- Jest takie przysłowie: sen - mara, Bóg - wiara. Ono oddaje kontakt z duchami czy duszami. To co płynie od Boga jest dobre jak tajemnica świętych obcowania, modlitwa za zmarłych, pamięć i ofiarowanie za nich swoich cierpień. Oni również za nami się wstawiają i pomagają nam.

 

Sen może być przekaźnikiem wiary. Znamy z Pisma Św. przykłady jak u patriarchy Jakuba czy św. Józefa, który dowiedział się we śnie co ma czynić. Wiele osób daje na Mszę św. bo przyśnił im się ktoś bliski. Oni w ten sposób modlą się o spokój dla niego, za spokój jego duszy. Zmarli dają nam sygnały, ale nie można robić z tego magii czy wróżby. My powinniśmy się za nich modlić i prosić o pomoc. To jest miłe Bogu.

 

Osobiście nie miałem doświadczenia takiej bezpośredniej komunikacji od zmarłych, ale mój tata i mieli takie znaki. To istnieje i nie ma dyskusji, ale jak się to dzieje – nie wiem.

 

Przez Chrystusa mamy z nimi łączność. My przypisujemy świętym czy duszom czyśćcowym realne działanie. Oni słyszą to, o co ich prosimy i często nam to dają. Trzeba jednak zachować rozsądek i nie traktować ich jak magiczny automat do spełniania próśb. Jezus modlił się do Ojca, uwielbiał Go, ale też mówił mu o chlebie powszednim.

 

Nie mylmy chrześcijańskiej modlitwy za zmarłych i kontaktu z nimi z wywoływaniem duchów. Dlatego, że wtedy w tą sferę może wejść zły duch, a wywoływanie duchów przez różne techniki nie dokonuje się przez modlitwę. To powoduje u ludzi niepokój, a zdarza się, że kończy się nawet chorobą psychiczną, czy złymi wydarzeniami w następnych pokoleniach. To są fakty. Zły duch może być skuteczny i na pozór jego działanie może wydawać się jako dobre czy niemal cudowne ale w konsekwencji jest złe i szkodliwe. Trzeba o tym pamiętać - dodaje ks. Sikorski.

 

Not. Jarosław Wróblewski