Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Święta Bożego Narodzenia powinny być czasem wybaczania. Czy wybaczenie jest konieczne, aby być w zgodzie z Bogiem i z sobą samym?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Cała tajemnica Boga w Jezusie Chrystusie jest związana z tajemnicą wybaczania. Bóg staje się człowiekiem. Średniowieczni teologowie pytali - dlaczego? Cur Deus homo? Dlaczego Bóg człowiekiem? Odpowiedź na to pytanie otwiera nas na rzeczywistość odkupienia, czyli wyzwolenia człowieka. Co ona znaczy? Zauważmy - najgłębszym zniewoleniem człowieka jest grzech. Jest on odwróceniem się od Boga, a zwróceniem ku temu, co nie jest Bogiem. Jeśli się nad tym zastanowić odkryjemy dramatyczny bezsens złej wolności. Baczyński w "Poemacie o Chrystusie dziecięcym" sportretował dwóch współwiszących z Chrystusem na krzyżu. O tym tzw. złym łotrze napisał "Nie odwrócił głowy na Boga, patrzył w ziemi glinianą maskę. Tylko ciężej oddychały krzyże, jak koląca prośba o łaskę". Przywołuję ten opis, byśmy uświadomili sobie punkt wyjścia - grzech odrzucenia Boga. "Słowo przyszło do swoich, a swoi Go nie przyjęli". Odrzucenie Boga posuwa się aż po krzyż. A mimo to Bóg wybacza! Dokonuje wszystkiego, aby dać człowiekowi szansę pojednania. I to jest najgłębszym źródłem powinności wybaczania. Święta Bożego Narodzenia pozwalają nam wszystkim dotknąć, odczuć tej fundamentalnej miłości Boga, zauważyć w sobie samych pierwotny projekt człowieczeństwa. Dlatego dzielimy się opłatkiem, wraz z nim niejednokrotnie przełamujemy się i przepraszamy. Chcemy być w ten sposób bliżej Boga. Bo dlaczego Bóg człowiekiem? By człowiek stał się dzieckiem Boga.

Czy wybaczanie jest równoważne z zapominaniem win?

Wybaczanie jest przede wszystkim wysiłkiem woli. Jest wolą, mocną wolą darowania win, w oparciu o racjonalną decyzję. I chyba bardzo rzadko towarzyszy temu nasze doświadczenie emocji. W efekcie często czujemy w sobie uraz, niechęć do winowajcy. Tak, jak i w stosunku do siebie samych często poczucie winy towarzyszy nam długo, pomimo, że uzyskaliśmy przebaczenie wyrządzonego zła.

Ale jest jeszcze inny, ważny aspekt sprawy. Przebaczenie winowajcy oznacza, że w głębi całej dramatycznej sytuacji kryje się realne zło. Ono nie jest tylko subiektywnym przeżyciem, ale jest obiektywnym złem. Niekiedy, a raczej bardzo często jest realną krzywdą, która domaga się rekompensaty. Wszyscy pamiętamy najbardziej spektakularny czyn przebaczenia dokonany przez św. Jana Pawła II wobec Ali Agcy. Ale to przebaczenie nie mogło znieść tego wszystkiego, co wiązało się ze świeckim wymiarem sprawiedliwości.

Jeszcze jedna uwaga. Przebaczenie, by dokonało się realnie wymaga współdziałania obu stron. Tej, która potrzebuje przebaczenia i tej, która przebacza. Problemem wręcz zaskakującym jest to, że często ten, komu okazuje się przebaczenie nie reaguje - nie chce go podjąć. Tak, jak w przywołanej scenie ukrzyżowania - jeden z ukrzyżowanych skorzystał z szansy, drugi nie. "Tylko ciężej oddychały krzyże, jak koląca prośba o łaskę". Nie możemy o tym współdziałaniu zapominać. Ono domaga się wysiłku uznania własnej winy, choćby najprościej wyrażonego "przepraszam".

Gdzie szukać pomocy, gdy mamy dylematy w związku z wybaczaniem naszym winowajcom?

Myślę, że przede wszystkim powinniśmy uświadamiać sobie istotę zła i jego konsekwencje. Dlaczego o tym wspominam? By nie sprowadzić problemu przebaczenia do wyłącznie problemu subiektywnego, płaszczyzny psychologicznej czy sfery konwencji. Zło jest niezwykle destrukcyjną siłą życia osobowego i społecznego. Na tym tle widać znaczenie wybaczenia. Ono ma też konkretną moc, tak osobową, jak społeczną.

Jak wspomniałem, wybaczanie jest wysiłkiem rozumu i woli. Wielką szkołą kształtowania właściwych postaw jest w tym względzie modlitwa. Warto, by była ona wspierana lekturą słowa Bożego. Dzieje Biblii, dzieje bohaterów wiary to dzieje przebaczania - od Józefa z Egiptu, po absolutnie kulminacyjne słowa Pana Jezusa " Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią".

Czy nie kochając siebie samego można kochać innych i im wybaczać?

To bardzo ważne pytanie. Przebaczenie jest konkretnym kształtem miłości. A Pań Bóg dał nam przykazanie miłości w bardzo interesującej postaci " miłuj bliźniego swego, jak siebie samego". Parafrazując można by powiedzieć: "przebaczania bliźniemu swemu, jak sobie samemu". Wbrew pozorom zarówno miłość własna (samego siebie), jak i przebaczenie sobie nie jest wcale łatwe, ani proste. To wręcz sztuka życia. Albo mamy zbyt wysokie poczucie wartości, albo przeciwnie. Albo wybaczamy sobie wszystko, albo - często, nie wybaczamy sobie wcale.

Kontakt z Bogiem umożliwia nam właściwy ogląd prawdy o sobie i właściwą miłość własną. Ten kontakt przekonuje nas, że jesteśmy grzeszni, niedoskonali, czasem obdarzeni złem, którego sami nie możemy sobie wybaczyć. Zarazem doświadczamy tego, że Bóg nam ufa, nie traci nigdy tego zaufania. On często wierzy w nas, nawet, gdy my nie wierzymy w Niego. Tak, w relacji z Bogiem lepiej uczymy się i miłości własnej i drugiego człowieka, przebaczania sobie i innym.

Jak i czy warto modlić się za tych, którzy nas krzywdzą?

Bezwzględnie warto. Modlitwa jest najlepszym sposobem realizacji zasady pawłowej "nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj". W codziennej modlitwie "Ojcze nasz" znajdujemy słowa "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Codziennie je powtarzamy... codziennie. Warto w te słowa włożyć konkretną wolę przebaczenia tym, którzy źle nam czynią.

Chciałbym dodać jedną myśl. Nasza rozmowa toczy się w bardzo konkretnej przestrzeni wydarzeń politycznych. Nie będę ich teraz komentował. Spośród wielu epizodów tej sytuacji chcę wydobyć jeden. Po wyciągnięciu ręki do pojednania przez prawicę, lider partii opozycyjnej powiedział, że jest to taki prezent świąteczny, który on - tutaj nieporadnie zamilkł - może schować pod obrus! Pomyślałem, że to cudownie. Zgodnie z polską tradycją pod obrus chowamy sianko, na którym kładziemy opłatki - chleb miłości! Faktycznie, na fundamencie pojednania i przebaczenia można zbudować miłość społeczną. I tego nam wszystkim życzę.

Dziękuję za rozmowę

XII 2016