W Sejmie złożono dziś prawie pół mliona podpisów pod inicjatywą obywatelską o pełnej ochronie życia. Zaproponowany projekt ustawy nie dopuszcza żadnych wyjątków umożiwiających zabicie dziecka. O jego ocenę poprosiliśmy w rozmowie telefonicznej prezesa i pomysłodawcę Fundacji Małych Stópek, ks. Tomasza Kancelarczyka. 

Ks. Tomasz Kancelarczyk: Inicjatywa obywatelska jest prosta i niepozostawiająca żadnej wątpliwości. Muszę ocenić ją jak najbardziej pozytywnie. Każda inicjatywa poprawiająca ochronę życia jest godna uwagi i poparcia, a tym bardziej ta, traktująca sprawę tak szeroko. Ochrona życia jest wieloaspektowa; jednym z tych aspektów jest właśnie wymiar prawny. Inicjatywę należy poprzeć i złożyć pod nią swój podpis. Mam nadzieję, że politycy odpowiednio odpowiedzą na ten głos obywateli. Choć projekt czeka jeszcze długa droga w Sejmie, to początek został już dobrze wykonany. W czasie kampanii wyborczej przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi politycy nie podnosili kwestii ruszania tego tak zwanego kompromisu aborcyjnego – tak zwanego, bo godzenie się na zabijanie nienarodzonych nie jest kompromisem. Zrozumiałe więc, że wobec bierności polityków inicjatywa wyszła nie od posłów, ale od obywateli.

Wielu pyta mnie jednak, skąd tak duże rozbieżności w ocenie tego projektu ustawy. Padają krytyczne słowa nawet ze strony biskupów, którzy nie chcą godzić się na postulat karalności kobiet. Jeden z prawników powiedział mi, że karalność musi zostać zapisana, bo bez tego cały projekt trafiłby do kosza, mogąc zostać bardzo łatwo zawetowany. Ja patrzę na to jako praktyk – i mogę powiedzie, że w większości wypadków karanie kobiet jest nieuzasadnione.

Są dziś trzy wyjątki aborcyjne, z każdym z nich miałem w Fundacji Małych Stópek do czynienia. W świetle prawa można zabić dziecko po pierwsze wówczas, gdy zachodzi zagrożenie życia lub zdrowia kobiety. Trzeba przy tym powiedzieć jasno, że o wiele częściej chodzi o zagrożenie zdrowia. Jeżeli w statystykach za 2014 przypadków zabicia dziecka na podstawie tego wyjątku było około 40, to były to przypadki zagrożenia bardziej zdrowia niż życia. Po drugie aborcja jest dziś możliwa, gdy chodzi o tak zwane uszkodzenie płodu, które – jak to zapisano – uniemożliwia samodzielne życie. Nie wiadomo z jakich powodów pod ten przepis podciągnięto choćby dzieci z zespołem Downa. Wszyscy dobrze wiemy, że dzieci z zespołem Downa mogą żyć samodzielne – mało tego, mogą samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Dodatkowo zaznaczam, że do Fundacji Małych Stópek trafiają kobiety, które są na drodze do zabicia swojego dziecka, bo może być chore, ale najczęściej te przypuszczenia nie sprawdzają się. Wreszcie trzeci wyjątek aborcyjny, to być może jedne z najtrudniejszych przypadków, a więc te, kiedy ciąża jest wynikiem przestępstwa, zwłaszcza gwałtu lub kazirodztwa.

Podkreślam: W większości z tych przypadków karanie kobiet jest czymś nieuzasadnionym. Kobiety zazwyczaj też są ofiarą. Często jest zresztą tak, że chcą dokonać aborcji tylko dlatego, iż zostały zupełnie same. Osamotnienie jest wspólnym mianownikiem większości sytuacji aborcyjnych. Tam brakuje mężczyzn. Jeżeli miałbym domagać się karalności, to domagałbym się jej przede wszystkim dla mężczyzn. Jadąc samochodem i widząc wypadek, jeżeli nie udzielam pomocy, jestem pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Osobą, która nie udziela pomocy i skazuje dziecko na śmierć, to zwykle mężczyzna, który mówi, że dziecka nie chce, bo nie jest na nie przygotowany i tak dalej. W większości wypadków trafiające do Fundacji Małych Stópek kobiety to ofiary przygwożdżone samotnością albo atmosferą ciągłego namawiania do aborcji. Kobieta znajduje się w takich aborcyjnych kleszczach, jest psychologicznie zmuszona do zabicia dziecka. Nie tylko dziecko, ale i ona pada ofiarą aborcji. Mam dlatego nadzieję, że zapis w inicjatywie obywatelskiej o możliwości odstąpienia od karalności bierze pod uwagę właśnie takie przypadki.

Są jednak i takie przypadki, które domagają się karania. Na przykład: małżeństwo czy para w sposób dobrowolny chce zabić dziecko, chociaż posiada wszelkie warunki do jego urodzenia i wychowania lub ewentualnego przekazania do adopcji. Mają warunki, ale tylko z sobie znanych powodów nie chcą tego życia.

Trzeba przy tym pamiętać, że życia trzeba bronić w każdym wymiarze. Prawo to tylko jeden z aspektów. Nie możemy zapominać, że nawet pomyślnie przeprowadzony proces ustawodawczy i wdrożenie prawa chroniącego życie nie załatwi sprawy. Dziś istnieje ogromna łatwość przeprowadzenia aborcji za granicą, w Niemczech, Czechach, na Słowacji. Ogromnym problemem jest też handel środkami wczesnoporonnymi. Aborcje wykonywane dziś w Polsce w świetle prawa to kropla w morzu całego wielkiego obszaru aborcyjnego. Dlatego mówiąc o działaniach antyaborcyjnych musimy kłaść nacisk na to, co podkreślał Episkopat w niedawnym liście. To zapewnienie środków materialnych i niesienie pomocy kobiecie czy rodzinie oczekującej dziecka. Nie będę jakimś wielkim piewcą rządowego projektu, jeśli powiem, że program 500+ spełnia taką rolę i na pewno pozytywnie odbije się na naszej demografii. Słyszę to w rozmowach z kobietami, gdzie program jest ważnym argumentem, dając świadomość zabezpieczenia pewnej minimalnej kwoty pieniędzy.

Mam w każdym razie nadzieję, że posłowie staną po stronie życia i zagłosują w zgodzie ze swoim sumieniem. Nie chciałbym przy tym wchodzić w kwestię wiary, bo ochrona życia nie jest sprawą wiary, ale wiedzy. Jestem oburzony, gdy ktoś mówi, że jego ochrona życia nie obowiązuje, bo jest niewierzący. Dbałość o godność człowieka obowiązuje każdego; nikt nie może sobie pozwolić na zabijanie nienarodzonych, nawet jeżeli w swoistej aborcyjnej nowomowie nazywa je przerywaniem czy usuwaniem ciąży. Ochrona życia to po prostu wymóg człowieczeństwa.