Marta Brzezińska-Waleszczyk: Komisja Wychowania Katolickiego KEP od wielu tygodni nie może doprosić się MEN o spotkanie. Duchowni chcą porozmawiać z przedstawicielami ministerstwa o problemach dotyczących polskiej szkoły, chodzi m.in. o możliwość zdawania matury z religii. MEN milczy, a z drugiej strony wykazuje dużą aktywność jeśli chodzi na przykład o forsowanie edukacji seksualnej od najmłodszych lat. Dlaczego tak się dzieje?

Ks. Robert Skrzypczak: Mam obawę, że sytuacja, z którą mamy do czynienia, to pewien moment amoku jeśli chodzi o działania niektórych struktur aktualnego rządu. Pełnomocnik rządu ds. równości rozsyła po wszystkich ministerstwach projekt korekty podręczników do konsultacji. Korekta ta ma na celu wprowadzenie filozofii gendermainstreaming, jako wiodącego nurtu kształtowania młodego pokolenia. Przypomnę, że w zamiarze jej autorów chodziło m.in. o uwolnienie podręczników szkolnych z tzw. dyktatury myślenia katolickiego. W praktyce oznacza to nasycanie podręczników dla dzieci i młodzieży wątpliwej jakości hipotezami, pochodzącymi przede wszystkim z krajów anglosaskich i skandynawskich. Mają one na celu, pod szyldem likwidowania jakichkolwiek nierówności społecznych, wyeliminowanie czy też ucieczkę od słów „mama”, „tata”, wprowadzenie pojęcia „osoba w ciąży” zamiast kobieta w ciąży, aby tym samym uhonorować czy docenić osoby transseksualne. To tylko kilka przykładów proponowanych „korekt”.

Dlaczego tego typu działania nasilają się akurat teraz?

Do tej pory to wszystko działo się w sposób nazbyt dyskretny. Rodzice, którzy są istotnymi podmiotami w wychowaniu dziecka, z którymi powinna współpracować szkoła, w ogóle nie zostali o tym powiadomieni. Podobnie rzecz się ma w przypadku kolejnej podejmowanej przez rząd próby wprowadzenia związków partnerskich, tym razem pod zmienioną nazwą czy też obowiązującej od 1 lipca refundacji in vitro. To wszystko składa się na pewien ideologiczny amok, w który dał się wciągnąć rząd. Nie wiem, co to ma na celu – może ewentualne zaskarbienie sobie uznania w lewicowym elektoracie, przymiarka do przyszłych wspólnych rządów Platformy z SLD.

Ale dlaczego MEN nie chce rozmawiać z episkopatem? Czegoś się boi?

Niebranie pod uwagę próśb słanych ze strony episkopatu Polski czyli Kościoła, jako ważnego podmiotu w wychowaniu nowego pokolenia w Polsce, czy w ogóle – wychowywania pokoleń, mocno dziwi. To niepokojące także dlatego, że przecież Kościół nie chce niczego narzucać, prosi jedynie o rozmowę. Rozmowa ministerstwa z tak ważnym podmiotem, jakim jest Kościół, wydaje się czymś naturalnym i oczywistym. Nawet jeśli pada propozycja matury z religii w szkole, jest to zaproszenie do rozmowy, wymiany argumentów. Jeśli religia w szkole stała się jednym z przedmiotów, który jest przewidziany w planie lekcji, to dlaczego unikać rozmowy na temat matury z tego przedmiotu? Być może są argumenty, które byłyby dostatecznie przekonujące, aby rozważyć ewentualność wprowadzenia matury z religii. Być może wielu uczniów byłoby zainteresowanych takim sposobem zmierzenia się z weryfikacją własnej wiedzy czy własną tożsamością. Nie uciekniemy od rozmów na ten temat chyba, że w imię jakiejś ideologii, która jest wrogo nastawiona do czynnika religijnego czy elementu wiary w wychowaniu kolejnego pokolenia. To jednak byłoby sygnałem bardzo niepokojącym.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk