Czescy katolicy chcieliby, by ks. Toufar został ogłoszony męczennikiem. Ks. Tomasz Fiala w rozmowie z agencją CNA mówi, że podniesienie sprawy ks. Toufara napawa go radością, bo to początek pokazywania zbrodni komunistycznego reżimu dokonywanych na Czechach.

Podczas adwentu w 1949 roku ks. Toufar oraz kilku jego parafian byli świadkami cudu: krzyż na ołtarzu poruszył się kilka razy z jednej strony na drugą. Cud stał się znany jako „cud cihostski”, jako, że miał miejsce w miejscowości Cihost.

By zapobiec rozpowszechnianiu wiadomości o tym wydarzeniu komunistyczny reżim aresztował ks. Toufara i domagał się od niego, by zaprzeczył, że cokolwiek takiego miało miejsca. Co więcej kapłan miał też usunąć własnoręcznie krzyż, który poruszał się w kościele. Służba Bezpieczeństwa chciała go też zmusić do przyznania się do rzekomego wykorzystywania seksualnego dzieci.

Ekspertyzy przeprowadzone w latach 90. wykazały, że były to wyłącznie sfabrykowane zarzuty. Nie udało się też stwierdzić, w jaki naturalny sposób miałby poruszać się krzyż w parafii. Metoda, którą opracowali komuniści by oczernić ks. Toufara, okazała się nie do zastosowania w praktyce; nie odnaleziono też w ołtarzu żadnych śladów ingerencji mającej na celu wywołanie ruchów krzyża.

Ksiądz został tak brutalnie pobity przez funkcjonariuszy, że nie mógł mówić, chodzić ani nawet siedzieć. Wkrótce, 25 lutego, zmarł w praskim szpitalu. Oficjalnie jako przyczynę śmierci podano pęknięcie wrzodu.

Dziś czescy katolicy chcieliby, by ks. Toufar został uznany za męczennika i był jako taki czczony w Kościele świętym. 22 lutego w dawnej parafii ks. Toufara zebrało się około 500 wiernych na Mszy świętej, poprzez którą chcieli upamiętnić 65 rocznicę śmierci kapłana. Mszy przewodniczył kard. Dominik Duka, arcybiskup praski.

pac