Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Polscy biskupi zabrali wczoraj głos w sprawie kampanii medialnej “Przekażmy sobie Znak Pokoju” wspartej przez media określające się “katolickimi”.

Ks. Tomasz Kancelarczyk: Dla mnie, niestety, czymś żałosnym jest to, że w tej medialnej kampanii mającej na celu akceptację myślenia, czynów czy zachowań homoseksualnych, włączają się środowiska quasi-katolickie. Wobec tego, co widzimy w spocie reklamowym tej kampanii, wypowiedzi tych, którzy reprezentują redakcję poszczególnych czasopism, należy użyć właśnie tego określenia: quasi-katolickie. Najbardziej bolesne jest to, że środowiska homoseksualne kombinują w różny sposób, żeby zakłamać rzeczywistość. A ci, którzy mienią się katolikami nie rozumieją podstawowej sprawy: to nie jest kwestia podania ręki, „znaku pokoju”, bo to jest oczywiste i tu nie ma problemu. W tej medialnej kampanii chodzi jedynie o to, byśmy nie tyle zaakceptowali grzech, co twierdzili, że w aktach homoseksualnych nie ma grzechu, że nie ma przeszkód np. do przyjmowania sakramentów, żebyśmy zaakceptowali związki homoseksualne. Akcja w stylu środowisk LGBT, które wciąż będą robić takie rzeczy, będą starać się opanować sposób mówienia o nich i traktowania ich. Myślę, że odpowiedź kardynała Dziwisza nie powinna nikogo dziwić. Z pewnością będzie wielkie larum, że „kościół jest nietolerancyjny itd...

A czy Kościół faktycznie jest “nietolerancyjny”, zaś środowiska homoseksualne “tolerancyjne”? Stanowisko KEP wydaje się jasne, wyważone i… Zgodne z Katechizmem Kościoła Katolickiego

W sobotę moja młodzież jedzie na Marsz Dla Życia do Berlina. Można zobaczyć tam, jak reagują osoby homoseksualne na podanie ręki. Idziemy z Krzyżem, w pokojowej manifestacji. Co roku spotykamy się z wulgarnymi wyzwiskami. Rokrocznie na Marszu Dla Życia w Berlinie doświadczam, jak wygląda „przekazanie pokoju” osobom wierzącym, katolikom, protestantom, ale również osobom niewierzącym, które idą z nami w tym marszu. Idziemy z krzyżami, w ciszy. Odpowiedź na to ze strony lewacko-dewiacyjnej (są to osoby, które bardzo mocno afiszują się z homoseksualizmem, np. poprzez zachowanie i ubiór), także z Polski, które podnoszą takie hasła, jak chociażby to z zeszłego roku: „Gdyby Maryja dokonała aborcji, miałaby święty spokój”. I takiego „znaku pokoju” doświadczam co roku na Marszu dla Życia w Berlinie. W Polsce nie można jeszcze zaobserwować takich rzeczy, bo w Polsce jeszcze nie mają czelności do takich zachowań. Myślę, że takie akcje, jak „przekażmy sobie znak pokoju” prowadzą do tego, że za ileś tam lat zachowania osób homoseksualnych w naszym kraju mogą być takie jak w Berlinie. Naznaczone obraźliwymi gestami i słowami, kierowanymi w stronę katolików czy protestantów. Są tak wulgarne, że nie przytoczę ich tutaj.

Plakat firmujący akcję jest natomiast nieprawdą. Te środowiska nie chcą wcale znaku pokoju, a akceptacji zachowań homoseksualnych. Warto zauważyć również jeden szczegół: jedna ręka na tym plakacie jest z różańcem, druga- z tęczową opaską. Jakby osoba wierząca przekazywała znak pokoju osobie niewierzącej. Środowiska homoseksualne w ten sposób jakby same stawiają się poza Kościołem. Gdyby widzieli się w Kościele, przynajmniej oprócz opaski byłby też Różaniec.

“Homoseksualista w Kościele”- kwestia, która wydaje się prosta, bo jasno określa ją Katechizm Kościoła Katolickiego, a jednak… tak trudna, niekiedy kontrowersyjna

Mam kontakt z takimi osobami. I nie ma najmniejszego problemu, by homoseksualiści byli w komunii z Kościołem Katolickim. Co więcej, dotyczy to również osób heteroseksualnych, np. rozwodników czy par żyjących w konkubinacie. Warunkiem jest czystość. Tak samo, jak osoba żyjąca w związku homoseksualnym nie może przyjąć Komunii Świętej, również osoba heteroseksualna, żyjąca w związku niesakramentalnym. Podobną akcję mogłyby zorganizować np. pary żyjące w konkubinacie: „Przekażmy sobie znak pokoju, zaakceptujcie nasz grzech, bo my przecież się kochamy”. Ta kampania jest naprawdę bardzo przewrotna.

Nie ma problemu z przekazaniem Znaku Pokoju, jednak hasło tej kampanii jej kłamstwem. Nie chodzi tu bowiem o sam ten gest, a o coś więcej, o to, by KK zaakceptował ich sposób życia.

Biskupi określili tę kampanię mianem “rozmywania nauczania Kościoła”

Oczywiście, „rozmywanie”. Katechizm Kościoła Katolickiego nie odmawia takim osobom szacunku. Kościół podchodzi do nich z wrażliwą świadomością ich sytuacji. Mówimy jedynie, że bycie czynnym homoseksualistą jest grzechem i przeszkodą w osiągnięciu pełnej komunii z Kościołem. Jest to oczywiste, więc tym bardziej bulwersuje fakt, że środowiska mieniące się katolickimi, jak właśnie „Tygodnik Powszechny”, „Znak”, „Więzi”, nie rozumieją tak podstawowej sprawy. To je dyskwalifikuje z katolickiego obiegu. Jak mogą na łamach swoich czasopism podejmować ważne tematy dla Kościoła Katolickiego, jeśli czegoś tak oczywistego nie przyjmują, nie rozumieją i nie bronią. Ta kampania sytuuje wyżej wymienione czasopisma bardzo daleko od mediów, które określamy mianem „katolickich”. Tak prostą sprawę ciężko jest ubierać w wielkie słowa. Osoby homoseksualne po prostu nie mogą domagać się akceptacji swoich zachowań homoseksualnych. Jeszcze raz powtórzę: widziałem w Berlinie “Znak Pokoju” w wykonaniu tych środowisk, skrajnej lewicy i homoseksualistów afiszujących się ze swoją orientacją: ostentacyjne okazywanie sobie czułości przez dwie kobiety czy dwóch mężczyzn albo wyciągnięte w naszą stronę środkowe palce czy wykrzykiwanie wulgarnych wyzwisk tylko dlatego, że w Marszu Dla Życia idziemy z krzyżami. Nie jest to chyba zbytnio pokojowe ani tolerancyjne podejście