Marsze dla życia odbyły się w Polsce i będą się odbywać. Jest ich coraz więcej i jest to zjawisko bardzo dobre. Jednak w jakim sensie zorganizowanie i samo pójście w nim jest dosyć prostym działaniem pro life. O wiele trudniejsze jest organizowanie obrony życia w wymiarze społecznym, aktywne przekazywanie innym informacji o wartości życia ludzkiego, bezpośrednie pomaganie kobietom w ciąży czy przekonywanie do życia. Ufam, że marsze do tego mobilizują, pokazują jedność i doświadczamy w nich wspólnoty życia. Dobrym kierunkiem jest rozwijanie ich i późniejsza refleksja jego uczestników nad przesłaniem marszu.

Jeśli miałbym porównać marsze w Polsce i Francji. Jest teraz w Paryżu zagłuszany krzyk w obronie normalności, zagłuszanych wartości tradycyjnej rodziny. Jednak pokazuje się to stronniczo w mediach przez pryzmat zamieszek. A ten bunt jest jednak usprawiedliwiony. Na filmie zamieszczonym na Frondzie.pl widzimy tą desperacje młodych ludzi.

Nie spodziewaliśmy się, że protesty we Francji tak będą trwały i eskalowaly. Był styczniowy marsz w Paryżu, później kolejne, bo tam następuje przebudzenie. To jest też zmuszanie ludzi do radykalnych działań, bo nie ma czasu na bierność. Już jest za późno i to dochodzi do świadomości Francuzów. Ich przebudzenie rodzi jednak pewną nadzieję na przyszłość. Myślę, że z czasem dojdzie też do podobnych sytuacji w innych krajach Europy.

Not. Jarosław Wróblewski