Portal Fronda.pl: W okresie bożonarodzeniowym kapłani składają swoim parafinom wizyty duszpasterskie. Jakie znaczenie dla życia duchowego wiernych ma taka coroczna wizyta?

Ks. Jan Sikorski: Ten element duszpasterstwa stosowany jest w Polsce od wielu wieków. Jest to nie tylko piękna tradycja, ale wizyta kapłana ma służyć przede wszystkim ożywieniu i wzbogaceniu życia duchowego wiernych. W myśl słów Jezusa, że pasterz musi znać swoje owce, kapłan idzie do środowisk, w których żyją jego wierni, poznaje ich, spotyka się z całymi rodzinami, wysłuchuje ich problemów, modli się wspólnie z rodziną, błogosławi domowników i mieszkanie. W czasie spotkań z wiernymi przy okazji nabożeństw, nie ma przecież możliwości bliższego poznania parafian. Wspólna modlitwa zwykle odbywa się w kościele w obecności księdza, a w czasie wizyty duszpasterskiej jest odwrotnie – to ksiądz przychodzi do domu i swoją modlitwą uświęca życie rodziny (zwłaszcza jeżeli słyszy o jej problemach, wtedy ta modlitwa jest formułowana pod kontem życia tej rodziny, czy osoby czasem czytają wspólnie Pismo Święte). Wspólna modlitwa ma ogromne znaczenie, bo Jezus jest szczególnie obecny wśród tych, którzy się na niej gromadzą. Przyjęcie kapłana w progi swego domu to także świadectwo wiary domowników.

W czasie kolędy zazwyczaj składa się ofiarę, co nie podoba się krytykom Kościoła, a i u samych wiernych budzi kontrowersje. Niektórzy cel wizyty duszpasterskiej sprowadzają właśnie do złożenia ofiary. Jak to jest z tymi ofiarami?

Ofiary składane w czasie wizyty duszpasterskiej przeznaczane są na różne aktualne potrzeb parafii. Ta ofiara ma być zupełnie dobrowolna i księża nie mogą jej nigdy wymagać ani żądać. Często bywa tak, że ksiądz widząc potrzeby materialne parafian, zostawia w domu jakieś pieniądze lub kieruje do rodziny pomoc z parafialnych instytucji pomocowych. Trzeba wyjątkowo dużo złej woli, żeby głosić, że celem wizyty duszpasterskiej jest zbieranie pieniędzy.

Inną drażliwą kwestią jest przebieg samej wizyty. Niektórym nie podoba się, że kapłan pyta o życie sakramentalne danej rodziny. Czy to słuszny powód, by się oburzać?

Przecież księdza interesuje nie to, co sobie ludzie kupili i ile mają pieniędzy, tylko interesuje go przede wszystkim ich życie religijne. Życie sakramentalne jest takim elementarzem życia religijnego, dlatego ksiądz ma prawo a nawet obowiązek o te rzeczy zapytać, by np. uświadomić wiernych o możliwości starania się o uzyskanie nieważności małżeństwa, jeżeli żyją w nowych związkach. Duszpasterz ma też obowiązek zapytać, czy małżonkowie wychowują swoje dzieci w wierze katolickiej, bo przecież wszyscy rodzice przy chrzcie świętym i chrzestni zapewniali, że dopilnują obowiązku wychowania w wierze. Zupełnie inaczej wyglądają kontakty z innowiercami, z którymi nie podejmuje się rozmów na tematy wiary, chyba że sami o to proszą. Natomiast za swoich wiernych kapłan odpowiada przed Panem Bogiem.

Z Księdza doświadczenia duszpasterskiego wynika, że ludzie są dziś bardziej czy mniej skłonni gościć duszpasterzy w swoich domach?

Kilkadziesiąt lat chodzę po kolędzie i zawsze miałem jak najlepsze wspomnienia. Oczywiście, zdarzają się przypadki, że ktoś nie chce brać udziału w wizycie duszpasterskiej, ale są to raczej skraje sytuacje. Nie otwierają zazwyczaj obcokrajowcy, niewierzący i innowiercy. Ale nieraz i do nich się zachodzi z życzliwym słowem… Ta tradycja jest szczególnie żywa w rodzinach, gdzie od pokoleń księża byli chętnie goszczeni. Wtedy jest to jest święto dla całego domu, ludzie od wielu godzin czekają na księdza, wyprowadzają z mieszkania od mieszkania. Jeżeli gdzieś nie poszedłem na kolędę, to ludzie przychodzili i się upominali.

Rozm. Emilia Drożdż