- Czytać Ewangelię mogą wszyscy i mówić co chcą też wszyscy, ale jeśli ktoś deklaruje się, że jest księdzem katolickim, to takie określenie zawiera w sobie pewnego typu zobowiązanie, że głoszę zgodnie z nauką Kościoła i w posłuszeństwie biskupowi. Jeśli ks. Natanek powiada, że kardynał Dziwisz mu zakazał pewnych rzeczy i on nie będzie słuchał kardynała Dziwisza, bo ma bezpośredni kontakt z panem Bogiem, jakąś linię, która go z Nim łączy, to - za przeproszeniem - się wygłupia.

 

Takie zachowanie jest niezgodne z doktryną Kościoła i on przestaje być, że tak powiem, przedstawicielem Kościoła Katolickiego. On się sam wyłączył ze swojej funkcji w Kościele.

 

Kapłan otrzymuję święcenia kapłańskie tylko z rąk biskupa. To wiąże się się z określonymi zadaniami. Uważam, że ks. Węcławski, kiedy się zadeklarował, że przestaje być człowiekiem Kościoła - co mnie nie cieszy – postąpił jednak uczciwe. Bo skoro mam zamiar głosić poglądy, które nie mają nic wspólnego z Kościołem to niniejszym ogłaszam, że przestaję być księdzem katolickim. Tego ks. Natanek nie zrobił.

 

Mam rownież niepokojące wrażenie, że pompowanie tego tematu przez media to woda na młyn, ludzi jak ks. Natanek, którzy zyskują popularność, gdy się o nich dużo mówi.

 

Not. JW