Kościołem katolickim wstrząsa skandal homoseksualny. Tak - homoseksualny, nie pedofilski. Lwia część duchownych, którzy dopuszczali się seksualnych nadużyć, to geje. Molestowali kleryków i dorastających chłopców. Gdyby byli pedofilami - problem dotyczyłby dzieci obojga płci. A jednak w ponad 80 procentach przypadków dotyczy mężczyzn. Kościół katolicki przyjął w szeregi swoich kapłanów wilki w owczej skórze. To homoseksualiści, którzy zamiast głosić Ewangelię, straszliwie grzeszą i ściągają własną duszę do piekła. Niszczą Boże dzieło.

W amerykańskiej prasie katolickiej pojawił się w związku z tym problemem niezwykle ważny artykuł. Jego autorem jest ks. James Martin, jezuita, redaktor magazynu ,,America'', gdzie tekst się ukazał. Ks. Martin to zarazem zdecydowany orędownik nowego podejścia do homoseksualizmu. Chciałby, aby katolickie nauczanie uznało go za normalny, o ile przeżywany jest w czystości.
To niemożliwe. Katolickie nauczanie mówi, że homoseksualizm jest wewnętrznie nieuporządkowany.

To nie jest norma - to zaburzenie. Po zbrodniach, jakich dopuszczają się w szeregach duchowieństwa homoseksualni księża, widać to nader wyraźnie.

Ks. Martin to ważna postać. Został zaproszony przez Stolicę Apostolską na Światowe Spotkanie Rodzin w Dublinie. Ma kontakty, znaczenie, jest opiniotwórczy, stał się niemalże twarzą tak zwanego ,,Kościoła otwartego''.

Mówimy jednak o Kościele otwartym na grzech. Bo także to, co proponuje w swoim najnowszym artykule jezuita, to droga skrajnie błędna, fatalna, po prostu zła. 

To mocne słowa, niestety - uzasadnione. ,,Polowanie na czarownice na gejowskich księży'' - tytułuje ks. Martin swój artykuł. Zacznijmy od faktów: zgdonie z niepodważalną wolą Ojca Świętego Benedykta XVI, następnie zresztą potwierdzoną przez papieża Franciszka, fenomen homoseksualnych księży nie powinien w ogóle w Kościele istnieć. Papieże zakazali bowiem przyjmować do seminariów kapłanów o takich skłonnościach. Ci, których przyjęto już dawniej - są, to fakt. Nowych wszakże być nie powinno. Ks. Martin zaczyna zatem już w samym tytule od próby obrony czegoś, czego nie chcą sami papieże. Oto jego ortodoksja!
Dalej jest jeszcze gorzej.

,,Katolicy mają prawo być wściekli na duchownych dopuszczających się nadużyć, na biskupów, którzy ukrywali ich przestępstwa i na sklerotyczny system klerykalny, który dopuszczał zbrodnie i tak je ukrywał, że przez dekady nie było żadnych kar. A jednak intensywność nienawiści i poziomu złości skierowana na gejowskich kapłanów jest, o ile pamiętam, bez precedensu'' - stwierdza kapłan. Trudno mówić tak naprawdę o ,,nienawiści''. Tak, jest wściekłość - wściekłość na grzech, uzasadniona, usprawiedliwiona, zasłużona. Ale - nienawiść? To już nadinterpretacja.

Co jednak przeraża najbardziej, to skrajnie zaślepienie, jakie proponuje swoim czytelnikom ks. Martin. Przyznaje on bowiem, że gwałcą rzeczywiście homoseksualiści. Pisze:

,,Trzeba powiedzieć, że większość (choć nie wszystkie) przypadków nadużyć ze strony duchownych były to działania duchownych polujących na męską młodzież dorastającą oraz na chłopców. A więc większość (choć nie wszystkie) przypadków seksualnego molestowania to były przypadki mężczyzn molestujących innych mężczyzn lub młodzieńców. Abstrahując od złożonych kwestii psychologicznych dotyczących tego, jak silny jest związek seksualności człowieka z nadużyciami, jak bardzo liczą się różnice w pozycji władzy i jakie znaczenie ma bliskość [lub: dostępność, ang. proximity], trzeba jasno stwierdzić: wielu molestujących księży ma orientację homoseksualną. Jest to niezaprzeczalne".

