Czy Wielki Post jako czas nawrócenia może nam pomóc w wydobyciu się z ciężkich grzechów i nałogów takich jak alkoholizm? Co robić, aby w Wielkim Poście dokonała się w nas prawdziwa zmiana? Rozmawiamy na ten temat z ks. Robertem Skrzypczakiem.

 

Fronda.pl: Wielki Post to często okazja dla wyrzeczeń, czy podjęcia walki z grzechami, z którymi od dawna nie mogliśmy sobie poradzić. Czy ten okres przygotowania na Zmartwychwstanie Chrystusa może być impulsem, dzięki któremu możemy wyrwać się z objęć nałogów i ciężkich grzechów?

Ks. Robert Skrzypczak: Często mamy z Wielkim Postem pewien kłopot. Możemy bowiem podchodzić do tego czasu, albo z tak zwaną religijnością naturalną, albo z wiarą. To jest ogromna różnica. Prezentując czysto religijne podejście, uznajemy, że Wielki Post jest czasem nawrócenia. Podejmujemy wtedy różne starania i wyrzeczenia, na przykład  rezygnujemy z alkoholu, innych używek etc., lub podejmujemy inne czynności religijne na ten czas. Natomiast kiedy post się skończy, kończy się zmaganie i staranie o przemianę życia.

Na czym z kolei polega drugie podejście, podejście do Wielkiego Postu z wiarą?

Podejście to Wielkiego Postu z wiarą jest czymś innym, jest podjęciem decyzji o nawróceniu. Ważne jest, aby ta decyzja się w nas pojawiła. Oczywiście często możemy mieć problem z jej podjęciem, dotyczy to zwłaszcza ludzi, którzy uważają, że nie mają ciężkich grzechów. Warto w tym kontekście przypomnieć słowa Św. Teresy Wielkiej, która mówiła, że nie zna większego grzechu, niż niedostrzeganie swoich grzechów. Z tego punktu widzenia w pewnym sensie „łatwiejszą sytuację” mają ludzie, którzy doświadczają grzechów uporczywych i powracających. Tacy ludzie, których dotknęły konsekwencje grzechu takie jak zaprzepaszczone życiowe szanse, czy utrata relacji z bliskimi, mogą szybciej dostrzec, że trzeba coś zrobić, z większą pewnością podejmują decyzję o nawróceniu.

A co dalej, gdy już taką decyzję podejmiemy?

Oczywiście Wielki Post jest przede wszystkim inicjatywą Pana Boga. Musimy pamiętać, że to nie my się zmieniamy, ale zmienia nas Bóg, któremu pozwalamy działać. To, że człowiek sam się uzdrowi, jest złudzeniem i utopią. Niestety często popadamy w taką iluzję. Odkrywamy, że jesteśmy chorzy i potrzebujemy lekarza, ale w drodze do tego lekarza próbujemy sami sobie pomóc, sami się uleczyć. W Wielkim Poście powinniśmy sobie jednak uświadomić, że to Bóg podejmuje inicjatywę i Bóg przychodzi, żeby nas zbawić.

Na jakich słowach Pisma Świętego i faktach z historii zbawienia powinna się koncentrować nasza uwaga w tym czasie?

Kluczowe są dla nas dwa wydarzenia. Po pierwsze wyzwolenie ludu wybranego, którego Bóg wydobył z absolutnej niewoli, z niewoli egipskiej, z której ten lud sam w żadnym wypadku nie mógł wyjść. Dlatego też dzisiaj Żydzi oczekują na świętowanie Paschy, tego momentu, w którym Bóg przeszedł przez ich naród i jego historię. A kiedy Bóg przechodzi, wszystko się zmienia. Jest on Bogiem, który zbawia, wyciąga swoje ramię i ocala. Także my chrześcijanie wiemy, że Bóg dokonał przejścia, pokonując barierę śmierci i przez swoje zmartwychwstanie dał nam obietnicę życia wiecznego. Każdy powrót do Wielkiego Postu jest więc odzyskaniem gotowości na to, aby odpowiadać na inicjatywę Boga, który chce przejść przez nasze życie. Jeżeli ktokolwiek znajduje się w ciężkiej sytuacji, uświadamia sobie swój grzech, nałóg, czy upokarzające uzależnienie, coś, co wydaje się niemożliwe do naprawienia, to w Wielkim Poście może dostrzec, że Bóg przychodzi i podejmuje inicjatywę, by działać w naszym życiu. Pytanie, czy mu odpowiemy? Czy pozwolimy mu działać?

