Gdy kobieta pyta, czy jeśli Watykan podtrzyma decyzję arcybiskupa, to duchowny się jej podporządkuje, ksiądz Lemański odpowiada, że nie. „Nie, ksiądz nie może milczeć. Będę głosić dobrą nowinę, bo uważam, że to, co robię również jest głoszeniem dobrej nowiny, tylko np. będę to robić w swojej parafii i na parafialnej stronie internetowej, bo to jest medium katolickie. A pani, gdyby chciała, może skopiować moje rozważania i opublikować je w gazecie. Jeżeli głoszę dobrą nowinę w czasie homilii, to może ktoś postawić kamerę internetową w moim kościele i zrobić stream na cały internet. Nie będę mógł tego nikomu zabronić” - oznajmia ksiądz.

A potem dzieli się swoją niewiedzą na temat in vitro i nauczania Kościoła, przekonując, że ostatni dokument na ten temat ukazał się w 1987 roku. Problem polega tylko na tym, że to nie prawda. Kongregacja Nauki Wiary wypowiedziała się bowiem na temat tej procedury. Poza „Donum vitea”, na które wciąż powoduje się (dowodząc, że jest nieaktualne) ks. Lemański jest także „Dignitas personae” z roku 2008, o którym duchowny najwyraźniej nie wie. A na koniec wywiadu duchowny zapewnia, że dla niego nie ma różnicy, czy dziecko poczyna się na szkle, czy w organizmie matki. Cóż dla niego może nie ma, ale dla Kościoła ma.

TPT/Wysokie Obcasy