Portal Fronda.pl: Proboszcz parafii w Brzezinach zaśpiewał podczas Mszy świętej piosenkę antyaborcyjną. Część wiernych była zszokowana, bo ballada zawierała bardzo ostre słowa. Przytoczę jedną zwrotkę: „Dzieci się boją zastrzyków, cyganek i kominiarzy, a ja się boję śmietników, tam leżą szczątki mej twarzy. Dzieci chcą tulić lalki, ja do ziemi tulę się z lękiem. Ktoś wrzucił do umywalki me ciało, ciepłe i giętkie”. Jak Ksiądz, jako proboszcz z wieloletnim doświadczeniem, ocenia taki gest?

Ks. Jan Sikorski: Rozumiem duszpasterską troskę tego kapłana i przerażenie tym, co się dzisiaj dzieje – tym, jak manipuluje się tematem aborcji i jak zakłamuje tragedię dzieci nienarodzonych. Rozumiem to, ale jestem zdania, że wszystko powinno mieć odpowiednie proporcje. Zbyt kontrowersyjne wypowiedzi, nawet jeśli są prawdziwe i powodowane dobrą intencją, nie są wskazane na Mszy świętej. Być może przekroczona została granica pewnego taktu i delikatności. Trzeba pamiętać, że na Mszy świętej obecni są różni ludzie, nieraz tacy, którzy noszą na sumieniu grzech aborcji. Być może takie dosadne pokazanie okrucieństwa tej zbrodni przekracza granice dobrego smaku... Ksiądz z Brzezin zapewne został porwany gorliwością, niewątpliwie słuszną, ale wydaj mi się, że trochę przesadził. Z Kościoła, z Mszy świętej nikt nie powinien wyjść osobiście obrażony. Ta granica mogła zostać przekroczona. To mogła być dla niektórych wstrząsowa terapia.

Czytałam komentarze parafian z Brzezin po występie proboszcza. Część z nich jest zachwycona, uważa, że ksiądz pokazał prawdę o aborcji i może dzięki temu kobiety rozważające takie rozwiązanie, zrezygnują. Z drugiej strony – nie brak głosów oburzonych wiernych, dla których był to za mocny przekaz. Co więcej, podczas Mszy obecne były także dzieci, dla których słowa piosenki mogły być wstrząsające.

Może taki gest byłby lepszy, gdyby został wykonany poza Mszą świętą? W jakimś wybranym gronie, w którym odbiorcy są przygotowani na pewne kontrowersyjne treści i odporni na nie. W samym kościele używanie takich form chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem. Wprawdzie, Pan Jezus nie oszczędzał ostrych słów – kiedy było trzeba, mówił bardzo mocno. Ale przecież nie czynił tego zawsze i wszędzie. Dostosowywał formę swojego przekazu do tych, do których przemawiał.

A jak Ksiądz ocenia sam fakt śpiew zamiast kazania? Część komentujących sytuację z Brzezin podkreśla, że przecież ambona to nie jest miejsce na piosenki. Oczekują „zwykłej” homilii, w której kapłan odniesie się do Ewangelii...

Śpiewanie podczas kazania wydaje mi się możliwe, choć dla niektórych wiernych może być w jakiś sposób szokujące. Uważam jednak, że takie formy mogą występować na zasadzie wyjątku – raczej dla podkreślenia czegoś szczególnego. Jeśli ksiądz ma niezwykły talent i chce nieco pobudzić wiernych do myślenia, to jest to możliwe. Ale to wciąż powinno być na marginesie pewnych niekonwencjonalnych działań. Trzeba trzymać się pewnej Tradycji i dbać o wytrzymałość psychiczną wiernych (śmiech), czyli brać pod uwagę to, do kogo się mówi i jakie to ma skutki. Słyszałem homilie, których elementem był śpiew, ale to odbywało się w ramach rekolekcji, w wyjątkowej sytuacji. Wierni byli przygotowani na taką formę, wiedzieli, że ksiądz zaśpiewa. Pamiętam kapłana, który w ogóle głosił rekolekcje z gitarą – były wstrząsające, ale bardzo owocne. To był specyficzny kapłan, ale też i wyjątkowe sytuacje. Jeśli ktoś próbuje to naśladować, to jest to trochę nieudolne kopiowanie, a i nie zawsze pasuje. Wszędzie jest potrzebna roztropność.

Jednak dyskusja wokół aborcji, spowodowana sprawą prof. Chazana jest w Polsce bardzo burzliwa i czasem trudno o roztropność w jej formie. W piątek ma się odbyć wielka manifestacja pod ratuszem w Warszawie. Katolicy chcą się nie tylko modlić w intencji Hanny Gronkiewicz-Waltz, która odwołała prof. Chazana z funkcji dyrektora szpitala, ale mają także zostać odprawione egzorcyzmy.

Modlitwa jest zawsze bardzo potrzebna. Czasem ma charakter demonstracyjny – jak w przypadku zapowiadanej manifestacji, która zgromadzi katolików. Rzeczywiście, prof. Chazanowi wyrządzono ogromną krzywdę, dochodzi do ogromnych manipulacji, głos zabierają ludzie niby z wartościami, ale okazuje się, że zupełnie nie szanują oni ludzkiego życia. Atak liberalnych mediów jest bardzo nieprzyzwoity, nie znaczy to jednak, że mamy odpowiadać tak samo. Ostre formy, o ile nie są histeryczne, wydają się tu być uzasadnione. Są potrzebne, by wstrząsnąć sumieniami. To, co się dzieje obecnie w Polsce, walka z życiem jest przerażająca. To szerzące się diabelstwo. Złość i walka z dziećmi poczętymi, które mają prawo do życia. A przecież to są ludzie! Myślę, że w przypadku piątkowej manifestacji reakcja jest taka, jaki był bodziec. Obrońcy życia są tak mocno zdeterminowani, że tak właśnie reagują. Jednak roztropność i umiar są potrzebne wszędzie.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk