Ze zdumieniem i smutkiem przeczytałem opublikowaną na stronach Polska The Times (polskatimes.pl) wypowiedź ks. prof. dra hab. Andrzeja Szostka, w której potwierdził on obowiązek posłuszeństwa prawu, nakazującemu lekarzowi wskazanie lekarza lub ośrodka, który wykona zakwestionowaną w sumieniu procedurę medyczną. Nie bez znaczenia jest fakt, że chodzi w tym konkretnym wypadku o aborcję, która to procedura jest medycyną tylko z nazwy, a moralnie jest zwykłym morderstwem. Jedynym argumentem, jak ks. Profesor przytacza jest stwierdzenie, że takie wskazanie potencjalnego wykonawcy zabójstwa nienarodzonego dziecka nie jest uczestnictwem w niemoralnym czynie.

Trzeba zatem przypomnieć, na czym polega współudział w czynie o jaka się z tym wiąże odpowiedzialność moralna. Współuczestnictwo w czynie głównego sprawcy może mieć charakter formalny i materialny, przy czym ten drugi może być bliższy lub dalszy. Warto to rozróżnienie dobrze zrozumieć, by jasną stała się też skala odpowiedzialności moralnej.

Współudział formalny oznacza wewnętrzną zgodę osoby trzeciej na dokonywany przez głównego sprawcę czyn i wyraża się poprzez namawianie do niego lub promowanie go w otoczeniu. Innymi słowy mamy tu do czynienia z intencjonalnym współudziałem w złu, a co za tym idzie z przyjęciem na siebie pełnej odpowiedzialności moralnej na równi ze sprawcą głównym, nawet jeśli fizycznie się w popełnieniu zła nie uczestniczyło.

Współudział materialny, może być bliższy lub dalszy, przy czym rozróżnienie to odpowiada intuicyjnemu wyczuciu związku fizycznej zależności danej czynności (wykonywanej przez współsprawcę) z działaniem sprawcy głównego. Jeśli zatem ktoś podaje narzędzia lekarzowi-aborterowi, to niewątpliwie jest to współudział materialny bliższy. Jeśli przygotowuje salę operacyjną (nie wiedząc nawet, że następną operacją będzie zabójstwo nienarodzonego dziecka), to mamy do czynienia ze współudziałem dalszym. Odpowiedzialność moralna uzależniona jest od stopnia zaangażowania współsprawcy w czyn grzeszny, przy czym trudno przyjąć, by ktoś fizycznie współdziałający bezpośrednio w mordzie na nienarodzonym dziecku jednocześnie usprawiedliwiał się, że wewnętrznie się na to nie zgadza. Byłyby to słowa puste i kłamliwe.

Jak zatem ocenić nałożony przez polskiego prawodawcę obowiązek wskazania lekarza lub ośrodka, który dokona tego, na co nie może się zgodzić sumienie lekarza? Wydaje się, że raczej nie ma tu współudziału formalnego per se, niemniej trudno takie działanie uznać za współudział dalszy. Ostatecznie lekarz doskonale zdaje sobie sprawę, że chodzi o życie nienarodzonego dziecka i że prawo wymaga od niego, by powiedział, kto i gdzie może to życie zniszczyć. Takie wskazanie potencjalnego kata należałoby zatem uznać za współudział materialny bliższy, a zatem ciężko grzeszny.

