Portal Fronda.pl: Za kilka dni wybory do Parlamentu Europejskiego, które zwykle cieszą się dużą mniejszą frekwencją. Polacy nie są przekonani, że ich głos ma tym przypadku jakieś większe znaczenie, nie mają świadomości, że uprawiana w Brukseli polityka przekłada się także na życie w Polsce. Czy można powiedzieć, że udział w wyborach do PE, tak samo jak głosowanie w wyborach samorządowych czy na prezydenta Polski, to po prostu obowiązek katolika, wynikający z troski o dobro wspólne?

Ks. Jan Sikorski: Istnieje nad nami coś takiego, jak obowiązek społeczny. On wynika poniekąd z obowiązku miłości Ojczyzny, także z czwartego przykazania. Katolik ma się troszczyć o społeczności, zwłaszcza jeśli mówimy o nich w kontekście Ojczyzny. Pójście na wybory jest pewną formą spełnienia tego obowiązku, a na pewno jest przejawem troski o życie społeczne i Ojczyznę. Dlatego uważam, że każdy katolik powinien wziąć udział w wyborach. Oczywiście, trzeba dobrze przemyśleć swój głos, roztropnie wybrać kandydata... To tyle od strony teoretycznej, a jak to wygląda w praktyce? Wiadomo przecież, że nasi politycy na ogół nie mają dobrej opinii wśród wyborców. Polacy nie mają przekonania, że politycy będą reprezentować te wartości, które oni chcieliby, aby były prezentowane. Zdarza się więc, że niechętnie biorą udział w wyborach albo, co gorsza, nie idą na nie w ogóle. To nieraz jest wyraz dezaprobaty dla formy i poziomu życia politycznego w Polsce... Myślę, że ma co się dziwić, jeśli Polacy nie bardzo dają się przekonać do głosowania i frekwencja jest niska... Nie zmienia to jednak faktu, że powinniśmy brać udział w głosowaniach.

Czy w swojej wieloletniej pracy duszpasterskiej spotyka się Ksiądz z takim przekonaniem wśród katolików, że oddanie głosu w wyborach to właśnie wyraz troski o Ojczyznę? Czy może raczej takie przeczucie już zanika?

Spotykam się z ludźmi wierzącymi, którzy za nic w świecie nie dadzą się zaprowadzić na wybory. Właśnie ze względu na powody, o których wspomniałem. Uważają oni, że jakikolwiek głos oddadzą, ze względu na niski poziom ludzi, na których się głosuje i poziom zawodu, jaki sprawiają, to nic dobrego to nie przyniesie. Mają poczucie, że to strata czasu. Są zniesmaczeni życiem politycznym w Polsce. W takich sytuacjach dyskutuję z tymi ludźmi, próbuję ich jakoś przekonać, że to jest pewien obowiązek katolika. Ale przyznaję, nie zawsze skutecznie.

A to ksiądz w ogóle może zachęcać do głosowania? Przecież za każdym razem, kiedy czujne media mainstreamowe wytropią na kazaniu jakąś wzmiankę na temat polityki, podnoszą larum, że Kościół znowu się "miesza"... Co Ksiądz na to?

Dużo złej roboty zawdzięczamy tu mediom... To dzięki nim krąży mit, że Kościół "miesza się" do polityki. Nie wszyscy to rozumieją, więc reagują dość alergicznie, kiedy ksiądz cokolwiek powie na temat wyborów czy polityki. Patrząc na spokojnie, byłoby oczywiście dobrze, gdyby księża, ze względu na swój autorytet, przypominali o obowiązku troski o Ojczyznę. Również w takiej formie, jaką jest wzięcie udziału w wyborach.

Rozm. MaR