Duchowny uważa jednak, że nie należy jakoby wyciągać z tego faktu zbyt daleko idących wniosków. ,,To, że wielu molestujących było księżmi-gejami, nie znaczy, że wszyscy lub większość księży-gejów molestuje. To niebezpieczny i niesprawiedliwy stereotyp. Tylko dlatego, że pewien procent grupy działa w określony sposób nie oznacza, że cała grupa czy większa jej część działa tak samo'' - argumentuje.

To dla ks. Martina bardzo ważne, ponieważ wieli katolickich kardynałów, biskupów, księży i świeckich domaga się dziś przede wszystkim jednego: oczyszczenia szeregów duchowieństwa katolickiego z homoseksualistów. I to oczyszczenia całkowitego.
A jakie remedium proponuje ks. Martin? To czyste szaleństwo. ,,Nie ma publicznie znanych przykładów zdrowych gejów-księży, którzy żyliby w celibacie, by przeciwdziałać takim stereotypom'' - ubolewa. Księża-geje po prostu boją się ujawniać ze względu na presję środowiska, wskazuje. A to ma jego zdaniem fatalne konsekwencje:

,,Ten strach wiedzie do pętli tajemnic: mniej żyjących w celibacie księzy gejów znanych publicznie oznacza więcej stereotypów. Więcej stereotypów oznacza więcej strachu. Więcej strachu oznacza więcej tajemnic'' - pisze.

Wreszcie popełnia ks. Martin niesamowity błąd, wręcz - głupotę. Przekonuje mianowicie, że nawoływania do usunięcia homoseksualistów z szeregów kapłańskich (które on nazywa nienawiścią i nagonką) są efektem... ,,strachu przed <<innym>>. Strachu przed osobą, która jest odmienna. Czasami strachu przed własną skomplikowaną seksualnością''.

Nie. Te apele są wynikiem akceptacji jasnego nauczania Kościoła, który nazywa homoseksualizm zaburzeniem, a grzech aktów homoseksualnych - obrzydliwością. Trzeba to powiedzieć jasno: stosunek płciowy między dwojgiem mężczyzn czy dwoma kobietami jest grzechem gorszym i większym, niż stosunek płciowy między dwiema osobami odrębnej płci poza małżeństwem. Przedstawia to jasno choćby św. Tomasz z Akwinu. Rzecz prosta: pierwszy z tych grzechów to nie tylko rozpusta, ale i grzech przeciwko naturze.
A więc mamy z jednej strony: Biblię, nauczanie Kościoła, skandal molestowania popełniany przez księzy gejów.
Z drugiej: mamy ks. Martina i jemu podobnych, którzy twierdzą, że księża-geje są w Kościele niegroźni.

Swój tekst kończy ks. Martin słowami: ,,Nie potrzebujemy demonizacji księży-gejów. Nie potrzebujemy więcej nienawiści''.

Ma rację. Nie potrzeba nam demonizacji. Nie potrzeba nienawiści, wręcz nie wolno jej szerzyć.

To, czego potrzeba, to trzymanie się nauczania Pisma Świętego i Tradycji Kościoła. To trzymanie się nakazów papieży Benedykta XVI i Franciszka.

To oznacza: homoseksualizm to zaburzenie. Akty homoseksualne są wielkim grzechem w oczach Pana. Homoseksualiści nie mogą być kapłanami katolickimi.

A więc nawoływania do oczyszczania Kościoła z księży-gejów są zasadne. Byłoby lepiej, gdyby wszyscy księża-geje odeszli od kapłaństwa. Wywołałoby to wielki kryzys - ale byłoby lepsze. 

Nie, nie wszyscy księża-geje to zboczeńcy, którzy dopuszczają się molestowania. Ale prawie wszyscy zboczeńcy to księża-geje. 

Tego nie można pozostawić bez odpowiedzi.

Dla dobra Kościoła - trzeba powiedzieć ,,dość''.

Fronda.pl/americamagazine.org