Odnieśmy powyższą refleksję do wypowiedzi ks. Szostka. „Jeśli ktoś uważa – mówi ks. Profesor – że wskazanie innego lekarza kłóci się z jego sumieniem, to nie powinien pracować jako lekarz, zwłaszcza ginekolog. Lekarz musi znać prawo i je respektować. Jeśli obowiązujące prawo stanowione kłóci się z jego sumieniem, to powinien zabiegać o zmianę prawa, podejmując odpowiednie kroki legislacyjne, ale nie może go ignorować, pracując w ramach systemu, w którym to prawo obowiązuje”. Otóż oznaczałoby to, że katolik nie może w Polsce być ginekologiem, a jeśli podejmuje się pracować w tej specjalizacji, to musi zgodzić się na dokonywanie zbrodni dzieciobójstwa (czyli aborcji), ponieważ polskie prawo przyzwala w niektórych sytuacjach na takie „świadczenia medyczne”. W takiej sytuacji klauzula sumienia stałaby się zapisem niepotrzebnym i martwym i wśród kryteriów kwalifikujących do zawodu należałoby wpisać: „bezwzględne posłuszeństwo wobec prawa”. Na szczęście tak nie jest. Co więcej, argument posłuszeństwa wobec prawa – wciąż mam taką nadzieję – został definitywnie zdezawuowany podczas procesów norymberskich, gdzie nazistowscy zbrodniarze usprawiedliwiali swoje czyny właśnie koniecznością wypełniania obowiązującego prawa. Tak więc, choć w pełni zgadzam się z ks. Profesorem, że należy dążyć do zmiany niesprawiedliwego prawa, nie mogę przyjąć, że do czasu takiej zmiany lekarz ma obowiązek być takiemu prawu posłuszny.

Prawo dopuszczające zabijanie niewinnych jest ze swej natury niemoralne i nie obowiązuje w sumieniu. Nie wolno go popierać, nie wolno też mu się podporządkować. Nie ma tu znaczenia, czy zostało one narzucone siłą, czy powstało na drodze demokratycznych procesów legislacyjnych. Naruszając fundamentalne prawo do życia samo staje się bezprawiem.

Kolejna teza ks. Profesora jest już zupełnie karkołomna ze względu na ukryte w nim założenie. Mówi ks. Szostek: „A kto deklaratywnie prawo uznaje, a faktycznie nie zamierza go respektować i łamie je w trakcie wykonywania swego zawodu, ten po prostu oszukuje ludzi i państwo”. Z tym zdaniem w zasadzie się zgadzam, z jednym małym „ale”. Otóż żaden ze znanych mi ginekologów katolickich, z którymi współpracuję chociażby w ramach opieki naprotechnologicznej, nie deklaruje bezwzględnego posłuszeństwa prawu państwowemu, a jedynie prawu moralnie godziwemu. Wbrew bowiem opinii środowisk liberalnych prawo państwowe stoi niżej w hierarchii praw, niż prawo naturalne, do którego odwołuje się osąd sumienia. Pierwszym warunkiem obowiązywalności prawa stanowionego jest bowiem właśnie zgodność z normami prawa naturalnego.

Warto zauważyć, że sytuacja poważnego konfliktu prawa naturalnego i stanowionego dotyczy tylko spraw najwyższego rzędu, nade wszystko zaś życia i godności człowieka. To nie są kwestie prywatnych, osobistych przekonań światopoglądowych, ale absolutne pryncypia życia społecznego. Dramatem jest ich upolitycznienie, sprywatyzowanie i poddanie ideologicznej, choć demokratycznie uchwalonej reinterpretacji. Prawdy nie ustala się na drodze demokratycznych debat czy negocjacji dla osiągnięcia kompromisów. Prawda nie leży po środku. Prawda leży tam, gdzie leży. I Prawda mówi, że dzieci zabijać nie wolno. I nie wolno w tym pomagać. I tak samo nie wolno sprawiać wrażenia, jakoby w jakiejkolwiek sytuacji byłoby to działanie usprawiedliwione, a takie wrażenie pojawia się, gdy odmawiając dokonania zabójstwa wskazuje się w Piłatowym geście kogoś, kto mordu na nienarodzonym dokona. Amicus Plato, amicus Socrates, sed magis amica Veritas.

Dr hab. Piotr Kieniewicz MIC

Dyrektor Ośrodka Wsparcia Płodności 
„NaProTechnologia” 
w Licheniu Starym

Oprac. m