym polu. Wtedy, kiedy miał miejsce dramatyczny akt na stadionie dziesięciolecia, to jednak mieliśmy do czynienia z sytuacją państwa totalitarnego, gdzie nie było dostępu do mediów, internetu. To są zupełnie nieprzystające do siebie sytuacje. Poza tym można mieć rożne poglądy polityczne, ale czy naprawdę ktoś ma takie poczucie, że dzisiaj dzieje się tego typu "zamordyzm" czy ograniczanie praw obywatelskich, żeby aż w taki sposób manifestować sprzeciw? 

Jeżeli chodzi o sam pogrzeb śp. pana Piotra to Mszę Świętą poprowadził biskup Pieronek, czytanie miał ksiądz Lemański a ksiądz Boniecki wygłosił kazanie. Mimo wszytko to nie wygląda na przypadek. O czym świadczy fakt, że akurat ta trójka była odpowiedzialna za pochowanie pana Piotra?

Gdybym miał być zupełnie neutralnym np. uczestnicząc w akademickiej debacie na ten temat, gdybym miał być „pijarowym” doradcą biskupa Pieronka czy księdza Bonieckiego, to moja rada wyglądałaby w ten sposób, by pozwolili, aby ten pogrzeb miał miejsce we wspólnocie parafialnej pana Piotra. Odradzał bym również obecności na tym pogrzebie, z tego powodu, iż jest ona właśnie  symptomatyczna, że tutaj można się doszukiwać pewnych dodatkowych konotacji, że to jest wręcz emblematyczne.

Zrobili jednak inaczej i o czym to świadczy?

Wygląda to trochę jak zajęcie jakiejś strony politycznej przez te osoby duchowne. Gdybym był neutralny i miał doradzać to powiedziałbym - nie naznaczajcie tej uroczystości waszą obecnością, ponieważ ona z czegoś co miało wymiar moim zdaniem dramatycznej pomyłki pana Piotra, może nadać jakichś nadinterpretacji i politycznego charakteru temu zdarzeniu. On niekoniecznie tam jest. 

Wiele osób patrzy na to co się dzieje i wielu wierzących ludzi zaczyna się zastanawiać czy ci duchowni nie działają na niekorzyść Kościoła celowo. Czy nie ma jakiegoś rozwiązania tej kwestii, czy nie dało by się uniknąć w pewien sposób tego typu problemu na przyszłość? Mimo wszystko dla ludzi wierzących jest to pewnego rodzaju zgorszenie.

Pamiętajmy o tym, że Kościół nie ma policji. Każdemu wolno modlić się za każdego. Mówimy o pewnym pijarowym, wizerunkowym aspekcie tej sytuacji, że ktoś pojawia się na jakimś pogrzebie i możemy to dyskutować. Nie ma tutaj absolutnie niczego, co byłoby choćby pozorem np. herezji czy jakiejś schizmy. To zupełnie nie są kategorie tego typu spraw. Kościół po prostu stał się pluralistyczny, nie ma tutaj o czym dyskutować, od momentu kiedy przestał funkcjonować komunizm i zabrakło od tej pory w Kościele w Polsce takich ludzi jak kardynał Wyszyński.To były inne czasy i inny był wtedy ustrój. Inny był ustrój Konferencji Episkopatu Polski. Przed reformą przewodniczący miał swoje prerogatywy w międzynarodowym aspekcie, ponieważ nie było nuncjusza. Kardynał Wyszyński miał duże pole działania także za granicą. Dzisiaj każdy biskup na terenie swojej diecezji ma bardzo dużą autonomię.

Czego należałoby oczekiwać obecnie w Krakowie?

Biskup Pieronek jest emerytem. Nikt nie zabroni mu pojawić się w kościele. To miejsce gdzie każdemu wolno przebywać. Podobnie jest z księdzem Bonieckim, który jest emerytem. Jednak jest możliwość interwencji przełożonych, ponieważ porusza się w ramach zakonnych. Analogicznie wygląda sytuacja z księdzem Lemańskim, z tą różnicą że jest on czynnym księdzem. Można by pytać jak zareagują jego przełożeni. Natomiast trudno sobie wyobrazić, żeby wykonano wobec niego działanie prewencyjne. Nikt nie zaaresztuje niektórych duchownych, żeby przypadkiem gdzieś się nie pojawili. Jeżeli chodzi o wspomniane zgorszenie - w Kościele nie ma czegoś takiego jak areszt. Gdybym sam był przełożonym księdza biskupa Pieronka, to byłbym o tyle bezradny o ile ksiądz biskup Pieronek broniłby się tymi słowami: „Kto mi zabroni pojawić się w kościele i sprawować Mszę Świętą o pokój duszy pana Piotra?”. Sprawa jest delikatna. Według mojej oceny analogia do samospaleń, które miały miejsce w zupełnie innych warunkach historycznych i w systemach totalitarnych jest chybiona. Żyjemy w zupełnie innych czasach. Żyjemy w czasach, gdzie można manifestować na różny sposób. Absolutnie nie można w jakikolwiek nawet najmniejszy sposób błogosławić tak dramatycznego czynu, jak targnięcie się na swoje życie. To jest bolesne dla rodziny i trzeba jej złożyć kondolencje. Natomiast nie widzę w naszej dzisiejszej, polskiej rzeczywistości takich przesłanek, które mogłyby tego typu akty usprawiedliwiać, czy kogokolwiek do tego zachęcać. Mówię to oczywiście przy całej delikatności wobec pana Piotra, w tym sensie że odżegnuję się od ocen.

Dziękuję za rozmowę.