-Popieranie ustawy, która dopuszcza selekcję, mrożenie, a w konsekwencji zabijanie ludzkich zarodków, to moralne przestępstwo - mówi ks. prof. Stanisław Warzeszak w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego".

Zapytany o to, jak ocenia z perspektywy moralnej posłów katolików, któzy zagłosowali za rządową ustawą o in vitro odpowiada:

- Popełnili grzech, i to ciężki - mówi.

- Popieranie ustawy, która dopuszcza selekcję, mrożenie, a w konsekwencji zabijanie ludzkich zarodków, to moralne przestępstwo. To zgoda na działanie, które w innych okolicznościach nazywamy aborcją, czyli zniszczeniem ludzkiego życia. Odbieranie życia to ciężki grzech. - dodaje.

Odnosi się także do kościelnych konsekwencji dla posłów, którzy poparli tę ustawę.

- Episkopat i stojący na czele zespołu ekspertów KEP ds. bioetycznych abp Henryk Hoser tłumaczyli parlamentarzystom, że popierając ustawę o in vitro w wersji rządowej, wyłączają się ze wspólnoty duchowej i moralnej Kościoła. Konsekwencją tego grzechu ciężkiego, jeśli jest popełniony świadomie i dobrowolnie, a tak było w tym przypadku, jest odłączenie się od Boga. Biskupi tłumaczyli, na czym polega zło tej propozycji, nikt więc nie może powiedzieć, że nie miał świadomości, co poparł, a o przymusie też nie może być mowy. Taki poseł nie może przystępować do Komunii św. - tłumaczy ks. profesor.
Co się stanie jeżeli przystąpi? - Jeśli się nie wyspowiadał, popełni grzech świętokradztwa. - mówi.

Ks. prof. Warzeszak odnosi się także do odpowiedzialności za śmierć zarodków, do której będzie dochodzić w wyniku uchwalonego prawa.

- Mamy tu do czynienia z udziałem w grzechu cudzym. Jeśli ustawodawca wprowadza prawo zezwalające na aborcję, czy w tym przypadku niszczenie ludzkich embrionów, ma udział w zabijaniu ludzkiego życia, choć bezpośrednio tego nie robi. Ustanawiając prawo, uczestniczy w grzechu tych, którzy go popełniają, stosując złe prawo. Co więcej, to nie jest tylko udział w grzechu cudzym, lecz naruszenie fundamentalnego porządku, tworzenie struktur zła, w ramach których popełniony jest grzech zabójstwa. Takie grzechy są w sposób szczególny napiętnowane przez Jezusa w Ewangelii, gdy oskarża faryzeuszy. - mówi.

Zapytany o to, czy poparcie tej ustawy wiąże się z ekskomuniką, tłumaczy

-Prawo kościelne nie określa jako ekskomuniki zerwania komunii z Bogiem w wyniku poparcia in vitro. Jednak niewątpliwie katolik popełniając tak ciężki grzech, w tak ciężkiej materii wyłącza się ze wspólnoty duchowej i moralnej Kościoła i do Komunii nie może przystępować.

Ksiądz bioetyk i teolog moralny tłumaczy również jak poseł, który poparł in vitro może wrócić do wspólnoty Kościoła.

-Właściwą drogą jest spowiedź. Taki człowiek powinien przyznać w konfesjonale, że popełnił grzech ciężki i bardzo za ten grzech żałuje. Sprawdzianem jego żalu jest odpowiedź na pytanie, czy gdyby miał możliwość jeszcze raz głosować, postąpiłby tak samo, czy byłby za odrzuceniem projektu. - mówi.

- Oczywiście nastąpiło zgorszenie, a więc skandal, który rani także Kościół. Zgorszenie polega na tym, że moje postępowanie pociąga innych i czyni ich gorszymi. Jeśli ktoś twierdzi, że jest katolikiem, jest za życiem i dlatego będzie promował in vitro, to ewidentnie gorszy tych, którzy zaczną go naśladować i twierdzić tak samo. To jest wyjątkowo perwersyjne, że ludzie przyznają się do katolicyzmu, ale publicznie twierdzą co innego, niż naucza Kościół. To jest skandaliczne. W takim przypadku nawrócenie wewnętrzne, które dokonuje się w sakramencie pokuty, powinno się łączyć z publicznym wyrażeniem żalu, przyznaniem się do błędu i prośbą o przebaczenie Kościoła, tych, którzy poczuli się zgorszeni takim postępowaniem. Dopiero wówczas taka osoba będzie mogła przystępować do Komunii św. - dodaje.

Pytany zaś o wypowiedź Bronisława Komorowskiego, który mówił "jest za życiem, więc popiera in vitro".
- to jest za przeproszeniem bełkot. Bycie za życiem nie oznacza na przykład zgody na klonowanie czy zapłodnienie in vitro, które jest biotechnologią. - odpowiada.

- Wszystkich ludzi, nie tylko wierzących, obowiązuje porządek naturalny, który rozpoznajemy własnym rozumem. Zło in vitro polega na tym, że łamie ono ten porządek. Ataki na Kościół wynikają z tego, że jest dziś jedyną instytucją, która broni porządku moralnego, broni człowieka przed niebezpieczeństwem biotechnologii. Porządek naturalny musi być zachowany jako porządek osobowy, bo człowiek ma godność. Emanuel Kant, który nie był katolickim filozofem, stwierdził, że życie ludzkie jest taką wartością, że człowiek powinien być traktowany zawsze jako cel sam w sobie, a nie jako środek. - podsumowuje.

KZ/Gosc.pl