Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Co oznacza dla nas Jubileuszowy Akt Uznania Jezusa Chrystusa za Króla i Pana, który przyjęliśmy podczas sobotnich uroczystości w Łagiewnikach?
Gdy mówimy o laicyzacji Europy, przypominają mi się memy czy anegdotki krążące w sieci po tegorocznych Światowych Dniach Młodzieży. Nie mam pewności czy są prawdziwe, ale mogę tak przypuszczać. Młodzież z Europy Zachodniej, np. z Francji, miała pytać polskich uczestników ŚDM: “To u Was w Polsce można spokojnie nosić na szyi krzyżyk”?
Wcale nie musi być to nieprawdziwa wypowiedź, ponieważ znamy konkretne państwa europejskie i konkretne przypadki krajów tak naznaczonych systemem demokracji, jak chociażby Wielka Brytania, państwa skandynawskie, czy np. Francja, w których to państwach publiczne demonstrowanie chrześcijaństwa stało się niemal zakazane. Pamiętamy np. historię pewnej pielęgniarki z Anglii. Została zwolniona z pracy tylko za to, że nosiła na szyi krzyżyk. Nawet na tablicach, drogowskazach na ulicach Francji, informujących o zabytkowych katedrach, które przecież znaczą krajobraz Francji w sposób decydujący, nie ma znaku krzyżyka, jakby te katedry były po prostu halami czy zamkami średniowiecznymi, pozbawionymi emblematu chrześcijańskiego. Europa w ramach chrystofobii wyrzeka się nawet znaku chrześcijaństwa. Polska natomiast nadal, dzięki Bogu, ale również mądrym, rozsądnym ludziom w naszym kraju, zachowała nie tylko odwagę, ale i naturalność w kwestii wyznawania wiary czy np. obecności Krzyża w przestrzeni publicznej. Przecież parlament poprzedniej kadencji rozpoczął od dyskusji nt. obecności Krzyża w sali obrad Sejmu. Takie dyskusje przetaczały się u nas i jest tak nadal, jednak nadal zachowujemy pewien rozsądek. Natomiast akt przyjęcia Chrystusa jako Króla jest czymś unikalnym w skali Europy czy świata, ale na pewno świadczy o naszej mądrości.
Sercem tego aktu jest głęboka interioryzacja, uwewnętrznienie, przyjęcie Chrystusa do naszego osobistego życia. Musimy jednak mieć na uwadze to, że nikt z nas nie jest samotną wyspą, wszyscy tworzymy społeczeństwo. ‘Persona’- czyli ‘przez siebie’ do drugiego, jest zawsze wymiarem wspólnotowym. Podobnie wejście Chrystusa w życie każdego z nas domaga się tego wymiaru. Wspólnotowego, realistycznego i konkretnego, zakorzenionego w historii, strukturze społecznej, czasie, w którym żyjemy, a więc również wyznania go w przestrzeni publicznej. Taki jest sens tego aktu i dobrze, że z jednej strony przy okazji uroczystości w Łagiewnikach towarzyszy nam poczucie potrzeby odnowy własnego, osobistego zawierzenia Bogu, ale z drugiej- również świadomość, że to zawierzenie Bogu musi dokonać się także w przestrzeni społecznej, narodowej…
Uroczystości w Łagiewnikach przywodzi mi na myśl to, jak kilkadziesiąt lat temu oddawaliśmy cały naród pod panowanie Maryi.
Wielu z nas porównuje te akty, choć mają one różny charakter. Różna jest bowiem potęga Królowania Maryi i Królowania Chrystusa. Rzeczywiście warto widzieć tu jednak pewną kontynuację i pewną pedagogię pasterzy naszego Kościoła, na czele z ks. prymasem Wyszyńskim, a także obecnego Episkopatu, który w różnych momentach dziejowych potrafi dostrzec to, co jest b. wyraźnym znakiem naszej nadziei w postaci opieki Matki Bożej i samego Chrystusa.
Na pewno możemy dostrzec takie przełożenie, które z jednej strony może być wyrazem naszego dziękczynienia i radości, ale to także pewne zobowiązanie. Faktem jest, że wraz ze zmianą polityczną zatrzymaliśmy ideologię gender, ale ten stan rzeczy prowokuje do nieustannego czuwania. Nie oznacza to, że wygraliśmy całą wojnę. Wciąż musimy być czujni. Podobnie dzięki mądrym decyzjom politycznym zatrzymaliśmy falę muzułmańskich nachodźców, ale wciąż musimy pamiętać, że sytuacja geopolityczna, w której się znajdujemy, jest sytuacją ogromnych presji ideologicznych. Z jednej strony więc potrzebne jest dziękczynienie i radość z tego, co się dokonało, z drugiej ogromna czujność i roztropna wrażliwość na sytuację, w której obecnie się znajdujemy.
Niewątpliwie, tak było i w przypadku nazizmu, i komunizmu. Ale zauważmy również, że i współczesna dyktatura neoliberalna, neolewicowa w Europie i w świecie walczy z religią, np. poprzez bardzo karykaturalne obrazy tolerancji. Czyli tolerancja dla wszystkiego, co nie jest katolicyzmem i jednocześnie jest radykalnym prześladowaniem katolicyzmu. Ta dyktatura walczy za pomocą zmiany pojęć. Na przykład osławione “prawa człowieka” stały się dziś wyrazem absurdalnych roszczeń, jak np. prawo do aborcji. Ta sama dyktatura nie godzi się jednak na niezbywalne, fundamentalne prawa człowieka, jak np prawo do życia. Chcę podkreślić, że doświadczenia związane z nazizmem i komunizmem to ważny element doświadczeń dziejowych, jednak to nie tylko zamierzchła historia. To rzeczywistość, która- przeobrażona- trwa nadal. I ta walka wartości z antywartościami, ewangelizacji z antyewangelizacją, Kościoła z antykościołem trwa nadal, a w dzisiejszych czasach jest nawet może silniejsza.