Bardzo często możemy przegapić i niejako przespać ten czas…

Jest taka piękna opowieść interpretująca moment wychodzenia Izraelitów z Egiptu. Możemy w niej przeczytać, że chociaż Mojżesz tamtej nocy wezwał lud wybrany do wyjścia, kazał mu się przygotować i przepasać biodra, niektórzy z Izraelitów postanowili pozostać w Egipcie. Odrzucili możliwość przekroczenia bariery śmierci, chociaż i oni byli do tego wezwani. Dlaczego to zrobili? Interpretatorzy tej historii odpowiadają, że chociaż ludzie ci byli Izraelitami, ich serca stały się egipskie. Po prostu przyzwyczaili się do niewoli, nie chcieli już niczego zmieniać w swoim życiu. Jest to sytuacja podobna do sytuacji ptaka uwięzionego w klatce tak długo, że gdy otworzy mu się drzwiczki, on z tej klatki nie wyjdzie.

To jest chyba dla nas największe niebezpieczeństwo, kiedy niewola grzechu przestaje nam doskwierać?

Najgorszym rodzajem niewoli jest ten, który już nie ciąży. Najgorszym rodzajem braku Boga w naszym życiu jest ten, który nie powoduje już nawet bólu istnienia. Dlatego też Wielki Post jest w Kościele pewnym rodzajem trzęsienia ziemi, które ma nas wyrwać z tego odrętwienia i sprowokować do zadania pytania – Dlaczego tkwisz w nałogach? Dlaczego rujnujesz swoje życie? Dlaczego chodzisz i narzekasz i jeszcze bardziej komplikujesz swoje sprawy? Zobacz, że w Twojej historii jest Jezus Chrystus, który jest potężny, który pokonał śmierć i zmartwychwstał. On może Ci pomóc. To właśnie powinniśmy dostrzec.

Co sprawia, że tak często tkwimy w niewoli grzechu i nie podejmujemy tej próby, nie widzimy, że Chrystus może nam pomóc, a może nawet tego nie szukamy?

Socjologowie mówią, że współczesne społeczeństwo, to społeczeństwo ludzi z głowami pochylonymi w dół, skupionymi na swoich własnych sprawach. Skupiając się na sobie i na rzeczach doczesnych, możemy przegapić perspektywę, jaką daje Bóg, Kościół czy inni ludzie, którzy przychodzą do nas ze swoim świadectwem nawrócenia. To tak jakby Izraelita szedł przez Morze Czerwone, ale zamiast skupiać się na nadchodzącym wyzwoleniu, patrzył w dół i narzekał, że wkoło jest błoto, że jest mu ciężko, zapominając o tym, w jak wielkim wydarzeniu uczestniczy. Podobnie my w Wielkim Poście, pomimo naszych trudności i powodów do narzekań, powinniśmy podnieść głowę i zobaczyć, że jest Bóg, że uczestniczymy w cudzie, jakim jest Pascha - Zmartwychwstanie Chrystusa, które może naprawdę odmienić nasze życie.

W Wielkim Poście powinniśmy więc przede wszystkim „podnosić głowę” i mieć przed oczami Zmartwychwstałego Chrystusa, który może nas wydobyć ze śmierci, z Egiptu?

Tak jak mówiliśmy wcześniej, Wielki Post to nie czas postanowień i drobnych zmian, z których rezygnujemy, gdy post się zakończy. To moment, by w człowieku zapadła decyzja o nawróceniu i by to nawrócenie dokonywało się w imię Boga. W imię Boga zmagam się z przebaczeniem ludziom, którzy mnie skrzywdzili. W imię Boga wychodzę z nałogu i rozpoczynam terapię. W imię Boga odbudowuje zniszczone relacje z bliskimi. Trzeba zobaczyć, że Bóg może naprawdę wkroczyć w nasze życie.

Pod koniec Wielkiego Postu powinniśmy więc podjąć mocną decyzję o nawróceniu i do tego nawrócenia zapraszać też innych?

W Wielkim Poście wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby podnosić głos. Prorok Izajasz w swoich słowach wzywa kapłanów, aby podnosili głos, aby wzywali lud boży do nawrócenia. My wszyscy jesteśmy wezwani, aby podnosić głos, aby wołać do Pana, by zmiłował się nad nami, nad światem i nad Kościołem. To nasze wołanie i nawrócenie może pomóc w przebudzeniu tym, którzy posnęli, aby i oni mogli wrócić do Kościoła i wyrwać się z grzechu. Najgorsza rzecz, jaka może nas spotkać, to letarg, sytuacja, w której człowiek nie ma już ochoty niczego doświadczać i niczego nie oczekuje. Tymczasem końcówka Wielkiego Postu powinna być czasem tęsknoty za Bogiem. Jest to czas narastającego oczekiwania na ponowne przeżycie Paschy. W triduum paschalnym, którego zwieńczeniem jest noc paschalna, możemy zobaczyć, jak Bóg działa w naszym życiu. Chrystus Zmartwychwstały na nowo wyciąga swoje chwalebne rany i przychodzi, by powiedzieć „Nie Bój się, jestem z Tobą, pomogę Ci. Tylko podnieś głowę!”.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.