Fronda.pl: Św. Paweł pisał: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę”. Czy to postawa jaką katolik powinien przyjąć wśród wielu sytuacji, także wobec alkoholu?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Istotnie, to bardzo trafny tekst i myśl św. Pawła. Chrześcijaństwo jest afirmacją wolności, ale wyznacza jej horyzont – prawdy o człowieku i dobra dla człowieka. Co to znaczy konkretnie? Zauważmy, że chrześcijaństwo nie stawia bezwzględnego wymogu abstynencji. Tak, jak i cała Biblia, głosi wartość wina, które rozwesela serce człowieka. Ale tym samym pokazuje, że przyjemność – wyraz wolności człowieka - nie jest wartością samą w sobie, absolutną. Jest dla radości ludzkiego życia. Co jednak dzieje się, gdy ta wartość zostaje zabsolutyzowana, oderwana od większej wartości, która nadaje jej sens? To jest coś podobnego do niekontrolowanego, nieograniczonego rozrostu komórek i tkanek w organizmie. Ich rozwój jest do pewnego momentu dobry i pożyteczny. Potem staje się rozrostem nowotworu, kosztem innych tkanek. To jest zakłócenie funkcjonowania organizmu.

Alkoholizm jak również inne nałogi to sidła zastawiane przez szatana na ludzi, którzy w zamian za cenę swojej wolności, chcą poczuć chwilową przyjemność?

Tak, istotnie to jest szatańska metoda, szatańska pokusa. Nieprzyjaciel nigdy wprost nie zniewala człowieka. Nie ma takiej mocy, ale prowokuje, zmienia proporcje – to, co jest ograniczeniem, wynikającym z ludzkiej natury ekstremalizuje, czyni czymś centralnym w życiu człowieka. To co jest wielkością Bożego daru, nieprzyjaciel minimalizuje, czyni nieistotnym. Nieistotne staje się w tej perspektywie obdarowanie i uzdolnienie do radości życia. Istotnym, centralnym staje się takie sięganie po alkohol, że ta ulotna przyjemność staje się trwalsza niż miłość rodzinna, rzetelność w pracy, troska o zdrowie, sprawiedliwość społeczna…

Czy czas Wielkiego Postu przypomina nam o tym, że kuszony jest każdy, nawet Jezus i w samej pokusie nie ma nic dziwnego, a chodzi o to by umieć ją odeprzeć?

Jak wspomniałem, kuszenie to próbowanie człowieka i jego wolności. Pierwsza taka próba zakończyła się dla Adama klęską. Ale już próba podjęta przez Chrystusa to bezwzględny sukces. To zwycięstwo. Zarówno na Górze Kuszenia, jak i co ważniejsze, na Górze Kalwarii. To, co dla nas jest szczególnie ważne, decydujące, to fakt, że Pan Jezus w tym wypadku radykalnie „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”. Chodzi mi o to, że nie sięgnął po boską moc. On pokonał szatana jako Człowiek – ludzką wolą, ludzką miłością. To dla każdego z nas ma kluczowe znaczenie.

Jak powinni zachowywać się ludzie, którzy są w sidłach nałogu i chcieliby zostać z niego wyzwoleni?

Przede wszystkim ufać, że ich porażki nie muszą oznaczać klęski. Potrzebny jest wysiłek woli, serca, umysłu i emocji. A to wszystko warto oddać Bogu, jednocząc się z Nim. Zwróciłbym też uwagę na rolę wsparcia wspólnoty. Tak jak grzech alkoholizmu rujnuje relacje społeczne, tak ważne, by w procesie odbudowy dobra towarzyszyła trzeźwiejącemu wspólnota bliskich. To wymaga ogromnego wysiłku, miażdżącego naturalne emocje, ale… to jest konkretny znak, czyn miłości, która ”nie szuka swego, lecz współweseli się z prawdą ”.

Dziękujemy za rozmowę.